Pressence Public Relations | Pressence Newsletter | Numer 139 / 1 marca 2014 |
Wydawca: Bogusław Feliszek | biuro@pressence.com.pl | www.pressence.com.pl |
Liczba prenumeratorów – 669 osób
Otrzymujesz ten newsletter, ponieważ poprosiłeś/aś o to Pressence Public Relations na stronie internetowej www.pressence.com.pl i zapisałeś/aś się na naszą listę subskrypcyjną.
Przekaż proszę nasz magazyn (e-zine) każdemu z Twoich znajomych, którzy tak jak Ty dbają o swój wizerunek, wiarygodność i dobre imię, pragną więcej sprzedawać produktów lub usług, chcą promować społecznie pożyteczną ideę.
Jeśli ktoś wykorzystał ten adres e-mail bez Twojej zgody, prosimy o kontakt: newsletter@pressence.com.pl.
OCHRONA PRYWATNOŚCI: Pressence Public Relations nie udostępni nikomu Twojego adresu e-mail. Słowo.
MEDIA GAPA – MARZEC 2014
"Nie stawiałem oporu w żadnym momencie, w ogóle nie używałem rąk ani nóg, tylko usta." - Jacek Protasiewicz, europoseł PO, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, na konferencji prasowej po wydarzeniach na lotnisku we Frankfurcie. 27.02.2014.
Media Gapa to osoba, która zapomina, że powtarzanie w mediach fałszywych, negatywnych i niesprawiedliwych oskarżeń, komentarzy i spekulacji zwiększa ryzyko wprowadzenia ich do debaty publicznej oraz zmniejsza kontrolę nad tym, co się o niej mówi, jak się ją postrzega i jak to wpływa na jej reputację.
W numerze
Fundamentalna zasada rządząca wszechświatem:
przyczyny występują przed skutkami, nigdy odwrotnie.
– Stephen Hawking
Jako były nauczyciel (dwa lata uczyłem angielskiego w liceum) wiem, że krótkie testy z konkretnymi pytaniami pomagają szybko sprawdzić wiedzę uczniów.
Również w PR warto od czasu do czasu wykorzystać testy do oceny, które działania służą rozwojowi firmy, poprawiają jej wizerunek i wzmacniają reputację.
Wiele firm ma ciekawe pomysły PR i ambitne zamiary, ale nie udaje się wprowadzić ich w życie, najczęściej z braku czasu i środków.
Zyski ze skutecznego programu PR widać w zwiększeniu liczby klientów i przychodów, poprawie lojalności konsumentów, zdobyciu głosów w wyborach, zmianie nastawienia i zachowania, przyciągnięciu wiarygodnych inwestorów, itp.
Oto test, który pomoże opisać skuteczność programu PR.
TAK lub NIE
W zeszłym roku, kwartale lub miesiącu:
1. Odbieraliśmy telefony od konsumentów po artykule o naszym prezesie – lub ważnym pracowniku – w gazecie lub wywiadzie w telewizji.
2. Nasz rzecznik prasowy był cytowany jako ekspert w dwóch najważniejszych pismach branżowych. Po tych publikacjach kontaktowały się z nami osoby zainteresowane naszymi produktami i/lub usługami.
3. Przygotowaliśmy artykuł, który został opublikowany w poczytnym magazynie i wysłaliśmy go aktualnym i potencjalnym klientom, kontrahentom, liderom opinii i innym interesariuszom.
4. Mamy dużą praktyczną wiedzę o mediach społecznościowych i potrafimy je wykorzystać do komunikacji z kluczowymi grupami otoczenia.
5. Włączyliśmy do naszego programu komunikacji jeden lub dwa serwisy społecznościowe (Facebook, Twitter, YouTube, Google+, Pinterest) i widzimy – dzięki monitoringowi – pozytywne efekty.
6. Żeby przygotować się na najgorsze, opracowaliśmy plan komunikacji kryzysowej.
7. Żeby sprawdzić wartość planu kryzysowego, przeprowadziliśmy z powodzeniem realistyczną symulację.
8. Prowadzimy systematyczny i dokładny monitoring problemów, które mogą wywołać kryzysy i wiemy co robić, kiedy – mimo wszystko – nie uda się im zapobiec.
9. Wybraliśmy dwie najbardziej prestiżowe okazje do wystąpień publicznych w naszej branży i nasze wystąpienia były wysoko ocenione i szeroko komentowane.
10. Zorganizowaliśmy imprezę firmową, na którą przyszło wiele osób zainteresowanych naszą ofertą.
11. Jesteśmy dumni z naszych materiałów marketingowych i prezentacji. Wszystkie w kreatywny i przekonujący sposób opisują sedno tego, co robimy, nasze wartości, misję i wizję.
Na początek masz kapitał 110 punktów.
Za każde pytanie, na które nie możesz z pełnym przekonaniem powiedzieć "TAK" odejmij 10 punktów.
Jak poszło?
Jeżeli masz mniej niż 80 punktów, zastanów się nad poprawą skuteczności swego programu public relations. Może warto poszukać kontaktu z dobrą agencją PR.
Napisz do mnie jaki osiągnąłeś wynik. Masz 110 punktów?
2. 10 podchwytliwych pytań reportera w wywiadzie dla mediów
Podstęp budzi mniej zawiści niż talent.
– Honoré de Balzac
Na początku każdego szkolenia medialnego pytam uczestników co sądzą o dziennikarzach i mediach. Rzadko słyszę pozytywne opinie, ale w trakcie szkolenia – kiedy poznają tajniki mediów i nabierają pewności siebie w kontaktach z dziennikarzami – powoli zmieniają zdanie na lepsze.
Reporterzy są mistrzami w zadawaniu pytań i docieraniu do sedna sprawy. Nawet najbardziej doświadczony rozmówca musi stale mieć się na baczności i uważać, by nie powiedzieć czegoś, co mu zaszkodzi.
Czasem pytania są nieprzyjemne, czasem agresywne, czasem nawet obraźliwe, na przykład "Dlaczego myśli pan tylko o sobie?", "Jak długo zyski będą ważniejsze od ochrony środowiska?", "Rządzicie już tyle lat. Jak można było tego nie dopilnować?".
Czego się nie robi, żeby zdobyć ciekawą informację, prawda?
Oto 10 podchwytliwych reporterskich pytań:
1. Pierwsze pytanie
Zgodziłeś się na wywiad na konkretny temat, ale reporter zaczyna od zupełnie innej kwestii. Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny w lokalnych stacjach radiowych. Dziennikarze mają mało czasu na przygotowanie się do wywiadu, bo do dwugodzinnego porannego programu zapraszają nawet 10 gości.
Czasem dziennikarz chce w ten sposób zaskoczyć rozmówcę. "Widzę, że chodził pan do takiej i takiej szkoły, ale nikt tam pana nie pamięta. Dlaczego?" albo "Co pan sądzi o wynikach naszych sportowców na Olimpiadzie w Soczi?".
2. Pytanie na rozgrzewkę
Pierwsze pytanie czasem brzmi niewinnie: "Wspaniale pan wygląda. Opalona twarz, znakomita figura, roześmiane oczy. Był pan na urlopie?" Opowiadasz o zimowej eskapadzie z rodziną na Karaiby lub dwóch tygodniach na nartach w Dolomitach – było wspaniale.
Kłopot w tym, że w artykule, który leży przed dziennikarzem można przeczytać, że Twoi pracownicy od dwóch lat nie dostali podwyżki i szykują się zwolnienia.
Reporter może wykorzystać wszystko, co powiesz – także przed "oficjalnym" rozpoczęciem wywiadu.
3. Sugerowanie odpowiedzi
Dziennikarze czasem używają w pytaniach negatywnych wyrażeń. Rozmówca odrzucając oskarżenie powtarza jego treść. Na przykład, "Czy to pana nie denerwuje?" "Nie powiem, że to mnie nie denerwuje..." I dziennikarz ma już gotowy cytat do wykorzystania w artykule.
Nie powtarzaj negatywnych wyrażeń.
4. Spekulacje
Reporterzy mają bzika na punkcie przyszłości – chcą wiedzieć co będzie jutro. Odpowiedź na pytanie "Co by było gdyby..." jest ciekawa dla mediów, ale ryzykowna dla rozmówcy. Nawet pytanie: "Jakich zysków spodziewacie się w tym roku?" może przysporzyć wiele kłopotów.
Snucie hipotez o tym, co się może wydarzyć i jakie wywoła skutki jest szczególnie niebezpieczne w sytuacji kryzysowej. Jeśli czegoś nie wiesz, nie mów o tym.
5. Pytanie dwuczęściowe
Dziennikarz czasem zadaje pytanie z tezą. Na przykład, "Wiem, że szykujecie premierę nowego produktu. Jak to zmieni rynek w ciągu pół roku?" lub "Firma zwolni wkrótce część załogi. Wszyscy o tym wiemy. Jakie to wywoła skutki na lokalnym rynku pracy?"
Dobrze jeśli teza jest prawdziwa. Jeżeli jednak tak nie jest, sprostuj ją przed udzieleniem odpowiedzi.
6. Osobiste pytanie
Przekazałeś oficjalne stanowisko swej organizacji – sprawnie, rzeczowo i przekonująco.
Dziennikarz w kolejnym pytaniu chce poznać Twoje osobiste zdanie: "Czy chciałby pan mieszkać w sąsiedztwie elektrowni atomowej/hipermarketu/autostrady?" Albo "Co pan ostatnio zrobił dla bezdomnych?"
7. Dodatkowe szczegóły
Dziennikarz prosi o dodatkowe informacje. Nie ma sprawy. Ale jak chce je wykorzystać? Czy jako źródło pojawi się Twoja firma czy Ty sam? Czy to wymaga skomentowania poczynań konkurencji czy przekazania poufnych danych handlowych?
To, co przekażesz jako uzupełnienie głównego przesłania może – ku Twemu ogromnego zaskoczeniu – zdobyć miano sensacyjnej informacji.
8. Często powtarzane pytanie
Dziennikarz zadaje trudne pytanie, na które odpowiadasz zgodnie z wybraną taktyką. Niezadowolony z odpowiedzi pyta o to samo w inny sposób. Albo wraca do tej kwestii po kilku innych pytaniach. Przeprasza i ponownie powtarza pytanie. I tak w kółko Macieju.
Dziennikarz wie, że ludzie pytani o to samo kilka razy z rzędu (z nudy, grzeczności lub obydwu tych powodów) zmieniają trochę treść odpowiedzi. A to zachęca go do drążenia tematu i tropienia nieścisłości. "Przed chwilą mówił pan coś innego..."
9. Zaskoczenie
Kiedy wydaje się, że odpowiedziałeś już na wszystkie pytania, reporter nagle przechodzi do innego tematu.
Ponieważ są to ostatnie minuty wywiadu, odpowiedz krótko i ogólnie i szybko przejdź w podsumowaniu do jednego z kluczowych komunikatów.
10. Ostatnie pytanie
Dziennikarz zadał serię trudnych, ale rzeczowych pytań – na wszystkie dobrze odpowiedziałeś. Odłożył długopis i dyktafon. Pada ostatnie pytanie: "Naprawdę wszystko pan mi powiedział?", "Może umówimy się na kolejny wywiad za miesiąc, jeżeli nadal pan będzie ministrem?", "Podoba się panu projekt nowej ustawy krytykowanej gremialnie przez opozycję?"
Zostawienie najgorszego pytania na koniec kiedy masz mało czasu na tłumaczenie lub obronę to stara sztuczka nieprzyjemnych dziennikarzy – nie daj się zaskoczyć w ostatniej minucie wywiadu.
3. Zacznijmy od faktów, proszę państwa...
Wcale nie jest pewne, że wszystko jest niepewne.
– Blaise Pascal
W zarządzaniu sytuacją kryzysową liczą się dwa krytyczne czynniki. Pierwszy to scentralizowanie całego procesu komunikacji – od przygotowania informacji dla mediów, przez ich zatwierdzanie, po dystrybucję.
Drugi czynnik to zebranie wszystkich istotnych faktów. I tu właśnie pojawia się najwięcej problemów.
Jeżeli nie wiesz, co się wydarzyło (nie masz potwierdzonych informacji), trudno skutecznie chronić reputację organizacji w sytuacji kryzysowej.
Jak w kryminale
To, co się dzieje przypomina często sceny z serialu kryminalnego, w którym zgorzkniały i dociekliwy detektyw rozmawia ze wszystkimi ludźmi w mieście, zbiera cząstkowe i sprzeczne informacje, nie zawsze potrafi je od razu logicznie ułożyć, ale nie ma wątpliwości, że na koniec i tak znajdzie złoczyńcę.
W ostatnim odcinku – kiedy po wielu zwrotach akcji podejrzany załamuje się i przyznaje do winy na sali sądowej – czujemy, że znalezienie winnego byłoby łatwiejsze, gdybyśmy znali wszystkie fakty na samym początku.
Żadna organizacja borykająca się z kryzysem nie chce trafić na salę sądową. Nikt nie chce być oskarżony o celowe i świadome wprowadzanie w błąd mediów i opinii publicznej. Takie błędy tylko pogarszają i tak już trudną sytuację i rujnują reputację.
Zbieranie i analiza informacji w pierwszej fazie kryzysu wymaga odwagi, opanowania i zimnej krwi. Na początku informacje są niepełne, czasem sprzeczne, ludzie nie mówią wszystkiego, co wiedzą, niektórzy boją się powiedzieć prawdę, ludzie obawiają się przykrych konsekwencji.
Niektórzy lekceważą zagrożenie. Inni zastanawiają się jak wymigać się od odpowiedzialności.
Trzy pytania
Zastanówmy się nad trzema oczywistymi pytaniami.
1. Co będzie jeśli media dowiedzą się o kryzysie i nie będziemy w stanie zebrać na czas wszystkich istotnych faktów?
Reporterzy rozumieją, że na początku sytuacji kryzysowej trudno jest szybko zebrać wszystkie informacje.
Powiedz co wiesz, czego nie wiesz, jak zbierasz informacje, jak je weryfikujesz i kiedy podasz kolejną porcję faktów.
2. Co będzie jeżeli przekażemy mediom i opinii publicznej błędną informację?
Media i opinia publiczną wybaczą niezamierzoną pomyłkę popełnioną w dobrej wierze. Jeżeli uznają, że kierowałeś się własnym interesem, nie licz na wybaczenie.
Bez względu na motyw i przyczynę, popraw błąd jak najszybciej.
3. Jak się zachować jeżeli doszło (lub dojdzie) do ujawnienia poufnych informacji, sprawą zajęła (lub zajmie) się prokuratura i może dojść do rozprawy sądowej?
To jeszcze nie koniec świata. Członkowie zespołu kryzysowego powinni ustalić strategię komunikacji: co możemy powiedzieć i czego nie powiemy (co jest informacją tajną lub poufną).
Nigdy nie spekuluj i nie komentuj publicznie hipotez.
Zadbaj o obecność prawnika w zespole kryzysowym i ustal jasne zasady opisujące zakres informacji, które możesz ujawnić.
W zespole kryzysowym, oprócz prawnika i szefa PR, powinien być przedstawiciel zarządu, działu technicznego i kadrowego oraz informatyk.
Konkluzja
Media nie wiedzą i nie mówią o wszystkich kryzysach (i dobrze!), ale w każdej sytuacji dobrze jest szybko poznać kluczowe fakty.
Tylko dzięki konkretnej wiedzy o tym, co się wydarzyło możesz zbudować strategię komunikacji, która ochroni reputację organizacji.
Cynicy mogą w tej chwili zacytować Marka Twaina: "Kiedy ustalisz fakty, możesz je potem dowolnie pomieszać."
Jak opracować plan komunikacji kryzysowej
4. Kolorowe kluczowe komunikaty
Są szkolenia medialne i... kolorowe szkolenia medialne.
Na wszystkich szkoleniach trenerzy medialni mówią o kluczowych komunikatach. Chodzi o dwie lub trzy ważne, barwne i aktualne informacje, które rozmówca musi przekazać w wywiadzie.
W telewizji i radiu widzimy i słyszymy osoby, które sztywno trzymają się swoich głównych przesłań – bez względu na pytania dziennikarza. Szef PR siedzi w pokoju obok studia i zadowolony stawia ptaszki przy kolejnych komunikatach...
Oto co słyszymy:
1. "Nasz bank stawia na wybitną jakość obsługi klienta". Ptaszek!
2. "Jesteśmy najbardziej zaawansowanym technologicznie bankiem w Polsce." Ptaszek!
3. "Chcemy zostać bankiem pierwszego wyboru dla małych i średnich firm." Ptaszek!
Bilety wyprzedane!
A właśnie, że nie. Dlaczego? Bo do każdego komunikatu trzeba dodać co najmniej jeden przykład – barwny i przekonujący.
Dlaczego klienci mają zdecydować się właśnie na ten bank? Bo nie ma tam kolejek? Oferuje wyższe oprocentowanie depozytów i niższe raty kredytowe? Ma najwięcej oddziałów? Pracownicy polerują na zapleczu monety i prasują banknoty?
Ciekawa będzie też odpowiedź na pytanie dlaczego w bankach na kierowniczych stanowiskach są wysokie zarobki i premie. Każda branża szuka najzdolniejszych fachowców, ale nie wszyscy mogą sobie pozwolić na krociowe wynagrodzenia.
Jako słuchacz i widz chciałbym dowiedzieć się dlaczego wysokie pensje w bankach są na przykład dobre dla... klientów: "W zeszłym tygodniu rozmawiałem z nowym dyrektorem oddziału, który przez pół roku wypracował zyski pięć razy wyższe od swego poprzednika. Zarobione pieniądze przeznaczymy na poprawę naszej oferty i obsługi klientów." lub "Być może to niepopularna polityka, ale miejmy świadomość, że część tych pieniędzy wraca do budżetu jako podatki i buduje się z nich szkoły i drogi."
Albo jeszcze inaczej: "W bankowości właściwa osoba na właściwym miejscu przypomina trenera sportowego na ważnych zawodach. Jestem pewny, że nikt dzisiaj nie podważy zasadności wysokich premii dla trenerów naszych skoczków narciarskich i panczenistów. Nie możemy sobie pozwolić na ich utratę."
Kluczowe komunikaty są ważne, ale równie istotne są kolorowe przykłady, które tłumaczą DLACZEGO są ważne.
Przesłanie bez przykładu przypomina wizytę w antykwariacie. Oglądasz arcydzieło, ale kupujesz tylko ramy obrazu.
Twoje przesłanie – szczególnie jeśli je kilka razy powtórzysz w wywiadzie – będzie bez barwnego przykładu płytkie, szare i bez wyrazu.
5. Jak Google zmienił pracę reporterów
Kiedy zaczynałem pracę w telewizji jako reporter w połowie lat 90. dokumentacja tematu była żmudnym zajęciem.
Dużo czasu spędzałem na rozmowach telefonicznych. Przy odrobinie szczęścia mogłem odnaleźć jakiś archiwalny artykuł w gazecie. Pomagały intuicja i zmysł organizacyjny.
Czasu w redakcji informacji nigdy nie było za dużo i zdarzało się, że jechałem "na temat" mając tylko kilka notatek i bardzo ogólne pojęcie o tym co mnie czeka.
Google wszystko zmienił. Dziś reporter może w kilka minut zebrać mnóstwo informacji (aktualnych i archiwalnych) korzystając ze smartfona.
Co z tego, zapytasz?
Kiedyś reporter przychodził na wywiad lub konferencję prasową z pięcioma pytaniami (kto, co, gdzie, kiedy i jak). Jeśli potrafiłeś na nie odpowiedzieć, kontrolowałeś sytuację.
Dziś tak nie jest. Reporterzy (ci, którzy poważnie traktują swoją pracę) wiedzą bardzo dużo o Tobie i Twojej organizacji dzięki informacjom dostępnym w Internecie. Znają opinie klientów, konkurentów i przeciwników i chętnie zapytają o to, czego oni chcieliby się jeszcze dowiedzieć.
Co gorsza, co do pewnych "faktów" mogą się mylić, ale co z tego? Przecież wszystkie informacje znaleźli w Wikipedii!
Nie pozostaje nic innego jak sporządzić własną kwerendę online. Zrób to, co robią reporterzy.
Wpisz do Google nazwę swojej firmy i zobacz co wyskoczy. Kto i co o Tobie napisał? Co mówi konkurencja? Co publikują blogerzy? Klienci chwalą czy krytykują? Czy są jakieś nieprawdziwe informacje?
Życie może zaskoczyć każdego, ale nieprzygotowanych zaskakuje podwójnie. Przygotowanie – mówimy na naszych szkoleniach medialnych – to klucz do budowania pozytywnych i wartościowych relacji z mediami.
Zawsze kiedy chwalono mnie za dobre przygotowanie do tematu, nikt nie wiedział, że potrafiłem po prostu wykorzystać to, co daje Internet. Naprawdę – niedużo trzeba, żeby zrobić dobre wrażenie.
To działa także w drugą stronę. Jeśli nie chcesz być zaskoczony przez reportera, sprawdź jakie informacje o Tobie może zebrać w Internecie i zastanów się jakie pytania zechce zadać. Przygotuj i przećwicz odpowiedzi – i voila!
6. Jesteś mizernym prelegentem?
Znasz to irytujące uczucie kiedy znajomy lub znajoma, którzy nigdy nie uprawiali regularnie ćwiczeń fizycznych i nie przejmowali się dietą, nagle zaczęli dbać o formę i błyskawicznie stracili na wadze kilka kilogramów? Czy mimo to nie zrezygnujesz ze swoich treningów, żeby osiągnąć podobny rezultat?
Jeśli jesteś sprawny fizycznie i nie masz dużej nadwagi, trudno o spektakularny wynik.
Prowadzisz zdrowy tryb życia. Dbasz o dietę. Gimnastykujesz się. Jeździsz na rowerze. Chodzisz na pływalnię.
Musisz wymyślić coś nowego, żeby zaskoczyć swoje ciało i osiągnąć widoczny postęp.
Tak samo jest z prezentacjami i wystąpieniami publicznymi.
Doświadczony prelegent potrzebuje treningu na wyższym poziomie. Ćwiczenia muszą być bardziej precyzyjne i wyrafinowane.
Nie zaczynasz od samego początku, ucząc się podstawowych technik angażowania publiczności, kontrolowania mowy ciała i opowiadania historii – wszystkiego co tak przeraża debiutantów.
U nowicjusza po każdym ćwiczeniu widać dużą zmianę. Zaczyna od zera i szybko robi postępy.
Z doświadczonymi prelegentami jest inaczej.
Weterani prezentacji i wystąpień publicznych skupiają się na szczegółach, które mogą dać znaczący efekt.
Kiedy ostatnio dodałeś do swej prezentacji nowe ćwiczenie?
Kiedy wymyśliłeś nowe pytanie do publiczności?
Kiedy odważyłeś się zrobić coś ambitnego i trudnego, na przykład odegrać scenkę aktorską lub zaśpiewać piosenkę?
Kiedy przedstawiłeś kontrowersyjną tezę?
Jeśli nie wprowadzasz zmian, popadasz w rutynę. Tracisz formę.
Tak jak ktoś kto po latach ćwiczeń w siłowni uznaje, że "zrobił już co trzeba", zaczynasz spuszczać z tonu. Tracisz siłę, wytrzymałość i sprawność. Czujesz się słaby, oklapły i mizerny.
Nie odpuszczaj – poszukaj nowych, jeszcze ciekawszych i bardziej wyrafinowanych ćwiczeń.
Samozadowolenie prowadzi do nudy i obniża motywację. Mistrz świata, który rezygnuje z treningu już nie wróci na podium.
Nawet jeśli nigdy nie będziesz najlepszym prelegentem na świecie, warto ćwiczyć, żeby stale być w dobrej kondycji i czuć się lepiej.
7. Planowanie i automatyzacja wpisów w mediach społecznościowych
Kierownik PR w firmie odzieżowej z Krakowa pyta:
Co sądzisz o planowaniu i automatyzacji wpisów w mediach społecznościowych?
Planowanie wpisów mediach społecznościowych? Popieram. Automatyzacja? Mam kilka zastrzeżeń.
Technologia nie może zastąpić naturalnej i spontanicznej ludzkiej interakcji – niezbędnej w mediach społecznościowych i na blogach.
Jak jest różnica pomiędzy planowaniem wpisów a automatyzacją?
Planowanie
Planowanie przypomina funkcję autopilota w samolocie – urządzenie, które pomaga pilotowi kontrolować przebieg lotu. Pilot wyznacza kurs i ustala parametry przelotu. Załoga jest przez cały czas w kokpicie. Piloci mogą dokonywać korekt i – co najważniejsze – to oni trzymają stery w czasie startu i lądowania.
Planowanie wpisów jest bardzo podobne. Autor decyduje co i kiedy będzie opublikowane. Sam wybiera długość i ton wypowiedzi. Po publikacji czeka na komentarze i jest gotowy rozwiązywać wszystkie problemy.
Na przykład, jeśli przeczytam w godzinę trzy ciekawe artykuły, nie prześlę ich z miejsca na Facebooka lub Twittera. Jak by to wyglądało, gdybym w krótkim czasie przesłał trzy wpisy i potem milczał jak zaklęty przez pół dnia?
A jeżeli te teksty przeczytałem późnym wieczorem kiedy większość moich fanów nie jest już online? Jeśli opublikuję je zaraz po lekturze, mało osób je wszystkie przeczyta.
Dlatego wolę rozłożyć publikację w czasie o różnych porach dnia – wybieram godziny dogodne dla moich czytelników, nie dla mnie. Wybieram godziny, które nie kolidują z publikacją własnych wpisów.
Podobnie planuję publikację wpisów na blogach. Większość tekstów piszę w weekendy lub wieczorem. Gdybym publikował je zaraz po napisaniu, czytelnicy mogliby skarżyć się na lekki zawrót głowy. Na przykład ten tekst pojawił się o 6:00 rano, ale skończyłem go pisać tuż przed północą.
Nikt nie ma czasu i ochoty siedzieć przed komputerem bez przerwy i publikować od razu wszystko co napisze. Każdy potrzebuje chwili wytchnienia, może też zachorować. Potrzebne są odstępy między aktualizacjami.
Oczywiście nie bronię nikomu publikowania spontanicznych wpisów. Nie wszystko musi być zaplanowane. Ale planowanie ułatwia pracę – pomaga lepiej rozłożyć siły i poprzez regularność mocniej angażuje czytelników.
Automatyzacja
Automatyzacja przypomina linię produkcyjną. Wszystkie czynności są wykonywane przez maszyny, przy minimalnej ingerencji człowieka. Taśma produkcyjna przesuwa gotowe wyroby. Ludzie interweniują wyłącznie w przypadku awarii.
Każdy wpis powstaje prawie automatycznie, przy minimalnej aktywności autora. Człowiek jest potrzebny tylko kiedy coś się zepsuje.
Dobrze kiedy informacja o problemie dociera do autora szybko. Ale co się dzieje kiedy zajęty jest w tym czasie innymi sprawami? Im dłuższy czas reakcji, tym większe zamieszanie.
Konkluzja
Planowanie i automatyzacja wpisów nie są złe same z siebie. Potrzeba jednak wyczucia i umiaru. Jeżeli zastępują prawdziwe zaangażowanie i ludzie interakcje, czynią więcej szkód niż pożytku.
8. Ogólne prezentacje: dobre czy złe?
Kierownik marketingu w firmie budowlanej z Wrocławia pyta:
Czy warto przygotowywać ogólne prezentacje?
Od czasu do czasu pracuję z zespołem, który uważa, że warto przygotować ogólną prezentację – zestaw slajdów, które posłużą jako ramowy przewodnik w czasie wystąpienia.
Czy to dobry pomysł? Tak, bo gotowe slajdy pomagają trzymać się głównego wątku. Nie trzeba przygotowywać nowego zestawu slajdów do każdej prezentacji.
Zły pomysł? Tak, bo prezentacja jest mało oryginalna i nie jest dopasowana do indywidualnego stylu prelegenta. Czasem mówca w ogóle nie przygotowuje się do wystąpienia, bo "slajdy są już gotowe".
Nie lubię korzystać z cudzych slajdów jeżeli nie są proste, jasne i przekonujące. Każdy prelegent myśli trochę inaczej i ma inny styl omawiania problemów.
Kiedy korzystasz z ogólnej prezentacji (slajdów przygotowanych przez inną osobą) oszczędzasz własny czas czy marnujesz czas słuchaczy?
Jeśli publiczność widzi i słyszy prelegenta odczytującego ze slajdów gotowy tekst, czy naprawdę uważa, że nie marnuje czasu?
W jaki sposób prelegent może zaoszczędzić czas na przygotowanie i nadal mieć coś ciekawego do powiedzenia?
1. Nie marnuj czasu na tuziny standardowych slajdów do wykorzystania przez innych prelegentów.
Przygotuj oryginalną opowieść z ciekawym początkiem, wartościowym rozwinięciem i mądrym zakończeniem. Slajdów używaj tylko do atrakcyjnej ilustracji słownego przekazu.
2. Napisz zwięzłe streszczenie, mów jasno, obrazowo i konkretnie, na koniec rozdaj kartki ze streszczeniem i odpowiedz na pytania z sali.
9. Czy rozmiar się liczy w wyborze agencji PR?
Właściciel firmy finansowej z Warszawy pyta:
Czy rozmiar się liczy w wyborze agencji PR?
Są duże, średnie i małe agencje PR. Są też ogromne i malutkie.
Niektóre agencje PR mają biura we wszystkich najważniejszych stolicach świata i zatrudniają tysiące pracowników. Inne działają tylko tam gdzie public relations przynosi największe zyski. Jest jeszcze niezliczona liczba firm prowadzonych przez kilka osób pracujących pod jednym dachem.
Wszystkie agencje ze sobą rywalizują – każda stosuje trochę inny model biznesowy, standard obsługi klientów i styl zarządzania relacjami.
Klient często czuje się zagubiony, bo firmy PR sprytnie ukrywają swoje słabe strony.
Mała agencja PR lubi prężyć muskuły chwaląc się na przykład zagranicznymi "partnerami" ("Mamy kontakty na całym świecie."). Duża agencja chętnie pokazuje "elastyczność budżetową" ("Wcale nie jesteśmy tacy drodzy.") wobec nowych, ale obiecujących firm.
Tralalala...
Może się oczywiście zdarzyć, że duża i mała agencja mogą ubiegać się o tego samego klienta (na przykład jeśli ta druga specjalizuje się w usłudze, która interesuje klienta najbardziej). Ale to wyjątkowa sytuacja.
Oto kilka kwestii do przemyślenia:
1. Jeśli reprezentujesz globalną markę, wybierz międzynarodową agencję z biurami na całym świecie. Nie rezygnuj z góry z agencji butikowych znanych z wyspecjalizowanych usług. Niezależne agencje sieciowe lepiej sprawdzają się w realizacji konkretnych projektów niż regularnej obsłudze PR. Są oczywiście wyjątki, ale jedna agencja nie jest w stanie skutecznie kontrolować tego, co robi dla jej klienta partnerska agencja w innym kraju.
2. Jeśli zależy Ci na bliskiej współpracy z kierownictwem agencji PR, lepiej zatrudnić firmę butikową. Nawet w średniej wielkości agencji nie będziesz miał kontaktu z szefami po podpisaniu umowy – chyba, że specjalnie o to poprosisz. Szefowie są zbyt zajęci prowadzeniem firmy – pojawiają się tylko wtedy kiedy coś się nie uda.
3. Jeśli dopiero wchodzisz na rynek z ograniczonym budżetem na PR, wybierz małą lub średnią agencję. Duże agencje obserwują rynek małych firm, szczególnie w branży nowych technologii, ale nie wchodzą do gry dopóki nie znajdą pomysłu na wypracowanie zysku przy małym budżecie. Ogólnie biorąc, w przypadku startupu entuzjazm, kreatywność i zaangażowanie małej firmy PR zwyciężają z atutami dużej agencji – przynajmniej w początkowym okresie.
4. Jeżeli dla szefa firmy liczą się prestiż i nazwa marki, warto zaprosić do współpracy renomowaną międzynarodową agencję PR. Możesz się wtedy chwalić na branżowych imprezach, że pracuje dla Ciebie agencja z biurami w stu krajach, mimo że interesy robisz tylko w Europie Środkowej. Pamiętaj także, że to, co zapłacisz agencji musi pokryć część kosztów całej jej działalności.
PS. Zobacz też Jak wybrać agencję public relations i Test jakości pracy agencji public relations.
Rozmowa z kotkiem
Siedzi dwóch facetów. Jeden rozmawia przez telefon.
– Cześć, kotku. Tak, kotku. Będę wieczorem, kotku. Kupiłem, kotku. Pamiętam, kotku. Oczywiście, kotku. Pa, kotku.
– Żona?
– Nie, k...a! Kota nauczyłem mówić...
Przeczytaj, oceń i skomentuj najnowsze artykuły na blogach: Media Gapa, Ekspert Medialny, Trener Medialny, Szkolenia medialne, 112 PR, Kryzys Online, Pressentacje i Feliszek PR.
Chcesz samodzielnie napisać swoją informację prasową? Skorzystaj z usługi bezpłatnej tylko dla prenumeratorów tego newslettera. Wypróbuj Twoje Info.
Przeoczyłeś/aś ciekawy artykuł? Zajrzyj do Archiwum Pressence Newsletter.
PRESSENCE PR NA TWITTERZE
Wiesz, że mamy profil na Twitterze? Zobacz o czym teraz piszemy. Może do nas dołączysz?
Reklama
Zastrzeżenia prawne
1. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dostarcza Czytelnikom Pressence Newsletter ogólnych informacji na tematy, które ich interesują. Informacje zawarte w Pressence Newsletter nie stanowią w żadnym przypadku świadczenia usług doradztwa public relations ani jakichkolwiek innych usług.
2. Wszelkie informacje, poglądy, interpretacje, porady i rozwiązania nie są wyczerpujące i nie są przeznaczone do bezwzględnego i bezkrytycznego stosowania w praktyce. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie udziela w tym zakresie żadnych gwarancji wyraźnych lub dorozumianych. Korzystanie z treści i mechanizmów udostępnionych w Pressence Newsletter odbywa się na odpowiedzialność Czytelnika.
3. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dokłada należytych starań, aby prezentowane treści, akty prawne i inne teksty i mechanizmy były zgodne z obowiązującym stanem prawnym. Jednak częste zmiany prawa powodują, że część treści może dotyczyć stanu prawnego z przeszłości. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek zastrzega sobie prawo zmiany danych i informacji umieszczonych w Pressence Newsletter w dowolnym terminie, bez uprzedniego powiadomienia Czytelników.
4. Treść Pressence Newsletter nie stanowi w żadnym przypadku oferty handlowej w rozumieniu art. 66 §1 kodeksu cywilnego oraz innych właściwych przepisów prawnych i jest jedynie zaproszeniem do rozpoczęcia rokowań zgodnie z art. 71 kodeksu cywilnego.
5. Korzystanie z treści Pressence Newsletter wymaga pisemnej zgody Pressence Public Relations i Bogusława Feliszka, poza wyjątkami określonymi w powszechnie obowiązujących przepisach prawa takich jak dozwolony użytek w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90 poz. 631, t. jedn. z późn. zm.).
6. Niektóre z odsyłaczy w Pressence Newsletter łączą z zewnętrznymi serwerami. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie ponosi odpowiedzialności za informacje na tych serwerach, w szczególności za ich zgodność z prawdą.
7. Czytelnik Pressence Newsletter przyjmuje do wiadomości i akceptuje fakt, że poczta elektroniczna oraz inne transmisje przechodzące przez Internet mogą być obciążone ingerencją osób trzecich i nie mają charakteru poufnego.
Jeśli z ciekawością przeczytałeś/aś nasz NEWSLETTER, prześlij go swoim przyjaciołom, współpracownikom i klientom w niezmienionej formie. Będą Ci za to wdzięczni.
Aby ZAPRENUMEROWAĆ Pressence Newsletter odwiedź naszą witrynę WWW i wypełnij zgłoszenie subskrypcyjne.
Aby ODWOŁAĆ PRENUMERATĘ (i mnie zasmucić) wyślij proszę na adres: newsletter@pressence.com.pl z informacją KONIEC PRENUMERATY w linii tematu.
Bogusław Feliszek Facebook Google+ | Pressence Public Relations pl. Teatralny 10-11/33 45-056 Opole | WWW www.pressence.com.pl e-mail: biuro@pressence.com.pl tel. +48 77 441 40 14 |