Pressence Public Relations | Pressence Newsletter | Numer 53 / 1 marca 2004 |
Wydawca: Bogusław Feliszek | biuro@pressence.com.pl | www.pressence.com.pl |
Otrzymujesz tę korespondencję, ponieważ poprosiłeś o to Pressence Public Relations na stronie internetowej www.pressence.com.pl i zapisałeś się na naszą listę subskrypcyjną.
Przekaż proszę ten magazyn (e-zine) każdemu z Twoich znajomych, którzy tak jak Ty dbają o swój wizerunek, wiarygodność i dobre imię, pragną więcej sprzedawać produktów lub usług, chcą promować społecznie pożyteczną ideę.
Jeśli ktoś wykorzystał ten adres e-mail bez Twojej zgody, prosimy o kontakt: newsletter@pressence.com.pl.
OCHRONA PRYWATNOŚCI: Pressence Public Relations nie udostępni nikomu Twojego adresu e-mail. Słowo.
W numerze
1. Trzy najważniejsze imiona w marketingu
Globalizacja daje nowy wymiar konkurencji. Komunikacja B-2-B przenosi się do Internetu. Klienci mają coraz większe wymagania. Małe agencje łączą swoje kapitały intelektualne do realizacji dużych projektów. Pojawiają się nowe kanały komunikacji takie jak na przykład, webcasting.
W okresie dynamicznych zmian w globalnej komunikacji warto przypomnieć sobie trzy najważniejsze imiona w marketingu.
1. AMPEX
Czy mówi Ci coś nazwa AMPEX? Gablinger lub Chux? Wszystkie odegrały ważną rolę w wynajdywaniu nowych produktów? Firma Ampex wyprodukowała pierwszy odtwarzacz video. Dzięki firmie Gablinger mamy piwo o niskiej zawartości alkoholu. Chux sprzedawał pierwsze pampersy. Mimo atrakcyjnego produktu żadna z tych firm nie odnotowała znaczącego sukcesu komercyjnego.
Dzisiaj urządzenia video sprzedaje z powodzeniem na całym świecie Panasonic. Pampersy produkuje Procter & Gamble. Niskoalkoholowe piwo kojarzone jest z marką Miller Lite. W każdym przypadku innowator zniknął z rynku.
Czego uczą te przykłady? Od wynalazku do rynkowego sukcesu jeszcze długa droga.
2. EM
To tylko żart. EM to nie imię. To końcówka czasownika w czasie teraźniejszym. W marketingu i public relations nie ma czasu przeszłego. Na przykład, kiedy mówisz, "WypromowałEM nową maszynę do koszenia trawników, zorganizowałEM kampanię informacyjną, przygotowałEM wiosenną premierę roślin doniczkowych", nie możesz liczyć na skuteczne public relations. Używanie czasu przeszłego nie sprawdza się w nowoczesnym public relations. Jak zareagujesz na deklarację Twojego konsultanta PR, kiedy usłyszysz, "Przed chwilą zakończyłEM kampanię public relations."?
Marketing i public relations to działania ciągłe, które trudno opisać czasownikiem *... EM*. Tempo pracy jest tak zawrotne, że organizacje codziennie muszą zadać sobie pytanie, "Co powinniśmy zrobić, żeby przystosować się do zmian na rynku." Agencje public relations upowszechniają opracowane za ogromne środki hasła marketingowe. Ile jest w nich czasu przeszłego, a ile teraźniejszości? Czy tak buduje się markę? Co brzmi lepiej, "Pomnożyłem Twój kapitał komunikacyjny" czy "PomnażaMY Twój kapitał komunikacyjny".
Przyjrzyj się hasłom promocyjnym organizacji, które mają stabilną i uznaną markę. Marka to nie reklama. Marka to obietnica. To coś co sobie wyobrażają obecni i przyszli klienci, kiedy myślą o Twojej organizacji. Jak sobie można wyobrażać coś co jest zakończone? Po co? To musi być powtarzane codziennie i widoczne we wszystkim co robisz – od stylu prowadzenia globalnej akcji marketingowej do sposobu rozmawiania z klientami przez telefon.
3. Hau-hau
Gdybym był psem miałbym dzisiaj 315 lat – siedem lat za każdy rok życia człowieka. Wyobraź sobie ile miałbyś lat, gdyby mierzyć je latami Internetu. Internet zmienia styl naszej komunikacji średnio co trzy miesiące. Jak zmienił się styl komunikacji Twojej firmy w tym kwartale? Jak będziesz komunikować się za trzy miesiące?
Twoi klienci także zmieniają metody komunikacji. Czy dotrzymujesz im kroku? Albo jeszcze lepiej - czy jesteś jeden krok przed nimi? Jak selekcjonujesz informacje? Czy korzystasz z indywidualnych rozwiązań komunikacyjnych (na przykład, sieci extranet) zawierających wyłącznie informacje ważne dla klienta? Kim są Twoi strategiczni partnerzy w Internecie? Czy firmowe biuletyny mają swoje wersje elektroniczne? Kiedy Internet rozpadnie się na kanały tematyczne (koniec z surfowaniem?), który kanał stanie się Twoją domeną komunikacyjną?
Jak opracować plan marketingowy
No i doczekaliśmy się. 1 maja 2004 Polska znajdzie się w Unii Europejskiej. Jak ta zmiana wpłynie na Twoje interesy? Jak zmienisz komunikację z otoczeniem? Czy do listy mediów wpiszesz nowe kontakty w europejskich redakcjach? A może już to zrobiłeś?
Gospodarka podobno się rozwija, ale Twój księgowy jeszcze tego nie widzi. Czy europejska integracja jest dla Ciebie szansą na zaistnienie w mediach?
Myśl strategicznie! Bądź oryginalny! Działaj już teraz! Nie czekaj na komisarza europejskiego, który przyjdzie do Ciebie z książeczką czekową i zestawem gotowych i sprawdzonych pomysłów.
Oto 10 pomysłów, które mogą sprawić, że Unię Europejską powitasz na pierwszej stronie Twojej ulubionej gazety.
Pamiętaj, że możesz być niezwykle skuteczny dzięki nawet kilku słowom. Najlepsze informacje prasowe nie przekraczają 250 słów. Czcionka 14 punktowa, podwójne odstępy między liniami, dane kontaktowe i tytuł na dwie linie.
W pierwszym akapicie umieść podstawowe dane (kto, co, gdzie, kiedy, dlaczego, z jakim skutkiem). Krótko, ciekawie, konkretnie.
Lokalizuj swój temat. Nie wysyłaj propozycji do redakcji krajowej gazety. Bądź równym gościem z sąsiedztwa. Unikaj branżowego żargonu. Bądź człowiekiem z krwi i kości. Zachowuj się jak przyjaciel.
Następnie zaproponuj dziennikarzowi więcej informacji. Twój prezent dla nowej Europy to temat:
Reguła jest prosta - daj mediom czego potrzebują, a one dadzą Ci czego chcesz. Bezpłatny rozgłos.
Jak napisać informację prasową?
Premier Leszek Miller zeznawał przed sądem w sprawie afery Rywina. Kamera pokazała jak nerwowo poruszał stopami. Premierowi nie podobały się pytania sądu. I to pokazał. Czy premier zdawał sobie z tego sprawę? Myślę, że nie. Czy to było ważne dla dziennikarza? Myślę, że tak. Dlatego to pokazał. Dzięki niemu zobaczyły to miliony widzów. Czy ktoś pamięta co zeznał przed sądem premier? Nie. Czy się wtedy denerwował? Tak. Obraz jest ważniejszy od słowa.
Leszek Miller nie jest wyjątkiem. Zauważyłeś przechyloną głowę lidera PSL-u Janusza Wojciechowskiego i rozbiegane czasem w poszukiwaniu czytelnej myśli oczy Józefa Oleksego? Każdy z nas ma tiki, reakcje i zwyczaje, które zdradzają nasze prawdziwe uczucia. W telewizji wszystko widać jak w szkle powiększającym.
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński ma inne dewaluujące wartość wypowiedzi zachowanie polegające na niekontrolowanym pochrząkiwaniu. Jak można pozbyć się *hmmm*? Hmmm ... jest jedna skuteczna metoda, którą polecam pod warunkiem, że nie boisz się utraty pracy. Strzel palcami zawsze kiedy szef zrobi *hmmm*. Obserwuj reakcję. Jeśli nadal masz prawo przebywać na terenie firmy, jest szansa, że szef szybko pozbędzie się tego irytującego zwyczaju. Trochę to przypomina metody Pawłowa, ale możesz mi wierzyć, że naprawdę działa.
No i mamy problem, bo aż 93% komunikacji odbywa się w sferze pozawerbalnej. Klasyczne studium psychologa Alberta Mehrabiana wykazało, że pamiętamy zaledwie 7% treści wystąpienia (treść, czyli co było powiedziane). Większa część to - 38% forma (forma, czyli jak to było powiedziane) i 55% obraz (mowa ciała i pewność siebie). Rozczarowany?
Powiem to jeszcze raz:
Inny psycholog Frieda Goldman-Eisler zauważyła, że blisko połowa naszej komunikacja to ... milczenie. Krępuje nas cisza i dlatego zastanawiając się nad tym co powiedzieć wypełniamy ją różnymi dźwiękami, z których *hmmm* nie jest najgorszym. Takie zachowanie można puścić płazem na spotkaniu trójki klasowej, ale już nie ujdzie na sucho prezesowi firmy, szefowi dużej organizacji biznesowej, prezydentowi stolicy lub liderowi rządu.
Niewerbalna układanka
To, co przekazujesz pozawerbalnie jest dłużej pamiętane od tego, co komunikujesz słowami. Ale ostrożnie. Rozczarujesz się, jeśli sądzisz, że wystarczy opanować *prezydencki* uścisk dłoni lub uśmiech rozjaśniający najsmutniejszą salę, aby zdobyć serca ludzi.
Różnice w wykorzystaniu wszystkich elementów komunikacji niewerbalnej sprawiają, że jednych mówców słuchamy z otwartymi ustami, a innych kojarzymy z rozpaczliwym ziewaniem. Dlaczego? Komunikacja niewerbalna sprawia, że ludzie chętniej i z większą uwagą słuchają tego, co mówisz. Pomaga ona lepiej dostroić i nastawić *antenki Twojego nadajnika* ku publiczności.
Oto pięć metod, która poprawią Twoją komunikację niewerbalną:
Występujesz na forum publicznym lub rozmawiasz z dziennikarzem tylko dlatego, że masz coś ciekawego i ważnego do powiedzenia i oczywiście przede wszystkim zależy Ci, aby słuchacze zapamiętali to, co mówisz. Nie chcesz, aby w pamięci została tylko marka Twojego garnituru lub sposób mówienia. Twoim zadaniem jest zamienienie audytorium w uważnych słuchaczy.
Jasne i klarowne przekazywanie swoich myśli oraz odpowiadanie na pytania reporterów to taniec wymagający niezwykłego wyczucia rytmu, koordynacji i równowagi. Jak większość skomplikowanych czynności wymaga systematycznego i cierpliwego ćwiczenia. Najlepszą metodą są sesje treningowe nagrywane na video. To prawda, że początkowo przypomina to nastawianie zwichniętego stawu barkowego bez znieczulenia, ale na koniec terapii *ozdrowieńcy* zastanawiają się jak mogli do tej pory żyć bez tej formy doskonalenia umiejętności komunikacji.
Prezes nie ma wyboru
Prezesi są skazali na kontakty z mediami. To część ich pracy. Dziennikarze mogą zadawać im trudne i podchwytliwe pytania. To też część ich pracy. Ale dużo częściej szefowie firm sami stają się przyczyną swoich kłopotów, kiedy zdradzają swoje prawdziwe myśli poprzez zachowania niewerbalne, niepotrzebne pochrząkiwanie i aroganckie założenie, że "jakoś to pójdzie", bo "udzieliłem już 100 wywiadów".
Stawka jest za duża, aby ryzykować niewerbalne faux pas. Twoja wygrana w wyborach, zdobycie nowego klienta lub awans wisi na włosku jeżeli nie potrafisz kontrolować komunikacji niewerbalnej.
Celem szkolenia medialnego nie jest utwierdzanie jego uczestników w przekonaniu, że wszystko robią dobrze. Bo w takim przypadku oni takiego szkolenia wcale nie potrzebują. Szefowie, którzy nie zgadzają się na szkolenie z wykorzystaniem kamery video oszukują siebie ryzykując medialne akrobacje bez siatki zabezpieczającej.
Głupcem jest ten, kto nie ma odwagi przejść przez serię 10-u najbardziej nieprzyjemnych pytań. Jeżeli nie wie, że przed odpowiedzią powinien się przez chwilę zastanowić (nawet, jeśli od razu wie, co powiedzieć), to nie zasługuje na to, żeby stać na czele organizacji. Kiedy nie chce rozmawiać z dziennikarzem żadne słowa nie zastąpią tego, co powie dziennikarzowi ... bez słów.
Skoro jesteś politykiem, prezesem, szefem, kierownikiem, któremu zależy na jasnym przekazywaniu swoich myśli, kontroluj swoje zachowania niewerbalne i pozbądź się denerwującego pochrząkiwania. Jak? Szkolenie medialne to opcja warta rozważenia. Twoi rozmówcy – reporterzy, pracownicy, udziałowcy, inwestorzy – będą Ci za to wdzięczni, bo każdy na tym zyska.
Jazda PRóbna - symulowany wywiad z dziennikarzem
4. 10 pytań dla parafarmaceutyków
Przeczytałem w popularnej gazecie, że wyciąg z czosnku i ziarn winogron obniża poziom cholesterolu, a ekstrakt z pomidora zapobiega rakowi prostaty. Być może nawet skutecznie chroni przed osteoporozą i zgubnymi skutkami długiego przebywania na słońcu.
Zwolennicy niekonwencjonalnych metod leczenia i zapobiegania chorobom jak gąbka chłoną wszelkie nowinki paramedyczne. Podobnie jak w przypadku konwencjonalnych lekarstw mogą minąć lata zanim nietypowe specyfiki wykażą swoją wartość i skuteczność. Ale nawet wtedy - jeżeli produkt nie ma pozytywnej opinii najlepiej z dwóch niezależnych instytutów badawczych - trudno o komercyjny sukces.
Przed przystąpieniem do realizacji programu komunikacji marketingowej dla klientów z branży farmaceutycznej zadajemy 10 pytań. Oto one:
5. Zwolnienie bez zawału serca
Jest piątkowe popołudnie. Wzywasz do biura Roberta Nowaka. W ciągu ostatnich miesięcy rozmawiałeś z nim wielokrotnie, ale tej rozmowy boisz się najbardziej. Dzisiaj masz mu powiedzieć, że musisz go zwolnić. To najgorsza część Twoich obowiązków. Myślisz, "Jak dobrze byłoby, gdyby sam się zwolnił i nie musiałbym tego robić."
Czy jest metoda zwalniania pracowników, która nie daje poczucia krzywdy? Czy można zwolnić kogoś tak, aby nie odchodził pełen żalu i nienawiści do Ciebie i firmy?
Tak i NIE jest to żadna z tradycyjnych metod. Opiszę metodę, według której pracownik albo zmieni się i weźmie pełną odpowiedzialność za swoje zachowanie w pracy albo sam zdecyduje się odejść.
METODY TRADYCYJNE
Dlaczego tradycyjne metody NIE sprawdzają się? Oto dwa podejścia do zwalniania pracownika.
Pierwsza metoda to tzw. miękkie podejście. Nie stawiasz sprawy otwarcie, bo czujesz, że zwalniana osoba poczuje się okropnie. Mówisz więc o wszystkich jej osiągnięciach i bardzo delikatnie przekazujesz informację o zwolnieniu. W skrajnej sytuacji to odchodzący pracownik zaczyna Ciebie pocieszać i przepraszać.
Druga metoda to tzw. twarde podejście. Wszystko dokładnie dokumentujesz - daty, godziny, okoliczności. Nie owijasz niczego w bawełnę. Stawiasz sprawę jasno. Mówisz bez ogródek. Chcesz po prostu "mieć to z głowy". Dla bezpieczeństwa firmy wzywasz ochronę. Pracownik ma kilka godzin na uporządkowanie dokumentów, posprzątanie biurka i załatwienie wszystkich formalności. Do czasu opuszczenia budynku bez przerwy towarzyszy mu ochroniarz.
Dlaczego takie metody są niebezpieczne?
Miękkie podejście (oparte na uczuciach) sprawia, że zwalniana osoba ma poczucie niespełnienia Twoich oczekiwań. Nie wie, że przyczyną zwolnienia są jej niskie kompetencje. Górę biorą emocje i zdenerwowanie. Może się zdarzyć, że rozżalony pracownik wyjdzie z gabinetu i będzie próbował "załatwić" sprawę po swojemu. Może się zdarzyć, że zapamięta tylko dobre rzeczy, które od Ciebie usłyszał i na tej podstawie będzie szukał zadośćuczynienia w sądzie.
Twarde podejście (oparte na faktach) wprawia ludzi w kompleksy i prowadzi do utraty wiary w swoje siły. Mają wrażenie, że stwarzają firmie "problemy". To wywołuje natychmiastową reakcję obronną. Pracownik więc od początku nastawiony jest na nie. Nie chce słuchać żadnych argumentów. Albo karczemna awantura albo kompletne milczenie. W sądzie pracy usłyszysz mnóstwo argumentów o tym, jak utrudniałeś wywiązywanie się z obowiązków.
W obydwu przypadkach zapracujesz co najmniej na porządny ból głowy, a zwalniany pracownik będzie próbował ratować skórę podważając treść Twojej argumentacji.
INNA METODA, CZYLI LICZY SIĘ REZULTAT KOMUNIKACJI
Jest jeszcze jedno podejście. Skupiasz się w nim na rezultacie komunikacji z pracownikiem. Twoim celem jest uczynienie pracownika odpowiedzialnym za to, co się dzieje i albo zaakceptowanie tego albo zmianę sytuacji. W obydwu przypadkach pracownik staje się panem sytuacji, a nie Ciebie.
Oto trzy kroki:
JAK TO DZIAŁA?
Wróćmy do przykładu Roberta Nowaka. Mamy dwa scenariusze.
PIERWSZY SCENARIUSZ - Zakładasz, że dajesz pracownikowi jeszcze jedną szansę. Jak to zrobić?
1. Pokaż szacunek. "Robercie, bardzo mi zależy, żeby ludzie, którzy pracują w naszej firmie byli zaangażowani w to, co robią, chętnie przychodzili do pracy i codziennie dawali z siebie to, co w nich najlepsze."
2. Skup się na rezultacie. "Nie widzę tego w Twoim zachowaniu. Mam więc pytanie – czy chcesz u nas pracować? Czy chcesz każdego dnia dzielić z nami swoim talentem, pasją i umiejętnościami? Tylko ty możesz na to odpowiedzieć. (chwila przerwy) Czy potrzebujesz czasu do namysłu czy możesz odpowiedzieć już teraz?" Pozwól mu odpowiedzieć. W tym momencie pracownik musi podjąć decyzję – albo odchodzi, bo nie jest zadowolony z pracy albo zobowiązuje się do zmiany zachowania.
3. Spójrz z jego perspektywy
A. Pracownik zostaje. "Cieszę się. Zastanówmy się zatem co to znaczy dzielić się każdego dnia swoim talentem, pasją i umiejętnościami. Dla mnie to oznacza, że pracownicy mogą wykonywać dodatkowe zadania i są gotowi pracować w zespole. Są aktywni na zebraniach i kończą projekty w terminie. Obecnie spóźniasz się kwadrans na zebrania, niechętnie przyjmujesz dodatkowe zlecenia i nie wykonujesz pracy na czas. Powiedz mi jak zamierzasz to zmienić. W jaki sposób mogę w tym pomóc?"
Uczyń pracownika ODPOWIEDZIALNYM za swoje wybory i pomysły jak zmienić zachowanie. Pokaż, że wierzysz w chęć zmiany i sukces. Zanim wyjdzie z gabinetu powtórz wszystko co uzgodniliście i co tydzień sprawdzaj postęp.
B. Pracownik odchodzi. "Rozumiem doskonale, kiedy mówisz, że to nie jest najlepsze miejsce na wykazanie się swoimi umiejętnościami. Każdy z nas musi być przekonany, że jest w miejscu, gdzie czuje się spełniony i szczęśliwy i wygląda na to, że tak się tu nie czujesz. Porozmawiajmy teraz o tym jak najlepiej zakończyć naszą współpracę."
DRUGI SCENARIUSZ Musisz pozbyć się Roberta z powodu redukcji zatrudnienia, braku talentu lub złego podejścia do obowiązków.
"Robercie, bardzo mi zależy, żeby ludzie, którzy pracują w naszej firmie byli zaangażowani w to, co robią, chętnie przychodzili do pracy i codziennie dawali z siebie to, co w nich najlepsze. Nie widzę tego w Twoim zachowaniu. Wiele razy o tym rozmawialiśmy. Dotarliśmy do miejsca, gdzie rozmowy się kończą. Robercie, dzisiaj jest Twój ostatni dzień pracy w naszej firmie."
Następnie przedstaw prawne aspekty tej sytuacji. Powiedz kiedy rozwiązujesz umowę o pracę, na jakich warunkach i w jakim terminie ma zakończyć swoje rozliczenie z firmą. NIE rozmawiaj o jego osiągnięciach, bo to tylko go rozzłości.
Konkluzja
Zwolnienie pracownika to decyzja przykra dla obydwu stron. Najlepsze co możesz zrobić w takiej sytuacji to pokazać pracownikowi, że sam jest panem swojego losu i może podejmować decyzje, które pozwolą mu uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości.
6. Śmiech i inne krytyczne uwagi
Twój nowy pomysł na odświeżenie firmowej witryny WWW przywitała salwa śmiechu. Nie tego oczekiwałeś po miesiącu intensywnej pracy nad projektem.
Nowe pomysły, oryginalne rozwiązania, rewolucyjne idee są niezwykle delikatne, wrażliwe i kruche – łatwo je zniszczyć. Organizacje, którym zależy na rozwoju i postępie powinny nastawiać się na pragmatyczne, pozytywne i zorientowane na efekt działania, których celem jest zwiększenie odporności na odrzucenie nowych propozycji.
Zakładam, że innowacyjność jest jednym z priorytetów Twojej organizacji. Z ciekawością zapewne przeczytasz 50 najczęściej spotykanych reakcji, których należy unikać jak ognia w magazynie fajerwerków. W końcu zależy Ci na postępie, nieprawdaż?
Cynizm zabija najpiękniejsze pomysły zanim zaczną świecić pełnym blaskiem – domagaj się rzeczowej krytyki.
Konstruktywne komentarze ochronią i wzmocnią najlepsze pomysły, nowy styl myślenia i działania.
Kierownik marketingu w firmie odzieżowej z Wrocławia pyta:
W gazetach można przeczytać, że gospodarka wychodzi z recesji, ale sprzedaż naszych produktów spada. Nie pomagają stosowane do tej pory działania promocyjne. Co radzisz?
Zamknięcie sprzedaży to sztuka, nie nauka. O sukcesie decyduje wszystko co robimy – styl komunikacji, ubiór, zrozumienie potrzeb i oczekiwań klienta. Sukces w sprzedaży zależy oczywiście nie tylko od produktu lub usługi (ceny, jakości, dostępności, gwarancji, serwisu, itp), ale również od typu klienta. Są klienci, z którymi pracuje się dobrze. Są też klienci trudni. Jedni wiedzą czego chcą. Inni mają wątpliwości.
Oto dziewięć podstawowych błędów w sprzedaży:
8. Alternatywa dla informacji prasowej
Rzecznik prasowy firmy komputerowej z Poznania pyta:
Nie zawsze mam temat, który nadaje się do informacji prasowej. Jakie są inne skuteczne formy kontaktowania się z mediami?
Kiedy nie masz rzucającego na kolana tematu, możesz spróbować kontaktu z mediami za pomocą innych materiałów.
1. Artykuł, komentarz lub własna rubryka
Pisz i wysyłaj artykuły, aby poprawić wizerunek i budować opinię eksperta. Takie publikacje wzmacniają zaufanie do Twojej wiedzy i fachowości. Warto to uwzględniać w programie public relations.
Spójrz na publikacje, które czytasz i szanujesz i sprawdź czy jest tam miejsce na artykuły pisane przez zewnętrznych autorów. Skoncentruj się na gazetach, które docierają do Twoich klientów – obecnych i przyszłych. Magazyny branżowe są znakomitym celem, bo zwykle dysponują mniejszym składem redakcyjnym. Ich zaletą jest też to, że są skierowane do mniejszych i dokładniej sprofilowanych grup, więc tekst dotrze do czytelników bardziej zainteresowanych Twoim tematem.
Pomyśl o kilku tematach, zbadaj rynek wydawniczy i wyślij listy do wybranych redakcji. Kiedy zdobędziesz więcej doświadczenia, może doczekasz się stałej rubryki. Gazety lub czasopisma ciepło przyjmują propozycje artykułów poradniczych. Eksperci często otrzymują oferty regularnego pisania w gazetach lokalnych i magazynach fachowych.
Przedstaw redakcji propozycję własnej rubryki i wyślij na próbę kilka artykułów (od 3 do 6). Taka rubryka to zobowiązanie. Zanim się tego podejmiesz pamiętaj, że stałe rubryki ukazują się z różną częstotliwością (codziennie, co tydzień, raz na dwa tygodnie, raz w miesiącu). To znaczy, że systematycznie będziesz musiał dostarczać gazecie ciekawe pomysły. Dla spokoju ducha napisz kilka artykułów na zapas na wypadek chwilowego odpływu weny twórczej.
2. List do redakcji
Inną metodą zdobycia rozgłosu jest napisanie listu do redakcji na temat opublikowanego artykułu. Można w nim komplementować dziennikarza lub wskazać nieścisłości i luki. W tym drugim przypadku trzeba to robić z taktem i przedstawić argumenty za Twoim punktem widzenia. List powinien być krótki (maksimum jedna strona) i dotyczyć tylko jednej sprawy.
Listy do redakcji mogą mieć formę komentarza, felietonu lub eseju, zależnie od profilu gazety. Krócej zwykle znaczy lepiej. Skupienie się tylko na jednym temacie zwiększa szansę publikacji. Nie musisz w tym przypadku powoływać się na wcześniejsze artykuły lub informacje publikowane na łamach gazety na ten temat.
Niektóre gazety mają specjalną sekcję, w których drukują listy od czytelników. Artykuł składa się z 500-1500 słów, ale zawsze lepiej sprawdzić jego format w sekretariacie redakcji.
3. List powitalny
Zamiast czekać aż media Ciebie odkryją, sam zrób pierwszy krok i przedstaw się jako źródło ciekawych tematów. Taki list służy nie tylko doprowadzeniu do pierwszego medialnego kontaktu, ale także zdobycia pretekstu do wykonania pierwszego telefonu.
Pisząc do dziennikarza powiedz, że zawsze kiedy będzie potrzebować komentarza/opinii na temat [wypełnij zgodnie z Twoją specjalnością], chętnie podzielisz się wiedzą. Krótko opisz zakres swojej specjalności, przedstaw pozycję rynkową firmy i dołącz wizytówkę.
Sprawdź czy podałeś wszystkie niezbędne dane kontaktowe: telefon firmowy, numer telefonu komórkowego, e-mail. Nigdy nie wiadomo, kiedy i jak reporter będzie chciał się skontaktować.
4. List z propozycją tematu
Celem listu jest zainteresowanie dziennikarza tematem o Tobie lub Twojej firmie. Reporterzy zawsze szukają ciekawych pomysłów na artykuł.
Jaki temat? Ciekawa informacja o pracownikach, produkcie lub usłudze. Twoja propozycja musi jednak uwzględniać profil gazety oraz indywidualne zainteresowania dziennikarza i czytelników. Kiedy kontaktujesz się z redakcjami mediów elektronicznych, pamiętaj o propozycjach nagrań dźwiękowych i filmowych.
Niezależna konsultantka public relations z Krakowa pyta:
Jeden z moich nowych klientów jest ulubieńcem mediów. Kłopot polega na tym, że dziennikarze chcą go mieć "na własność". Obrażają się, kiedy zgadzam się na wywiady z konkurencyjnymi redakcjami. Priorytetem są dla mnie duże stacje telewizyjne. To one mają pierwszeństwo. Bywa, że muszę odmawiać niektórym redakcjom lub prosić je o cierpliwość, bo mój klient już wcześniej miał zarezerwowany termin, o który proszą. Słowem - mnóstwo nerwów, pokrzykiwania i gróźb. Raz zdarzyło się, że jednocześnie rozmawiałam z dwoma producentami, z których każdy chciał zarezerwować wywiad tego samego dnia o tej samej porze. Prosiłam każdego o zmianę godziny wywiadu. Na nic. Obrazili się i nie dzwonili przez... dwa dni. Jeden producent zagroził, że już nigdy nie zgodzi się na wywiad z moim klientem. Jak radzić sobie z żądaniami wywiadów na wyłączność?
Po pierwsze: gratuluję klienta, o którego biją się wszystkie stacje telewizyjne. Dobrze wiem jak trudno ich znaleźć.
Szczerze rozmawiałaś z producentami, wyraziłaś zainteresowanie udziałem klienta w wybranych programach i powiedziałaś o konflikcie terminów. Trudno wszystkich uszczęśliwić na raz. Problem na pewno nie jest na Twoim podwórku.
Media są dzisiaj bardzo konkurencyjne, a dziennikarze mają ogromne ego. W świecie telewizji to ego jest największe.
Stacje telewizyjne konkurują nie tylko ze sobą, ale ogromna rywalizacja panuje także wewnątrz samych redakcji. TVP, TVN i Polsat mają kilka programów informacyjnych i audycji talk show. Producenci nie zawsze współpracują ze sobą. Rywalizacja o zdobycie najlepszego gościa do programu jest zażarta. Kto pierwszy, ten lepszy.
Klient ma ograniczony czas na wywiady i nie może tańczyć jak media każą. Przynajmniej nie codziennie :-)
Niestety w mediach pracuje za dużo ludzi o mentalności dziecka w piaskownicy, którzy wolą zabierać zabawki niż zrozumieć, że świat nie zawsze kręci się wokół ich ego. Rozumiem oczywiście, że czują presję szefów, którzy domagają się obecności w studiu ciekawych gości, ale to jeszcze nie tłumaczy dziecinnych reakcji.
Jak obłaskawiać niezadowolonych producentów? Proponuję odczekać jakiś czas. Niech opadną emocje. Następnie wyjdź z propozycją, która będzie odebrana jako wyciągnięcie przyjaznej dłoni. Zaproponuj wywiad na temat, który będzie super ciekawy i super aktualny. Dobrze też wysłać krótki list z przeprosinami i wyjaśnieniem sytuacji. W ferworze pracy ludzie czasem mówią niepotrzebne rzeczy. Nawet jeśli producent dał Twojemu klientowi *czerwoną kartkę*, to jeszcze nie znaczy, że jego szef zgadza się z tym werdyktem.
Jest cool
Przeczytałem artykuł, w którym wybitny autorytet radził, jak osiągnąć spokój wewnętrzny. Najlepszą drogą do nirwany – według eksperta – jest zakończenie wszystkiego, co się rozpoczęło. Proste, prawda? Rozejrzałem się, aby znaleźć wszystkie rzeczy, które rozpocząłem, a których jeszcze nie dokończyłem.
Dzisiaj skończyłem butelkę czerwonego wina, butelkę Jamesona, piwo, pudełko czekoladek, paczkę chipsów, trzy hamburgery i dwa opakowania truskawkowych lodów Hagen Daaz.
Nawet nie masz pojęcia, jak świetnie się czuję ...
Przeoczyłeś ciekawy artykuł? Zajrzyj do Archiwum Pressence Newsletter.
Jeśli z ciekawością przeczytałeś nasz NEWSLETTER, prześlij go swoim przyjaciołom, współpracownikom i klientom w niezmienionej formie. Będą Ci za to wdzięczni.
Zastrzeżenia prawne
1. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dostarcza Czytelnikom Pressence Newsletter ogólnych informacji na tematy, które ich interesują. Informacje zawarte w Pressence Newsletter nie stanowią w żadnym przypadku świadczenia usług doradztwa public relations ani jakichkolwiek innych usług.
2. Wszelkie informacje, poglądy, interpretacje, porady i rozwiązania nie są wyczerpujące i nie są przeznaczone do bezwzględnego i bezkrytycznego stosowania w praktyce. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie udziela w tym zakresie żadnych gwarancji wyraźnych lub dorozumianych. Korzystanie z treści i mechanizmów udostępnionych w Pressence Newsletter odbywa się na odpowiedzialność Czytelnika.
3. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dokłada należytych starań, aby prezentowane treści, akty prawne i inne teksty i mechanizmy były zgodne z obowiązującym stanem prawnym. Jednak częste zmiany prawa powodują, że część treści może dotyczyć stanu prawnego z przeszłości. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek zastrzega sobie prawo zmiany danych i informacji umieszczonych w Pressence Newsletter w dowolnym terminie, bez uprzedniego powiadomienia Czytelników.
4. Treść Pressence Newsletter nie stanowi w żadnym przypadku oferty handlowej w rozumieniu art. 66 §1 kodeksu cywilnego oraz innych właściwych przepisów prawnych i jest jedynie zaproszeniem do rozpoczęcia rokowań zgodnie z art. 71 kodeksu cywilnego.
5. Korzystanie z treści Pressence Newsletter wymaga pisemnej zgody Pressence Public Relations i Bogusława Feliszka, poza wyjątkami określonymi w powszechnie obowiązujących przepisach prawa takich jak dozwolony użytek w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90 poz. 631, t. jedn. z późn. zm.).
6. Niektóre z odsyłaczy w Pressence Newsletter łączą z zewnętrznymi serwerami. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie ponosi odpowiedzialności za informacje na tych serwerach, w szczególności za ich zgodność z prawdą.
7. Czytelnik Pressence Newsletter przyjmuje do wiadomości i akceptuje fakt, że poczta elektroniczna oraz inne transmisje przechodzące przez Internet mogą być obciążone ingerencją osób trzecich i nie mają charakteru poufnego.
Aby ZAPRENUMEROWAĆ Pressence Newsletter odwiedź naszą witrynę WWW i wypełnij zgłoszenie subskrypcyjne.
Aby ODWOŁAĆ PRENUMERATĘ (i mnie zasmucić) wyślij proszę na adres: newsletter@pressence.com.pl z informacją KONIEC PRENUMERATY w linii tematu.
Bogusław Feliszek Pressence Public Relations |
pl. Teatralny 10-11/33 45-056 Opole tel. +48 77 441 40 14 |
WWW www.pressence.com.pl e-mail: biuro@pressence.com.pl |