Pressence Public Relations Pressence Newsletter Numer 46 / 15 listopada 2003
Wydawca: Bogusław Feliszek biuro@pressence.com.pl www.pressence.com.pl


PRESSENCE NEWSLETTER
(C) Pressence Public Relations



Otrzymujesz tę korespondencję, ponieważ poprosiłeś o to Pressence Public Relations na stronie internetowej www.pressence.com.pl i zapisałeś się na naszą listę subskrypcyjną.

Przekaż proszę ten magazyn (e-zine) każdemu z Twoich znajomych, którzy tak jak Ty dbają o swój wizerunek, wiarygodność i dobre imię, pragną więcej sprzedawać produktów lub usług, chcą promować społecznie pożyteczną ideę.

Jeśli ktoś wykorzystał ten adres e-mail bez Twojej zgody, prosimy o kontakt: newsletter@pressence.com.pl.

OCHRONA PRYWATNOŚCI: Pressence Public Relations nie udostępni nikomu Twojego adresu e-mail. Słowo.



W numerze

  1. Gorączka kryzysowych informacji
  2. Choroba prezesa
  3. 7 mitów komunikacji ryzyka
  4. PR prosto z serca
  5. Zrób to sam w sytuacji kryzysowej
  6. Zasada spokoju w sytuacji kryzysowej
  7. Stawka konsultanta PR
  8. Rzeczowy i wiarygodny rzecznik
  9. W poszukiwaniu winnego jabłuszka
  10. Uśmiechnij się



1. Gorączka kryzysowych informacji

Strach jest jak choroba, gorączka,
która przejmuje nad Tobą kontrolę.
- John Marsden

Nad biurkiem wisi mój ulubiony rysunek: "Nie przejmuj się. Zawsze możemy zrzucić winę na media!" To takie proste i oczywiste :-)

Dziennikarze nie robią nic innego tylko szukają afer i przekrętów. Rzadko kiedy trafiają w sedno. Kierują się mentalnością stada wilków żądnych krwi i kolejnych ofiar. Interesuje ich tylko zwiększenie sprzedaży, oglądalności i słuchalności. Dziś już nie wystarczy, żeby człowiek pogryzł psa – musi go zagryźć na śmierć :-(

Można krytykować media do nieprzytomności. Łatwo jednak w tej krytyce zgubić jeden niezmiernie istotny element. Prawdziwym problemem jest Twój stosunek do mediów, a nie ich do Ciebie. Dlaczego? Bo to nie media tworzą Twoje problemy – one tylko wykorzystują kłopoty, które sam stworzyłeś.

Moja lokalna gazeta napisała, że prezydent Opola przyznał nagrody roczne wszystkim pracownikom ratusza. "Co to za nagrody, skoro otrzymują je wszyscy," denerwują się Opolanie. Kogo przekonuje wyjaśnienie, "Musieliśmy wydać te pieniądze, bo inaczej trzeba by było oddać je do budżetu"? No i co by się stało?

Nagroda za dobre sprawowanie czy za specjalne osiągnięcia? Wygląda na to, że Opolanie stawiają na to drugie. Prezydent myśli inaczej i ma kłopot, który sam sobie stworzył. A że pisze o tym prasa? Cóż, może lepiej wyglądałby tytuł: "Tylko co piąty pracownik ratusza otrzymał nagrodę." I podtytuł: "W przyszłym roku Opolanie będą mieć wpływ na to, który urzędnik zasługuje na nagrodę."

Czego media nie robią

Media mają swoje słabości, ale nie kreują kryzysowych sytuacji – one tylko je relacjonują. To prawda, że często robią to w dziwny sposób, ale to nie ma nic do rzeczy. Pisanie o kryzysie nie jest tożsame z tworzeniem problemu. Niestety wielu tak to widzi.

Popatrzmy więc na to inaczej. Gdyby sekretarka weszła teraz do Twojego gabinetu mówiąc, "Od teraz ja tu rządzę", oddałbyś fotel bez walki? Podobnie jest z reporterami. Zrobią TYLKO to na co im pozwolisz. Zamiast więc płynąć pod prąd i narzekać, że niszczą Twoją karierę, dobrze piszą tylko o konkurencji i nie interesują ich Twoje sukcesy, daj się unieść fali i popłyń razem z nią.

Aby to zrobić, musisz zrozumieć, że zadaniem reportera NIE jest:

  1. ochrona Twojego dobrego imienia,
  2. promocja Twojej firmy,
  3. zadawanie pytań, które mają ułatwić Ci odpowiedzi,
  4. pisanie artykułów zgodnie z Twoim oczekiwaniem,
  5. umieszczanie w artykule wszystkiego, co powiesz.

Informacyjne paliwo

Jeśli chcesz przejąć inicjatywę (a chcesz, prawda?) i pobudzić media do działania, musisz wlać do ich baków wysokooktanową benzynę.

Na początek zachowania mediów są łatwe do przewidzenia. Zadają pytania, które chcieliby zadać ich czytelnicy, słuchacze i widzowie:

  1. Co się stało?
  2. Dlaczego do tego doszło?
  3. Czy ktoś odniósł rany?
  4. Czy można było tego uniknąć?
  5. Czy kiedyś zdarzyło się coś podobnego?
  6. Co robisz w tej chwili, aby opanować sytuację?
  7. Kiedy sytuacja będzie opanowana?
  8. Co zrobisz, aby uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości?
  9. Czy wiedziałeś, że to się może przydarzyć?
  10. Co chciałbyś powiedzieć poszkodowanym?

Jeżeli przygotujesz i przećwiczysz odpowiedzi na te pytania, przekonasz się jak szybko potrafisz przekonująco powiedzieć opinii publicznej co robisz, aby opanować kryzys dla jej dobra i w jej interesie. Organizacje, które to rozumieją doceniają także potrzebę przygotowania się na najgorsze. Wszystko po to, żeby kryzys nie wymknął się spod kontroli.

Oto kilka sugestii:

1. PRZYGOTOWANIE

Nawet, jeżeli nie wierzysz, że Twój problem kiedykolwiek ujrzy światło dzienne, musisz się z nim uporać jak najszybciej. Wybierz główne myśli do przekazania opinii publicznej, strategie, taktyki i desygnuj rzecznika. Jeżeli zadzwonią media, będziesz gotowy do rozmowy. Fachowy trening medialny jest obowiązkowy.

2. JEST KRYZYS

Jeśli nie wiesz czy wskazane jest powiadomienie mediów, zadaj sobie dwa pytania:

Twierdzące odpowiedzi oznaczają, że milczenie w tej sytuacji równa się igraniu z ogniem. Rozważ poważnie potrzebę powiadomienia mediów zanim same o tym się dowiedzą – tylko wtedy masz szansę utrzymać kontrolę nad biegiem wypadków.

3. MÓW CO ROBISZ

Kilka lat temu znajomy pracował dla firmy, której pracownicy ucierpieli w czasie powodzi. Firma zachowała się bardzo przyzwoicie. Natychmiast zaoferowała poszkodowanym zastępcze mieszkania, jedzenie, ubrania, ściśle współpracowała ze służbami ratowniczymi i lokalnymi władzami, ale nigdy nie powiedziała o tym mediom.

To, co mówisz jest równie ważne jak to, co robisz – informuj media na bieżąco.

4. KONTROLUJ KOMUNIKATY

Przygotuj trzy najważniejsze myśli, które chcesz przekazać reporterowi. W czasie rozmowy nie czekaj aż dziennikarz zapyta o to, co chcesz powiedzieć – może wcale o tym nie pomyśli.

5. NIE ZAPOMINAJ O PERCEPCJI

Otwórz dowolną gazetę i zobaczysz, że najciekawsze artykuły dotyczą wydarzeń przykrych lub dobrych, które przytrafiły się ludziom (znanym lub nieznanym). Dlatego właśnie na pierwszych stronach tyle zdjęć ofiar, a dopiero na drugim miejscu pojawiają się komentarze rzeczników firm. To ludzie są bohaterami artykułów, nie firmy.

Jeżeli nie działasz (lub nie jesteś tak postrzegany) dla czyjegoś dobra lub w czyimś najlepszym interesie, następny artykuł będzie już o Tobie. Będziesz opisany jako bezduszny, zimny, cyniczny beneficjent cudzego nieszczęścia. I tak już do końca.

W zeszłym roku pracowałem ze znaną firmą, która musiała szybko obniżyć koszty. Alternatywa? Albo zwolnić część załogi albo zrezygnować z części pakietu świadczeń socjalnych. Wybrano to drugie rozwiązanie. Mimo to część pracowników nadal nie wierzyła w powagę sytuacji i potrzebę redukcji kosztów.

Wewnętrzny konflikt w firmie nigdy nie przedostał się do mediów dzięki mądrej polityce informacyjnej zarządu. Zorganizowano spotkania z pracownikami i prezentacje, na których tłumaczono podstawy decyzji. Pracownicy sami zdecydowali, z których świadczeń gotowi są zrezygnować w pierwszej kolejności. Uruchomiono specjalną linię informacyjną i witrynę WWW. Niezadowolenie pozostało, ale nikt nie zadzwonił do mediów, gdyż pracownicy uznali, że firma po prostu nie miała innego wyjścia.

6. DAJ PRAWDZIE DOJŚĆ DO GŁOSU

Dostarczaj wszystkich potrzebnych informacji, pamiętając jednocześnie o chronieniu poufnych danych. Chcesz być pierwszy w powiadamianiu mediów i opinii publicznej o rozwoju wypadków. Chcesz mieć inicjatywę. Chcesz mieć wpływ na to, co ludzie wiedzą i myślą.

Na nieszczęście, kiedy dzieje się coś złego ZAWSZE pojawią się w prasie nieścisłe informacje. Bo musi być szybko, bo musi być dużo, bo musi być ciekawie... Jeżeli nie postarasz się o sprostowanie, możesz winić tylko siebie.

Konkluzja

Kiedy niespodziewanie znajdziesz się w świetle fleszy i blasku telewizyjnych kamer, przestań na chwilę myśleć o tym, co mówią inni i skup się na tym, co sam chcesz powiedzieć. Zastanów się jak planujesz rozwiązać problem i wykorzystaj media, aby poinformować o tym opinię publiczną. Dzięki temu będziesz postrzegany przez media jako osoba, która zajmuje się rozwiązaniem problemu, a nie jako ktoś, kto zapędzony w kozi róg ogranicza się do tłumaczeń i odpierania oskarżeń.

Góra



2. Choroba prezesa

Nawet najstraszniejsza choroba jest do zniesienia,
jeśli tylko jej nie nazywać.
- Emil Cioran

Pięciokrotne zeznawanie przed komisją śledczą to prawie ... wyrok.

Jak to możliwe, że tak inteligentna i doświadczona osoba jaką jest Aleksandra Jakubowska tak źle prezentowała się jako świadek przed komisją śledczą badającą okoliczności złożenia Agorze propozycji korupcyjnej? Spodziewałem się zobaczyć i wysłuchać kompetentnego, wiarygodnego i dobrze przygotowanego do złożenia zeznań świadka. Zamiast tego zapamiętałem sprzeczne zeznania, dziwne "zaćmienia pamięci", słowne utarczki i kąśliwe uwagi. Kiedy chwilami wyłączałem dźwięk widziałem zestresowaną, spiętą i znerwicowaną osobę.

Jeden z doradców minister Jakubowskiej powiedział mi, że odniosłem mylne wrażenie i, że osiągnięto zamierzony cel. Jaki? "Szefowa gabinetu politycznego premiera ani razu nie pozwoliła sobie wsadzić w usta coś czego nie powiedziała. Pani Jakubowska mówiła prawdę i przez cały czas była sobą," usłyszałem.

Tylko dla dobra tego artykułu załóżmy jednak, że zeznania jednej z najbardziej wpływowych w rządzie osób rzeczywiście odbiegały od ideału. Zachowanie minister Jakubowskiej (i kilku innych prominentnych polityków) obciążone było bardzo typową dla VIP-ów wadą. Nazwijmy ją "chorobą prezesa". Co to takiego?

"Choroba prezesa" to nieudana komunikacja spowodowana przez nadmierną pewność siebie, niewystarczające przygotowanie, dyskomfort wywołany sytuacją, w której trzeba udowodnić swoją rację, ogólną niechęcią do przesłuchania lub dowolną kombinacją wymienionych czynników.

Minister Jakubowska popełniła błąd charakterystyczny dla wielu ważnych osób, które po złożeniu zeznań są zdziwione, że komisja nie daje im wiary. Jaka jest cena takiego zachowania? Moim zdaniem, horrendalnie wysoka, ale poczekajmy na raport komisji.

Komunikacja bez agresji

Podobne zachowania obserwowałem wielokrotnie na naszych szkoleniach medialnych. Kiedy podczas próbnych wywiadów prezesi słyszą ostre, agresywne i trudne pytania wdają się w psychologiczne mocowanie na ręce – kto kogo pokona. Pewni siebie, szybcy, wykazujący się wiedzą – czasem zaczepni – próbują sparować moje prowokujące pytania. To taka słowna przepychanka – gra w słowne szachy, w której to ja ma dostać mata. Czasem to się udaje. Widzę wtedy na ich twarzach triumf zwycięstwa. Są górą. Jeszcze raz pokazali, że są lepsi. Wierzą, że zwyciężyli. Chwilę potem już wiedzą, że ... przegrali.

Objawienie przychodzi, kiedy razem oglądamy nagrany na video wywiad. Mój rozmówca oczekuje, że zobaczy twarz pokonanego dziennikarza. Zamiast tego widzi siebie – agresywnego, aroganckiego, zimnego i złośliwego człowieka.

Jak można "złapać" tę brzydką chorobę? Niektórzy rozmówcy zapominają w czasie wywiadu KTO jest adresatem ich wypowiedzi. Celem rozmowy nie jest debata z dziennikarzem, ale przekazanie swoich myśli. Tu nie chodzi o agresywnego reportera, którego próbują "zneutralizować", ale o tysiące nowych klientów, partnerów w interesach, polityków, wyborców, obecnych klientów, innych dziennikarzy, pracowników i członków ich rodzin, którzy oglądają program, słuchają radia lub czytają gazetę. Słowne utarczki przysłaniają podstawowy cel rozmowy: przekonanie opinii publicznej, że osoba/partia/firma/organizacja działa w jej najlepszym interesie.

Jak ustrzec się przed "chorobą prezesa"? Po prostu trzeba:

  1. spojrzeć "poza" plecy dziennikarza i zastanowić się do kogo mówimy,
  2. świadomie wybrać informacje, które najlepiej przemówią do naszych odbiorców.

Pierwszy krok jest prosty. Drugi nie będzie trudny jeżeli postąpisz według moich wskazówek.

Budowanie przekazu: Model 3-stopniowy.

Proponowany 3-stopniowy model pomocny jest nie tylko w przygotowaniu się do rozmowy z dziennikarzem.

  1. Przygotuj informacje korzystne dla Ciebie i Twoich odbiorców. Pamiętaj, że opinia publiczna chce wiedzieć czy działasz w jej najlepszym interesie i jakie słowa potwierdzają Twoje słowa. Przekaż jedną główną myśl i kilka informacji ją uzupełniających/rozszerzających.
  2. Przygotuj się do odpowiedzi na pytania. Sam sobie zadaj najtrudniejsze pytania i opracuj konstruktywne odpowiedzi. Te pytania powinny dać Ci informacje czym interesuje się opinia publiczna. Porównanie tych pytań z tym, co chcesz powiedzieć pokaże czy treść Twojego głównego przekazu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom otoczenia.
  3. Odpowiadaj i kieruj. Po udzieleniu odpowiedzi kieruj wywiad w stronę tego, co dla Ciebie jest kluczowe. Używaj wyrażeń łączących takich jak "ważne jest, że ...", "najważniejszą rzeczą jest" lub "wszystko sprowadza się do tego, że ...", aby przejść do kluczowej myśli.

Dodatkowe korzyści

Oto inne sytuacje, w których te wskazówki okazały się też pomocne:

  1. Kontrolerzy. W jednym przypadku – po kilku wnikliwych kontrolach państwowego urzędu – kierownictwo fabryki korzystając z przedstawionego modelu przygotowało to, co zamierzało powiedzieć i zrobić. Podczas kolejnej wizyty inspektorzy powiedzieli, że byli pod wrażeniem gotowości firmy do współpracy i udzielania pełnych i przekonujących wyjaśnień. Inaczej niż poprzednio kontrolerzy spędzili w fabryce mniej czasu, wcześniej skończyli pracę i byli bardzo zadowoleni.
  2. Ocena pracowników. W tym przypadku – po odwlekaniu przez miesiące okresowej oceny sprawiającego kłopoty pracownika kierownik w końcu zdecydował się przygotować do rozmowy korzystając z tego 3-stopniowego modelu. Spotkanie było zadziwiająco udane. Skąd o tym wiem? Krytykowany pracownik zmienił swoje zachowanie.

Konkluzja

Nie jest istotne czy jesteś kierownikiem zmiany, szefem oddziału, dyrektorem generalnym czy szefem gabinetu premiera. W każdym przypadku warto zastanowić się nad celem rozmowy.

Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Jeśli nie wiesz gdzie idziesz, zawsze trafisz gdzie indziej." To dotyczy także skutecznej komunikacji.

Góra



3. 7 mitów komunikacji ryzyka

Podejmując ryzyko, pamiętaj o złotym środku między maksymą
"co nagle to po diable" i "kto się waha, ten przegrywa".
- Robert Fulghum

Komunikacja ryzyka to kontrolowany proces wymiany informacji i opinii pomiędzy ludźmi, grupami ludzi i organizacjami przed wybuchem kryzysu. Treść tych informacji i opinii dotyczy natury ryzyka, wątpliwości, niepokoju, rozwiązań prawnych i instytucjonalnych obejmujących zarządzanie ryzykiem.

Rozsądna i przemyślana komunikacja ryzyka pomaga zapobiegać wybuchom społecznego niepokoju, sianiu paniki i eskalacji kryzysu. Co więcej, mądre procedury komunikacyjne wzmacniają zaufanie niezbędne w sytuacji przedkryzysowej i – jeśli dojdzie do kryzysu – także po jego wybuchu.

Jednym z niebezpieczeństw komunikacji ryzyka jest uleganiu mitom stanowiącym mieszankę prawdy i fikcji; mieszankę niebezpieczną, bo nikt nie wie w jakich proporcjach te dwa składniki są połączone.

Oto 7 mitów komunikacji ryzyka i działania, które je neutralizują:

Mit 1: Komunikacja ryzyka zwiększa niepokój, zamiast go zmniejszać.

Działanie: Edukuj i informuj, nie alarmuj i nie strasz na pokaz. Daj ludziom możliwość wyrażenia obaw i wątpliwości, zadawaj właściwie pytania i sprawdzaj czy dobrze zrozumiałeś odpowiedzi.

Mit 2: Komunikacja jest mniej ważna od edukacji. Gdyby ludzie wiedzieli co im naprawdę grozi, zmieniliby swoje zachowanie.

Działanie: Poświęcaj tyle samo uwagi kontaktom z ludźmi jak i interpretacji danych.

Mit 3: Nie powinniśmy kontaktować się z opinią publiczną przed opracowaniem rozwiązania problemu.

Działanie: Przekazuj informacje, prowadź dyskusje o tym, co zrobić i angażuj społeczności w prace nad strategiami, które ich bezpośrednio dotyczą.

Mit 4: Ludzie nie są w stanie zrozumieć wielu problemów, które pojawiają się w czasie kryzysu.

Działanie: Twoim obowiązkiem jest pomoc w zrozumieniu problemów bez względu na ich złożoność i stopień skomplikowania. Opinia publiczna nie decyduje o szczegółach, ale wyrażane sugestie powinny być rozważone przez tych, którzy podejmują decyzje.

Mit 5: Decyzje dotyczące spraw technicznych powinny być podejmowane tylko przez inżynierów.

Działanie: Przekazuj opinii publicznej informacje w przystępnej formie i treści. Słuchaj co mówią ludzie. Angażuj w opracowanie działań komunikacyjnych ludzi z różnym doświadczeniem zawodowym.

Mit 6: Jeżeli skupimy się na tym, co mówią ludzie, może się zdarzyć, że nasze skromne środki poświęcimy na rozwiązywanie problemów, które nie stanowią istotnego zagrożenia.

Działanie: Wsłuchiwanie się w to, co mówią ludzie i komunikowanie się z nimi nie oznacza, że musisz dopasowywać swoje priorytety wyłącznie do oczekiwań opinii publicznej. Twoja praca polega na zarządzaniu problemami i oczekiwaniami.

Nie można lekceważyć niepokojów opinii publicznej, ale nie mogą one być jedynym elementem tworzenia strategii komunikacji. Im więcej zbierzesz informacji, tym większe szanse na zbliżenie priorytetów: Twoich i opinii publicznej.

Mit 7: Grupy aktywistów społecznych podburzają ludzi i rozdmuchują drobne problemy.

Działanie: Aktywiści pomagają lokalizować źródła publicznego niepokoju. Wiele grup ekologicznych kieruje się rozsądkiem i odpowiedzialnością. Zamiast zwalczać ekologów, staraj się z nimi współpracować.

Konkluzja

Rozpowszechnianie informacji bez uwzględnienia ich złożoności i ryzyka błędu nie jest efektywną komunikacją ryzyka.

Dobrze zarządzane działania komunikacyjne obejmują zrozumiałe komunikaty, ich szybką transmisję i reakcję opinii publicznej zgodną z oczekiwaniami nadawcy przekazu.

Góra



4. PR prosto z serca

Czasem – naprawdę tylko czasem – najlepsze rozwiązania najbardziej skomplikowanych problemów płyną... prosto z serca. W moim życiu konsultanta public relations widziałem to tylko dwa razy.

Przypadek 1.

Jak zwykle na szkoleniu medialnym klient otrzymał do rozwiązania pewien problem. Gotowe rozwiązanie miał następnie przedstawić agresywnemu i nieprzyjemnemu dziennikarzowi. Z ogromną pewnością siebie w mgnieniu oka rozprawił się ze skomplikowanym zadaniem. Mówił ciekawie, jasno, przekonująco, obrazowo i z pasją. To było jego pierwsze szkolenie w życiu. Nigdy wcześniej nie miał kontaktu z mediami. Nigdy nie udzielał wywiadu.

Przypadek 2.

Trzech ochotników otrzymało do rozwiązania trudne zadanie. Dwóch męczyło się ponad dwie godziny. Jedna osoba – młoda dziewczyna – powiedziała, że jest gotowa po kwadransie. Znakomicie poradziła sobie z "reporterem" i rozwiązała zadanie. Nie zrobiłbym tego lepiej od niej. Powiem więcej. Myślę, że nikt nie zrobiłby tego równie szybko i dobrze.

Czy wcześniej rozwiązała jakiś kryzys? Nie! Czy występowała przed kamerą? Nie! Czy była na szkoleniu kryzysowym? Nie! Co ciekawe – nie miała wyższego wykształcenia i trochę się zacinała. Kiedy zapytałem jak doszła do tak olśniewającego rezultatu usłyszałem: "To wyglądało na uczciwe rozwiązanie!" No właśnie. To wyglądało na uczciwe rozwiązanie!

Uczciwie i z uczuciem

Kiedy przypominam sobie te dwa odległe w czasie przypadki, trudno oprzeć się wrażeniu, że w sytuacji głębokiego kryzysu bardziej przydatne od umysłów mogą okazać się nasze... serca.

Szkoliłem dziesiątki osób, ale trafiłem tylko na dwa takie diamenty zarządzania kryzysem. Dlaczego? Czego brakuje reszcie? Dlaczego tak często czujemy się zagubieni w zarządzaniu kryzysem? Czy umyka nam coś cennego i ważnego?

Szukając odpowiedzi przypomniałem sobie rozmowę z innym konsultantem public relations. Rozmawialiśmy o tym dlaczego niektóre organizacje z łatwością wychodzą obronną ręką z potencjalnie niebezpiecznych sytuacji, a inne stale nabijają sobie guzy. Zgodziliśmy się, że sukces należy do tych, których liderzy i szefowie na pierwszym miejscu stawiają klientów i pracowników oraz tworzą środowisko, w którym ludzie czują się pewni siebie i tego co robią.

I odwrotnie – firmy, w których rządzą autokratyczni szefowie, które opierają się na sztywnych zasadach, w których pracownicy są tylko elementami ogromnej machiny zwykle pierwsze same robią sobie krzywdę w mediach. Innymi słowy, firmy, które kierują się zasadą "tak będzie uczciwie i takie są oczekiwania" same grawitują ku rozwiązaniom "uczciwym i oczekiwanym". Natomiast sztywne organizacje wybierają zachowania konfrontacyjne.

Dwa kryzysowe wyzwania

Działalność gospodarcza, zarządzanie kryzysem i życie rzadko chodzą utartymi szlakami. Każda sytuacja jest wyjątkowa i wymaga nietypowych rozwiązań. Jednak czasem wystarczy tylko zastanowić się co jest uczciwe i oczekiwane.

Jakie to stawia wyzwania przed firmami przygotowującymi się do zarządzania kryzysem? Co najmniej dwa:

1. Pielęgnowanie atmosfery robienia "właściwych rzeczy", co z kolei prowadzi do konstruktywnych rozwiązań.

2. Szukanie i przyciąganie/angażowanie ludzi z silnym moralnym kompasem. W trudnych chwilach tacy ludzie wiedzą co robić – wyprowadzą firmę z mgły niepewności i wskażą właściwy kierunek na przyszłość. To bezcenna umiejętność.

Konkluzja

Słowa i czyny w kryzysie wywodzą się z podstawowych życiowych prawd, w które wierzymy i według których postępujemy. Zawsze są setki pytań i tysiące wątpliwości. Kiedy jednak zgadzamy się co do kilku podstawowych prawd dużo łatwiej o konkretne rozwiązania. Odpowiedzi przyjdą same.

Być może jest obok Ciebie jakaś młoda osoba, która z zadziwiającą łatwością odkrywa "uczciwe i oczekiwane" rozwiązania.

Góra



5. Zrób to sam w sytuacji kryzysowej

Jak bronisz swojej reputacji kiedy media spadają na Ciebie jak dzika szarańcza?

Jeden z moich klientów w dwa dni rozmawiał z tuzinem reporterów prasy, radia i telewizji. Dziennikarze atakowali go w czasie gorącej publicznej debaty na temat planu budowy autostrad.

Klient jest regionalnym przedstawicielem międzynarodowej firmy. Bez wchodzenia w szczegóły, oto w punktach jak sobie z tym poradził.

1. "Zaprosiliśmy do siebie dziennikarzy prasowych tydzień przed spodziewanym upublicznieniem problemu. Poczęstowaliśmy ich kawą i wyjaśniliśmy o co chodzi. Dziennikarze otrzymali teczki prasowe z aktualnymi informacjami. Powiedzieliśmy jak można się z nami skontaktować w ciągu dnia i nocy."

2. "Byliśmy zorganizowani. Zmieniliśmy tekst nagrania na automatycznej sekretarce. Była tam informacja z podstawowymi kontaktami w firmie oraz prośba o pozostawienie informacji o temacie, który interesował reportera i terminie odpowiedzi. Moja asystentka przyjmowała telefony do mnie. Czasem otrzymywaliśmy identyczne pytania z tej samej redakcji. Mówiliśmy wtedy reporterowi, że już rozmawialiśmy o tym z jego kolegą i zapraszaliśmy do kontaktu, gdyby miał dodatkowe pytania."

3. "Reagowaliśmy szybko. Jeszcze przed pierwszym kontaktem z reporterem wysyłaliśmy mu informację prasową. Kiedy przyjeżdżał do firmy otrzymywał do ręki drugą kopię. Byliśmy przygotowani i reporterzy z marszu przystępowali do pracy – robili zdjęcia i nagrywali rozmowy. Wszystko w atmosferze współpracy i zrozumienia. Najważniejsze media rzetelnie relacjonowały nasze wypowiedzi."

4. "Wydzieliliśmy na parterze oddzielny pokój dla ekip telewizyjnych i spotykaliśmy się z reporterami co 20 minut. Nie organizowaliśmy konferencji prasowej dla dziennikarzy telewizyjnych i radiowych. W zamian oferowaliśmy indywidualne spotkania. Nie było próśb o wywiady na żywo. Zgodzilibyśmy się na taki wywiad pod warunkiem, że nie chodziłoby o bezpośrednią konfrontację z naszymi oponentami."

5. "Wiedzieliśmy co chcemy powiedzieć i byliśmy w tym konsekwentni. Napisaliśmy trzy główne przekazy i przekazywaliśmy je konsekwentnie wszystkim reporterom. To podstawa PR. Trzymaj się tego, co chcesz powiedzieć i nie pozwól mediom zapędzić się w kozi róg. Wszystkim mów to samo."

6. "Nie było pytań, na które nie umieliśmy odpowiedzieć. W czasie specjalnego spotkania (burzy mózgów) opracowaliśmy listę najtrudniejszych pytań (tych łatwych też) i w konsultacji z zarządem zredagowaliśmy odpowiedzi. Nie było pytania, które nas zaskoczyło."

7. "Umieściliśmy na firmowej witrynie WWW wszystkie nasze informacje prasowe oraz listę pytań i odpowiedzi. Otrzymaliśmy dziesiątki zapytań e-mail. Odpowiadali na nie trzej członkowie zarządu. Korzystając z przygotowanego szablonu w większości przypadków mogliśmy wysłać standardową odpowiedź."

8. "Przygotowaliśmy listę pytań i odpowiedzi (Q&A) dla pracowników, którzy mieli bezpośredni lub telefoniczny kontakt z klientami. Biuro obsługi klienta odnotowało 15%-wy wzrost zapytań. Wszystkie telefony od dziennikarzy były przełączane do mnie."

9. "Wysłaliśmy wewnętrzną informację do wszystkich pracowników w postaci listu elektronicznego, aby zapoznać ich z sytuacją."

10. "Nagraliśmy wszystkie wywiady emitowane w telewizji. Chcieliśmy mieć własną dokumentację, aby dokładnie pamiętać co powiedzieliśmy dziennikarzom i porównać z tym, co zostało wykorzystane. Dzięki temu wiedzieliśmy czy media obiektywnie przedstawiają naszą sprawę."

Konkluzja

W tej sprawie do mnie należało przeszkolenie medialne klienta i jego kierownictwa i przygotowanie planu kryzysowego. Ale nie brałem udziału w zarządzaniu kryzysem. Klient sam sobie doskonale poradził. Dobra robota!

Jak opracować plan komunikacji kryzysowej

Góra



6. Zasada spokoju w sytuacji kryzysowej

Kiedy kryzys puka do drzwi i Twoja reputacja wisi na włosku, nie zamykaj oczu i nie udawaj, że nie ma Cię w domu.

Zapytaj siebie: "Czy moje czyny i słowa przemawiają do tych, którzy są ode mnie zależni?" ("Kontrolujemy sytuację," "Naprawiamy problem," "Spotykamy się z adwersarzami," "Poprosiliśmy o pomoc niezależnego eksperta, żeby rozwiązać problem.")

Jeżeli słowa i czyny wzajemnie się wspierają, masz szansę odzyskać, obronić lub nawet umocnić swoją reputację.

Jeśli jednak słowa i czyny się rozmijają lub trafiają w próżnię ("Nie popełniliśmy żadnego błędu," "To nie jest sprzeczne z prawem," "Komu zależy na rozdmuchiwaniu tego problemu?" "Bez komentarza," "Poczekamy na skierowanie sprawy do sądu") lub są zaczepne ("Oni nie mają pojęcia co mówią," "Jutro kierujemy sprawę do prokuratury," "To jest wina dziennikarzy"), szykujesz sobie szybką i pewną zgubę.

W sytuacji kryzysowej zasada spokoju jest jedynym znanym mi złotym środkiem zmierzającym do rozwiązania konfliktu. To pierwsza reguła, którą poznają moi klienci. To podstawa szkolenia medialnego i kluczowe przesłanie wszystkich numerów Pressence Newsletter.

Siła spokoju

Niedawno pod koniec szkolenia medialnego dyrektor szpitala zapytał dlaczego media "zawsze czepiają się służby zdrowia". Dlaczego? Bo ludzie chcą wiedzieć czy coś im zagraża, czy mogą czuć się bezpieczni, czy mogą spokojnie spać. Czy ich rodzina, sąsiedztwo, miasto, kraj, naród i świat jest bezpieczny? Czy ich własność, wartości i ludzie, których lubią są bezpieczni?

Służba zdrowia odpowiada za ochronę zdrowia i bezpieczeństwo obywateli. Stąd jej magnetyczna siła przyciągająca media.

Jak mają reagować na oskarżenia, które osłabiają publiczne poczucie bezpieczeństwa? Muszą przekonać pacjentów i opinię publiczną, że panują nad sytuacją i nic im nie zagraża. Muszą działać i mówić w sposób, który utwierdzi ludzi w przekonaniu, że służą ich dobru. Muszą działać i komunikować się, aby odzyskać lub utrzymać zaufanie innych ludzi.

Zauważyłem, że zasada spokoju dotyczy także innych branż, firm i instytucji. Nie pamiętam kontrowersji, sporu lub konfliktu, w którym ta zasada mogła być przeceniona. Skupiajmy się na mówieniu i robieniu rzeczy, które umacniają zaufanie naszego otoczenia i budują poczucie spokoju i bezpieczeństwa.

Spokój w polityce i biznesie

Na pierwszy rzut oka zasada spokoju nie działa w polityce, a zwłaszcza podczas kampanii politycznych. Trudno znaleźć dla niej miejsce wśród negatywnych haseł wyborczych, ataków na politycznych rywali, agresywnych debat i konfrontacji. Skąd to prawo dżungli? Dlaczego oczekujemy spokojnego, wyważonego i przemyślanego działania instytucji publicznych akceptując jednocześnie coś zupełnie przeciwnego u polityków? Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że zasada spokoju TAKŻE obowiązuje wśród polityków i przedsiębiorców. Inne są tylko metody.

Popatrzmy na liderów biznesu. Ich charakter, odwaga i sukces hartowane są w codziennych konfrontacjach, kryzysach finansowych, sporach ze związkami zawodowymi, itp. Kiedy reagują w sposób, który utwierdza nas w przekonaniu, że panują nad sytuacją i wszystko jest OK – czujemy się bezpiecznie. Mamy do nich zaufanie. Kupujemy ich produkty i usługi.

Liderzy polityczni też poddawani są testom wiarygodności. Jakim? Publicznym debatom, konfrontacjom, oskarżeniom, wrogości i czasem wyborczej porażce. Aby pokazać, że są w stanie przetrwać i działać dla publicznego dobra – lub chociaż dla swoich wyborców – muszą umieć odpowiedzieć na agresję podobnie – przez kontratak, polemikę, dyskusję. Muszą wykazać, że znajdą wyjście z najtrudniejszej sytuacji. Takie są oczekiwania.

Wyborców ujmuje u polityków ich żywotność – fantastyczna umiejętność przeżycia każdego kataklizmu. Będziemy im wierzyć, popierać ich i głosować na nich, ponieważ dają poczucie bezpieczeństwa. A ich siła nas uspokaja.

Konkluzja

Zasada spokoju uczy: w sytuacji kryzysowej działaj i komunikuj się, aby odzyskać i/lub utrzymać zaufanie innych ludzi i ich uspokoić. Od tego może zależeć Twoja reputacja i przyszłość.

Góra



7. Stawka konsultanta PR

Dziennikarz z 10-letnim stażem w prasie ekonomicznej pyta:

Wracam z praktyki w zagranicznej agencji public relations i planuję pracować jako konsultant PR. Jak ustalić stawkę za dzień pracy konsultanta PR?

Ustalenie takiej stawki jest w miarę proste i logiczne.

  1. Rozpocznij od przypomnienia sobie rocznego podstawowego wynagrodzenia z poprzedniego miejsca pracy. Załóżmy – dla dobra naszego wyliczenia – sumę 60,000 złotych. Jeżeli wkraczasz dopiero w świat public relations lub sądzisz, że nie byłeś do tej pory właściwie wynagradzany, wybierz zarobki, które spełnią Twoje oczekiwania. Pamiętaj o realistycznej ocenie swoich możliwości i umiejętności.
  2. Wylicz koszty prowadzenia działalności doradczej. Uwzględnij wydatki na wynajem biura, prąd, ogrzewanie, telefon, marketing, podatki, ubezpieczenie, materiały biurowe, itp. Powiedzmy, że wyliczenie dało nam sumę 40,000 złotych.

Skoro planujesz pracować 5 dni w tygodniu przez 52 tygodnie w roku, dodaj oczekiwane zarobki i koszty i podziel sumę przez 260 dni:

60,000 zł (oczekiwane zarobki)
+ 40,000 zł (koszty prowadzenia działalności)
-------------
100,000 zł (koszt całkowity)
/ 260 (dni pracy)
-------------
384.62 zł (stawka dzienna)

To pokryje koszty utrzymania, ale niestety nie pozwoli wypracować żadnego zysku. Aby to skorygować, oszacuj swoją marżę. To zależy wyłącznie od Ciebie.

W praktyce stosuje się marże 15% - 30%, ale spotkałem się także z marżami sięgającymi 50% - 90%. Wybierz taką, która Twoim zdaniem będzie najbardziej stosowna dla Twojego rynku, umiejętności i wykształcenia. W naszym obliczeniu wybrałem marżę 30%.

Stawka dzienna: 384.62 zł
Zysk: 115.39 zł (30% stawki dziennej)
--------------
500.01 zł (skorygowana stawka dzienna)

Ale to jeszcze nie wszystko. Taka stawka dzienna zakłada, że pracujesz codziennie przez cały rok. To nierealistyczne założenie. Trudno przecież oczekiwać, że codziennie będziesz miał klienta. A urlop? A co będzie jak zachorujesz? W naszym wyliczeniu też trzeba to ująć. Oto jak to zrobić.

Po tych obliczeniach dowiesz się, że jako konsultant możesz zarabiać przez 106 dni w roku. Mówię oczywiście o początkach Twojej kariery. Kiedy interes się rozkręci liczba "jałowych" dni zmniejszy się.

Oto aktualne wyliczenie stawki:

60,000 zł (oczekiwane zarobki)
+ 40,000 zł (koszty prowadzenia działalności)
-------------
100,000 zł (koszt całkowity)
/ 106 (realistyczna liczba dni pracy)
-------------
943.40 zł (stawka dzienna)
+ 283.02 zł (30% marży)
-------------
1226.42 zł (przynosząca dochód, logiczna i bezpieczna stawka dzienna)

Sądzisz, że to dużo? Na początku - każdy tak myśli :-)

Średnia stawka dzienna konsultanta mieści się gdzieś pomiędzy 1000 - 2000 złotych. Najlepsi biorą tyle za godzinę pracy.

Niektórzy nowi konsultanci czują się nieswojo proponując takie stawki. Jeśli masz skrupuły, prześledź jeszcze raz tok naszego myślenia. Obniż stawkę podstawową, zmień marżę, zredukuj koszty prowadzenia interesu. Dzięki temu uzyskasz końcowy wynik, który da większą pewność siebie w rozmowie z klientem.

Pamiętaj o jednym. Nie zgadzaj się na niewolnicze wynagrodzenie za swoją specjalistyczną wiedzę i umiejętności. Brak zadowolenia z wynagrodzenia wcześniej czy później prowadzi do braku satysfakcji z pracy dla klienta. Pojawia się zniechęcenie i poczucie wypalenia. Jeżeli jesteś dobry w tym co robisz (a może nawet najlepszy), powinieneś być sowicie i adekwatnie wynagradzany.

Góra



8. Rzeczowy i wiarygodny rzecznik

Rzecznik prasowy z Krakowa pyta:

Jak szkolisz rzeczników prasowych, żeby utrzymać równowagę pomiędzy konsekwencją w przekazywaniu kluczowych komunikatów z jednej strony i wywieraniem wrażenia szczerości i otwartości z drugiej?

Na naszych szkoleniach medialnych liczą się dwie rzeczy:

Po pierwsze – przygotowując ludzi do kontaktu z mediami uczę opracowania nie więcej niż trzech kluczowych przekazów (fakty i opinie, które muszą być wypowiedziane co najmniej raz). Nie chodzi o to, żeby uczyli się ich na pamięć i potem powtarzali w czasie wywiadu verbatim. Muszą jednak dobrze zapamiętać treść tych przekazów. Potem ćwiczą sztukę przechodzenia od krótkiej odpowiedzi na pytanie dziennikarza do jednego ze swoich komunikatów, zawsze w trochę innych sposób.

Po drugie – aby wywrzeć wrażenie szczerości i autentyzmu należy patrzeć dziennikarzowi w oczy przez CAŁY CZAS przekazywania każdego kluczowego komunikatu. Kiedy rzecznik prasowy zerka w takiej chwili do notatek lub co gorsza odczytuje przygotowany tekst jego wiarygodność spada do zera. Brak kontaktu wzrokowego dramatycznie obniża skuteczność komunikacji.

Doradzam rzecznikom prasowym trzykrotne przećwiczenie przygotowanych wypowiedzi przed prawdziwym wywiadem. Mogą to robić przed kolegami z pracy, do których mają zaufanie; ich życzliwa krytyka pomoże poprawić treść i formę wystąpienia.

Szkolenia medialne

Góra



9. W poszukiwaniu winnego jabłuszka

Don Corleone z "Ojca chrzestnego" wiedział co robić ze zgniłym jabłkiem.

Artykuł o "zgniłych jabłuszkach" w poprzednim numerze Pressence Newsletter (45/1.11.2003) wzbudził emocje. Oto jeden z komentarzy:

"Powiem szczerze, rozłościł mnie ogólnikowy donos pr-owca z firmy budowlanej z Wrocławia i Pana reakcja na jego "problemy". W moich oczach ten donos dyskwalifikuje go jako PR-wca i wiele mówi o firmie, która go zatrudnia.

Z donosu wynika, że owi niezadowoleni z firmy koledzy darzą go zaufaniem, skoro rozmawiają z nim bez jakiejkolwiek autocenzury. Tym bardziej, że autocenzura i udawanie w sprawach dotyczących firmy, a szczególnie jej problemów, jest codziennym korporacyjnym rytuałem, z którego rezygnuje się dość rzadko i tylko wobec wybranych osób. Wykorzystywanie w ten sposób informacji przekazanych nam przez kogoś w dobrej wierze, uważam za przekroczenie dobrych obyczajów i nadużywanie zaufania innych ludzi.

Próbując wczuć się w sytuację tego faceta, chociaż przychodzi mi to z trudem, poradziłbym mu raczej 'ocenę wiarygodności' zarzutów jego kolegów wobec firmy i próbę zdefiniowania przyczyn tego niejawnego konfliktu. Możliwe, że koledzy przekazali mu niezwykle cenne informacje na temat tego, jak fatalnie funkcjonuje dział sprzedaży lub jak bardzo nieudolny jest dział PR:), etc. Od ustalenia tych faktów już mały krok do tego, co jest jednym z ważniejszych elementów PR - umiejętności definiowania realnych problemów i przyczyn konfliktu, a nie zbierania haków na swoich współpracowników.

Niestety Pana porady utwierdzają go w przekonaniu, że donosicielstwo i konformizm jest częścią etosu PR-owca i powinno się te "wartości" promować w swoim środowisku zawodowym. Czy zastanawiał się Pan, jaki będzie kolejny krok tego człowieka? Pójdzie do prezesa z czarną listą owych "zgniłych jabłek"?

Podejrzewam, że to będzie koniec jego kariery PR w tej firmie. Bez zaufania i osobistej wiarygodności żaden internal PR nie ma szans, ponieważ jego częścią jest wykorzystywanie wiadomości pochodzących z nieformalnych kanałów informacji. To sytuacja analogiczna do roli anonimowego informatora, z którego usług korzysta dziennikarz. Anonimowość informatora w tym przypadku jest ważniejsza niż 10 przykazań i wszystkie kodeksy etyki razem wzięte."

I jeszcze jeden komentarz:

"Z pewnością autor artykułu miał to, co napiszę, na uwadze, jednak sądzę, że warto byłoby mimo wszystko jednym zdaniem zwrócić na to uwagę. Mianowicie pierwszym krokiem w przypadku niezadowolonych, a dobrych pracowników, powinno być zastanowienie, czy przypadkiem zachowanie pracowników nie wynika z jakichś problemów tkwiących w organizacji. Może to być poczucie krzywdy wynikające ze złego rozkładu obowiązków, problemy komunikacyjne, które powodują powstawanie plotek i kreowanie problemów i tym podobne. Przyczyn może być bardzo dużo i tylko niekiedy naprawdę wynika to z wrodzonego malkontenctwa pracownika.

Niestety, według mnie niewielu menedżerów stać psychicznie na to, aby uświadamiać sobie tego typu problemy tkwiące w organizacji. Najczęściej uważa się, że skoro wszystko gra, produkcja "idzie", to nie ma nad czym się zastanawiać. Tymczasem takie drobne sygnały, jak opisane przez Państwa, mogą być symptomem potencjalnego kryzysu. Myślę, że nieraz zdarzało się Państwu rozmawiać z pracownikami jakichś firm, którzy opowiadali o ważnych problemach w organizacji i wręcz z kpiną stwierdzali, że według dyrektora czy prezesa wszystko jest OK.

Grożenie zwolnieniem osobom, które głośno mówią o problemach przy milczącej zgodzie większości, grozi tym, że działanie kierownika zostanie odebrane jako represja wobec ciemiężonych, co nie polepszy nastrojów wśród pracowników."

Dziękuję za cenne komentarze.

Wydaje mi się, że klucz do zagadki jest w niezauważonym w artykule słowie - cynizm.

Cynizm to - według Słownika Wyrazów Obcych - postawa życiowa charakteryzująca się nieuznawaniem wartości poważanych w danej grupie i deprecjonowaniem szanowanych przez nią instytucji, sposobów postępowania i autorytetów oraz negacją i lekceważeniem wszelkich zasad i wartości.

Moim zdaniem, cynizm to śmiertelna choroba duszy i cyniczny pracownik nie może być wartościowym pracownikiem. To ktoś kto ma duży kłopot z samym sobą i potrzebuje fachowej pomocy terapeuty.

SZUKANIE WINNEGO

Znasz pracowników, którzy są cyniczni i stale w rozmowach z kolegami narzekają na pracę i firmę? To zwykle ci sami, którzy nigdy nie są za nic odpowiedzialni. Oni nigdy nie popełniają błędów. Wiedzą wszystko. Nic ich nie może zaskoczyć. Dlaczego? Bo wszystko już widzieli i nie takich "gierojów" przeżyli. Nie rozumieją pytania, kiedy pytasz o satysfakcję z pracy.

Obmawianie kolegi za jego plecami zamiast powiedzenie mu prosto w twarz co o nim myślisz jest szkodliwe z trzech powodów:

  1. rezygnacja z bezpośredniej komunikacji z winnym (lub o to posądzanym) szkodzi samemu "obwinionemu". Jak może zmienić swoje zachowanie, skoro nie wie, że źle postępuje?
  2. narzekanie często budzi u pośredniego słuchacza poczucie niepewności i bezsilności. Sam w niczym nie może pomóc, ale zaczyna się zastanawiać z kim i o czym rozmawiasz za jego plecami.
  3. takie zachowanie podcina zaufanie wśród pracowników. Co więcej, często uruchamia lawinę plotek. Nic bardziej nie rozbudza atmosfery wzajemnych poderzeń, oskarżeń i insynuacji. Sytuacja staje się wyjątkowo poważna, kiedy takie zachowanie jest akceptowane lub nawet inicjowane przez kierownictwo.

Sukces i rozwój firmy zależy przede wszystkim od wiedzy i umiejętności jej pracowników. Skuteczna komunikacja wymaga taktu, zręczności i otwartości.

Wolność swobodnego wyrażania swoich myśli może być siłą napędową organizacji - kołem zamachowym jej rozwoju. Otwarte kanały komunikacyjne i utrzymywanie przepływu informacji i pomysłów poprawia morale załogi, wyniki pracy i zadowolenie klientów.

Kiedy pracownik powstrzymuje się z przekazaniem ważnej informacji, ponieważ boi się antagonizowania zespołu lub obrazy kierownictwa, firma może bezpowrotnie stracić cenne rozwiązanie lub wiedzą operacyjną. Taka wiedza może wzbogacić bazę danych o klientach, obecności firmy na rynku lub udziale w zyskach.

  1. Czy masz skłoność do wygłaszania przedwczesnych komentarzy i ocen? To bardzo kuszące i łatwe oceniać ludzi, zachowanie i sytuacje przed poznaniem wszystkich faktów. Wstrzymaj się z opinią zanim poznasz wszystkie informacje potrzebne do właściwej oceny.
  2. Czy wygłaszasz ogólnikowe komentarze? Opinie "obejmujące całokształt" prowadzą do zamykania się pracowników w sobie i przyjmowania obronnej pozycji. Czy mówisz na przykład, "Zawsze spóźniasz się do pracy," "Znowu się pomyliłeś," "W kółko o to pytasz".Zamiast tego, jeśli pracownik ma kłopoty z punktualnym rozpoczynaniem pracy powiedz mu na osobności, "Zauważyłem, że kilka razy z rzędu przyszedłeś spóźniony do pracy. Czy wszystko u Ciebie w porządku?" Pracownik bardziej doceni takie podejście bez względu na przyczynę spóźnienia.
  3. Czy przerywasz pracownikowi w trakcie mówienia? Czasem być może odnosisz wrażenie, że nie możesz czekać ze swoim komentarzem. Uwierz mi - zawsze możesz poczekać. Wtrącanie się w cudzą wypowiedź wybija mówiącego z toku myślenia. Może być też rozumiane jako zniecierpliwienie i brak zainteresowania. Lepiej, kiedy skupisz się głównych punktach, zapiszesz swoje myśli i wykażesz wobec mówiącego więcej taktu i cierpliwości.
  4. Czy lubisz dużo mówić? Długie wstępne tyrady prowadzą do tego, że pracownik zapomina z jaką sprawą do Ciebie przyszedł.
  5. Czy mówisz pracownikom, co mają robić? Twoim obowiązkiem jest wyznaczanie celów, zadań i terminów, ale czy wpadasz w pułapkę drobiazgowego tłumaczenia pracownikom CO i JAK mają zrobić?
  6. Czy patrzysz na pracowników z góry? Każdy członek zespołu - stażysta, pracownik administracji, kierownik projektu, dyrektor - chce czuć się ważny i potrzebny. Lubiany, oceniony, akceptowany.
  7. Czy zadajesz tendencyjne pytania? Na przykład, "Nie byłeś na to przygotowany, prawda?" Nikt nie lubi przyznawać się do błędu (szczególnie oczywistego błędu) lub przyjmować na siebie cudzej pomyłki. Użyj zdania oznajmującego, nie pytania retorycznego.
  8. Czy uciekasz się do sarkazmu, kiedy brakuje Ci pomysłu na trafną uwagę? Sarkazm to kulawa inteligencja. Sarkastyczne docinki z miejsca uruchamiają u ludzi reakcje obronne.

Jako pracownicy - i chyba jako społeczeństwo - doszliśmy do niewiarygodnej perfekcji narzekaniu na wszystko i na wszystkich. Z finezją unikamy osobistej odpowiedzialności. Energię wykorzystujemy na krytykę i marudzenie. Pokazywanie palcem na innych obraca się jednak przeciwko nam. Szukanie winy u innych nie prowadzi do konstruktywnych rozwiązań.

Szukając winnego zacznijmy od nas samych. Życie może będzie trudniejsze, ale o ile ciekawsze i bardziej twórcze. Zacznijmy zmiany od nas samych i Don Corleone przestanie przewracać się w grobie.

Góra



10. Uśmiechnij się

5 etapów upojenia wiedzą PR

1. Mądry

Wiesz wszystko i chcesz przekazywać wiedzę każdemu, kto Ciebie wysłucha. Jesteś ekspertem w każdej dziedzinie. Na tym etapie masz zawsze rację. No i oczywiście osoba, z którą rozmawiasz, nigdy jej nie ma. Rozmowa (kłótnia?) jest bardziej interesująca, kiedy obie osoby są na etapie mądrości.

2. Przystojny

Jesteś najprzystojniejszą osobą w firmie, wszystkim się podobasz i każdy chciałby z Tobą porozmawiać. Pamiętaj, że jesteś już mądry, a więc możesz porozmawiać z każdym na każdy temat.

3. Bogaty

Jesteś najbogatszą osobą na świecie. Stawiasz drinki wszystkim dziennikarzom, ponieważ przed bramą firmy stoi ciężarówka – pełna kasy. Zakładasz się o byle co, a ponieważ nadal jesteś mądry, to stale wygrywasz. Nieważne ile obstawiasz, jesteś przecież bogaty... No i stawiasz drinki wszystkim, którym się podobasz – w końcu jesteś też najprzystojniejszą osobą na świecie.

4. Kuloodporny

Na tym etapie jesteś gotów bić się z kimkolwiek, zwłaszcza z osobami, z którymi się zakładałeś lub kłóciłeś. A to dlatego, że nic nie może Cię zranić. No i nie boisz się przegranej, ponieważ jesteś mądry, bogaty no i piękniejszy niż cała ta hołota dziennikarzy!

5. Niewidzialny

To ostatni etap kariery w PR. Możesz wtedy robić wszystko, ponieważ nikt Ciebie nie widzi. Tańczysz na stole, żeby zaimponować tym, którzy Ci się podobają, no a pozostali tego nie widzą. Jesteś też niewidzialny dla tych, którzy chcieliby się z Tobą bić. Możesz iść Nowym Światem śpiewając ile sił, ponieważ nikt Ciebie nie widzi i nie słyszy, a Ty jesteś ciągle najmądrzejszy :-)

Góra



Chcesz samodzielnie napisać swoją informację prasową? Skorzystaj z usługi bezpłatnej tylko dla prenumeratorów tego newslettera. Wypróbuj Twoje Info.

Przeoczyłeś ciekawy artykuł? Zajrzyj do Archiwum Pressence Newsletter.

Jeśli z ciekawością przeczytałeś nasz NEWSLETTER, prześlij go swoim przyjaciołom, współpracownikom i klientom w niezmienionej formie. Będą Ci za to wdzięczni.





Zastrzeżenia prawne


1. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dostarcza Czytelnikom Pressence Newsletter ogólnych informacji na tematy, które ich interesują. Informacje zawarte w Pressence Newsletter nie stanowią w żadnym przypadku świadczenia usług doradztwa public relations ani jakichkolwiek innych usług.

2. Wszelkie informacje, poglądy, interpretacje, porady i rozwiązania nie są wyczerpujące i nie są przeznaczone do bezwzględnego i bezkrytycznego stosowania w praktyce. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie udziela w tym zakresie żadnych gwarancji wyraźnych lub dorozumianych. Korzystanie z treści i mechanizmów udostępnionych w Pressence Newsletter odbywa się na odpowiedzialność Czytelnika.

3. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dokłada należytych starań, aby prezentowane treści, akty prawne i inne teksty i mechanizmy były zgodne z obowiązującym stanem prawnym. Jednak częste zmiany prawa powodują, że część treści może dotyczyć stanu prawnego z przeszłości. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek zastrzega sobie prawo zmiany danych i informacji umieszczonych w Pressence Newsletter w dowolnym terminie, bez uprzedniego powiadomienia Czytelników.

4. Treść Pressence Newsletter nie stanowi w żadnym przypadku oferty handlowej w rozumieniu art. 66 §1 kodeksu cywilnego oraz innych właściwych przepisów prawnych i jest jedynie zaproszeniem do rozpoczęcia rokowań zgodnie z art. 71 kodeksu cywilnego.

5. Korzystanie z treści Pressence Newsletter wymaga pisemnej zgody Pressence Public Relations i Bogusława Feliszka, poza wyjątkami określonymi w powszechnie obowiązujących przepisach prawa takich jak dozwolony użytek w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90 poz. 631, t. jedn. z późn. zm.).

6. Niektóre z odsyłaczy w Pressence Newsletter łączą z zewnętrznymi serwerami. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie ponosi odpowiedzialności za informacje na tych serwerach, w szczególności za ich zgodność z prawdą.

7. Czytelnik Pressence Newsletter przyjmuje do wiadomości i akceptuje fakt, że poczta elektroniczna oraz inne transmisje przechodzące przez Internet mogą być obciążone ingerencją osób trzecich i nie mają charakteru poufnego.

Zastrzeżenia prawne




Aby ZAPRENUMEROWAĆ Pressence Newsletter odwiedź naszą witrynę WWW i wypełnij zgłoszenie subskrypcyjne.

Aby ODWOŁAĆ PRENUMERATĘ (i mnie zasmucić) wyślij e-mail na adres: newsletter@pressence.com.pl z informacją KONIEC PRENUMERATY w linii tematu.



Bogusław Feliszek
Pressence Public Relations
pl. Teatralny 10-11/33
45-056 Opole
tel. +48 77 441 40 14
WWW www.pressence.com.pl
e-mail: biuro@pressence.com.pl