Pressence Public Relations | Pressence Newsletter | Numer 121 / 1 września 2012 |
Wydawca: Bogusław Feliszek | biuro@pressence.com.pl | www.pressence.com.pl |
Liczba prenumeratorów – 656 osób
Otrzymujesz ten newsletter, ponieważ poprosiłeś/aś o to Pressence Public Relations na stronie internetowej www.pressence.com.pl i zapisałeś/aś się na naszą listę subskrypcyjną.
Przekaż proszę nasz magazyn (e-zine) każdemu z Twoich znajomych, którzy tak jak Ty dbają o swój wizerunek, wiarygodność i dobre imię, pragną więcej sprzedawać produktów lub usług, chcą promować społecznie pożyteczną ideę.
Jeśli ktoś wykorzystał ten adres e-mail bez Twojej zgody, prosimy o kontakt: newsletter@pressence.com.pl.
OCHRONA PRYWATNOŚCI: Pressence Public Relations nie udostępni nikomu Twojego adresu e-mail. Słowo.
30 KRĘGÓW PR
34 osoby skorzystały z naszego szkolenia online "30 Kręgów PR" na blogu Media Gapa.
Oto jedna z opinii:
"Kurs bardzo ciekawy, najbardziej przydatny osobom, które będą występowały w mediach, przed kamerami. Bardzo dużo można się nauczyć i jest to potrzebne zwłaszcza osobom, które pracują w działach PR, a nie mają wykształcenia w tym kierunku, co widać zarówno w ich zachowaniu jak i materiałach przez nie przygotowanych."
– Barbara Gonet
Bezpłatny kurs trwa 30 dni. Składa się ze 150 krótkich materiałów z naszych szkoleń medialnych o tworzeniu relacji z mediami, zarządzaniu komunikacją kryzysową, prezentacjach i wystąpieniach publicznych oraz komunikacji w mediach społecznościowych.
Zapraszam!
MEDIA GAPA – WRZESIEŃ 2012
"Nie dajmy sobie wmówić, że nasza dzisiejsza Polska jest błędem." – premier Donald Tusk w debacie sejmowej w sprawie Amber Gold. 30.08.2012.
Media Gapa to osoba, która zapomina, że powtarzanie w mediach fałszywych, negatywnych i niesprawiedliwych oskarżeń, komentarzy i spekulacji zwiększa ryzyko wprowadzenia ich do debaty publicznej oraz zmniejsza kontrolę nad tym co się o niej mówi, jak się ją postrzega i jak to wpływa na jej reputację.
W numerze
1. Od delikatnej perswazji do sugestywnej manipulacji
Pamiętajmy o logice. Tam, gdzie jej brak,
należy doszukiwać się podstępu.
– Arthur Conan Doyle
Aktywiści społeczni popisują się coraz bardziej wymyślnymi pomysłami, aby skrytykować i utrudnić działalność firm, które im podpadły lub których – po prostu – nienawidzą.
Jak daleko może posunąć się Greenpeace odczuła tego lata firma Shell, która przygotowuje się do eksploatacji ropy spod dna Morza Czukockiego i Morza Beauforta.
Znana z nietypowych akcji organizacja ekologiczna połączyła siły z grupami The Yes Men i Occupy zajmującymi się "prowokacjami kulturowymi" i walką z nierównościami społecznymi i ekonomicznymi. Razem stworzyli w maju fałszywą witrynę "Arctic Ready" jako żywo przypominającą oryginalną stronę Shella.
Jest tam m.in. szokująca, ale nie poparta żadnymi faktami informacja, że z powodu "zmian klimatycznych" każdego roku na świecie umiera 300 tysięcy ludzi. Autorzy strony zachęcają do przysyłania pomysłów na kampanię promującą... odwierty na Arktyce. Powtarzam – każdy użytkownik odwiedzający witrynę ma odnieść wrażenie, że jest to oficjalna strona Shella.
Ale to była tylko rozgrzewka.
Animatorzy zainscenizowali imprezę, która miała uświetnić zakończenie przygotowań do odwiertów. Zabawne nagranie z tej "imprezy" zyskało ogromną popularność na YouTube (ponad 800 tysięcy odwiedzin!). Aktywiści założyli profil @ShellIsPrepared na Twitterze ostrzegający przed udostępnianiem tego szkodliwego video i reklam z pełną świadomością, że w Internecie wszelka próba cenzury i ograniczania dystrybucji treści odnosi dokładnie odwrotny skutek.
Grupa stworzyła grę dla dzieci "Angry Bergs", w której gracze topią góry lodowe zagrażające "energii przyszłości" zanim zbliżą się za bardzo do platform wiertniczych. Pojawiła się też fałszywa informacja prasowa jakoby Shell zamierzał podjąć przeciwko organizatorom kroki prawne. Wszystkie te działania miały uwiarygodnić akcję.
Wielu dziennikarzy i wpływowych blogerów dało się nabrać, bo mistyfikacja była jak widać przemyślana i przekonująca.
Na czym polegał błąd strategiczny? Autorzy akcji chcieli zwrócić uwagę i zyskać przychylność tradycyjnych dziennikarzy, prawników i konsumentów przez... kłamstwo. Udało im się zwrócić uwagę na problem ochrony Arktyki, ale uciekli się przy tym do manipulacji.
Kłopot z takimi akcjami polega na myleniu wiarygodności z medialnym zamieszaniem. Powraca stare pytanie: czy w akcjach społecznych można sięgać do nieetycznych metod, żeby osiągnąć etyczne cele? Czy ktoś kto głośno nawołuje do transparentności, uczciwości i prawdomówności nie zachowuje się w tym przypadku jak hipokryta? Czy ubocznym efektem takich poczynań nie będzie zmniejszona wrażliwość na prawdziwe apele?
W erze mediów społecznościowych takich akcji może być więcej. Wyobraźnia i pomysłowość ekologów i alterglobalistów nie zna granic. Kłopot w tym, że każda następna akcja musi być jeszcze bardziej szokująca, bardziej kontrowersyjna i bardziej zadziwiająca.
Czy to udana parodia czerpiąca z wolności słowa czy przykład kradzieży firmowej tożsamości?
W warunkach korzystania z Twittera jest zakaz podszywania się pod inną osobę lub firmę, ale serwis nie zawiesił jeszcze fałszywego profilu @ShellIsPrepared.
Strona "Arctic Ready" nie przedstawia się użytkownikom jako parodia, ale zdjęcie niedźwiedzia trzymającego w zębach głowę innego niedźwiedzia nie wygląda poważnie. Czy sąd może uznać za złodzieja kogoś kto "tylko" parodiuje?
W ramach zarządzania kryzysem Shell uruchomił stronę "Shell in Alaska", na której odpiera zarzuty krytyków. Jeżeli firma nie doprowadzi do zamknięcia fałszywej witryny, stale będzie przybywać osób, które zostaną wprowadzone w błąd.
Jakie jest Twoje zdanie? Co powinien zrobić Shell? Napisz o tym do mnie.
PS. Jeśli chcesz zobaczyć kulisy przygotowania tej akcji, kliknij tutaj.
2. 10 pytań jakich nie lubi agencja PR
Po co pytać człowieka, gdzie idzie.
Jak ktoś idzie, to gdzieś idzie,
sam wie najlepiej, gdzie idzie,
nie muszą zaraz wszyscy wiedzieć, gdzie idzie.
– Wiesław Myśliwski
Agencje PR chętnie odpowiadają na pytania, dzięki którym mogą pokazać swoje atuty. Z mniejszym entuzjazmem podchodzą do pytań, które odkrywają ich słabości.
Oto 10 pytań, za którymi nie przepadają agencje public relations:
1. Jak agencja PR pracuje nad moją strategią?
Agencje PR zatrudniają w większości osoby bez żadnego doświadczenia w przygotowaniu strategii. Agencje tworzą i realizują kampanie PR – a kampania to narzędzie służące realizacji celu. Kto wyznacza cele? Zwykle klient: chcemy to i to – wy to zróbcie. Ale klient może się mylić.
Strategia i taktyka to dwie różne kategorie. Żądaj od agencji opracowania strategii przed rozpoczęciem pracy nad planem kampanii.
2. Jaka jest średnia wieku pracowników agencji i ile lat ma osoba, która będzie kierować zespołem pracującym dla mojej firmy? Czy mogę z nią porozmawiać?
Najlepsza jest agencja, w której średnia wieku pracowników wynosi ok. 40 lat. Wiele agencji zatrudnia młode osoby zaraz po studiach za niskie wynagrodzenie.
25-latek jako kierownik zespołu to prosty patent na porażkę – brakuje mu doświadczenia, które pozwoli wykorzystać atuty wszystkich mediów (prasa, radio, telewizja, internet).
3. Ilu klientów obsługuje jeden zespół?
Praktyka pokazuje, że zbyt wielu. Nie traktuj poważnie agencji, w której jeden zespół obsługuje w tym samym okresie więcej niż czterech klientów.
Równanie jest proste: wielu klientów + młodzi pracownicy = większe zyski. Niestety to zwiększa rotację wśród klientów.
4. Czy agencja może podać cztery najnowsze przykłady jak doprowadziła do publikacji w mediach (telewizja, radio, prasa, internet) materiałów o klientach, o których nikt wcześniej nie słyszał?
Większość agencji chwali się klientami, którzy są popularni i rozpoznawalni na rynku. Prawdziwą sztuką jest zainteresowanie mediów klientem, którego nikt nie zna.
Większość agencji dobrze radzi sobie z prasą, szczególnie czasopismami branżowymi – trudniej z programami telewizyjnymi w porze dużej oglądalności.
Pytaj o najnowsze przykłady. Agencje znane są z chwalenia się starymi sukcesami.
5. Czy miesięczna opłata za usługi PR zależy od liczby przepracowanych godzin?
Większość agencji PR łączy honorarium z przepracowanymi godzinami. Klientów nie interesują godziny, ale efekty. Kiedy w poczytnej gazecie pojawia się pozytywny artykuł, nie obchodzi go ile godzin zajęło to agencji – dwie czy dwieście.
Klient jest wkurzony kiedy dowiaduje się, że wykorzystał miesięczny limit godzin, ale – niestety – nie udało się doprowadzić do żadnej publikacji.
Nie zgadzaj się na kontrakt, który łączy honorarium z godzinami.
6. Dlaczego na firmowej stronie agencji PR nie ma informacji o publikacjach w mediach o jej klientach?
Prawdopodobnie agencja chce coś ukryć. Jeśli agencja skutecznie promuje klientów w mediach, powinna chwalić się tym na prawo i na lewo. Jeśli tego nie robi, uciekaj... szybko.
Jeżeli agencja PR chwali się tylko informacjami prasowymi przygotowanymi dla klientów, uciekaj jeszcze szybciej – to tylko zasłona dymna, która ma ukryć brak prawdziwych efektów w mediach.
7. Ile muszę wydać pieniędzy, żeby osiągnąć swoje cele?
Public relations wymaga cierpliwości i konsekwencji. Rzadko zdarza się, że krajowa gazeta pisze o nowym kliencie dwa dni po podpisaniu kontraktu.
Doświadczona agencja PR potrafi jednak po zapoznaniu się z sytuacją klienta szacunkowo określić czas, środki i koszt realizacji celów.
8. Jakich gwarancji mogę się spodziewać?
Zapytaj o standardy pracy obowiązujące w agencji PR i porównaj je ze swoimi. Jak agencja traktuje pomyłki klienta? Czy pobiera dodatkowe opłaty za usuwanie błędów w przekazanych materiałach?
Jeśli po roku współpracy pojawi się potrzeba korekty podpisanej umowy i szczegółów prowadzonej kampanii, czy agencja dostosuje się do zaleceń klienta czy potraktuje to jako zerwanie kontraktu?
9. Jaki jest okres wypowiedzenia kontraktu?
Typowy czas rozwiązania umowy wynosi od dwóch do sześciu miesięcy. Nie podpisuj takiego kontraktu.
Jeśli nie jesteś zadowolony ze współpracy, nie wiąż sobie rąk długim okresem wypowiedzenia – jeden miesiąc to maksimum do zaakceptowania.
10. Czy mogę porozmawiać z kilkoma obecnymi klientami?
Nie ma nic złego w pisemnych rekomendacjach, ale jeśli agencja PR nerwowo reaguje na prośbę kontaktu z aktualnymi klientami, to znak ostrzegawczy, że nie mówi wszystkiego.
Kiedy dojdzie do takiej rozmowy, zapytaj klientów: Kiedy pojawią się pierwsze efekty? Czy agencja samodzielnie szuka nowych tematów? Jak często informuje o postępach? Jak mierzy sukcesy? Czy nie zaskakuje dodatkowymi kosztami? Czy potrafi zarządzać kryzysem? Czy warto z nią współpracować?
Dla porządku: w Polsce działa wiele wspaniałych agencji PR, które tworzą pozytywny wizerunek branży public relations. Niestety, są też firmy, które stawiają cele klienta na drugim planie i nie chronią jego interesów.
Jak wybrać agencję public relations
3. Jak się kończy zamiatanie problemów pod dywan...
Dziwne jest, jak wszyscy ukrywamy,
że jednym z głównych motorów naszego życia są pieniądze.
– Lew Tołstoj
Coś niepokojącego wydarzyło się w Twojej firmie. Szczegóły zna tylko ścisłe kierownictwo – nikt więcej. Szefowie zebrali się w sali konferencyjnej, żeby omówić strategię działania. Zaprosili prawnika, ale pominęli konsultanta public relations i eksperta zarządzania kryzysem.
W dyskusji często można było usłyszeć: "Trzeba o tym powiedzieć pracownikom.", "Należy poinformować media i opinię publiczną.", "Wszyscy się od nas odwrócą.", "Media nas rozszarpią.", "Poszkodowani będą nas oskarżać o świadome działanie na ich szkodę.", "Co wiedzą o nas służby?", "Musimy chronić naszą reputację.", "Podobno jest jakieś nagranie video..."
Na koniec spotkania prezes firmy decyduje, żeby nic nie robić. Może sprawa sama się rozwiąże i nikt nie będzie zadawać kłopotliwych pytań. Żadnych publicznych wypowiedzi. Wracamy do pracy jakby nic się nie stało.
Mija kilka dni. Pojawiają się niepokojące sygnały, że nie udało się usunąć przyczyn pierwotnego problemu. Nie można wykluczyć, że w każdej chwili sytuacja może się pogorszyć. Następny wypadek może być jeszcze gorszy. Na szczęście, opinia publiczna nic o tym nie wie – sytuacja jest pod kontrolą. Jeden krytyczny komentarz na niszowym forum w Internecie nie wzbudził żadnego zainteresowania.
Mija kilka tygodni. Nic złego się wydarzyło. Media o nic nie pytają, eksperci nie krytykują, analitycy finansowi nie alarmują, klienci zadowoleni czekają na zyski, reputacja bez szwanku.
I nagle...
Kolejny wypadek – bardzo podobny do pierwszego.
Tym razem – zupełnie przez przypadek – o sprawie dowiaduje się młody, ambitny reporter. Szybko dociera do świadków.
Klienci gromadzą się przed oddziałami firmy. Czekają na nich ekipy telewizyjne. Ludzie są wystraszeni. Pojawiają się plotki. Firma jest niewypłacalna. Co będzie z naszymi lokatami? Oddajcie złodzieje nasze pieniądze! Dzwonię na policję!
Sytuacja wymyka się spod kontroli. Media badają historię firmy i jej prezesa. Zmienił nazwisko? Ma kilka wyroków sądowych? Co z tego, że w zawieszeniu? Zatrudniał syna premiera? Kupił pałac za 3 miliony? Dlaczego nikt nam tego nie powiedział? Rozżalenie rośnie.
W mediach huczy. Podobno wściekli klienci szturmowali biuro w Warszawie... Każdy kto ma coś do powiedzenia chętnie występuje przed kamerą. Politycy, prawnicy, eksperci, klienci. Konkurencja zaciera ręce. Zawstydzeni pracownicy zasłaniają twarze. Strach, stres, frustracja...
Wszyscy pytają: "Co wiedzieli, kiedy się o tym dowiedzieli i dlaczego nic nam nie powiedzieli?"
Wiele kryzysów, o których mówią media, zaczyna się od tych pytań.
Skoro to oczywiste, dlaczego nie wszyscy wyciągnęli wnioski?
Kiedy wydarzy się coś złego, najlepiej jeśli: 1. pierwszy powiesz co się stało, 2. szybko przeprosisz poszkodowanych i wyrównasz straty (poproś o poradę prawników, ale sam podejmij decyzję!), 3. przedstawisz plan naprawy, 4. naprawisz szkody, 5. jasno, konkretnie i otwarcie będziesz mówić co robisz.
Niezwłoczne przystąpienie do działania ogranicza szkody i skraca czas kryzysu. Kiedy pierwszy mówisz o tym, co się stało, przejmujesz kontrolę nad przepływem informacji, uprzedzasz pytania dziennikarzy i redukujesz liczbę szkodliwych plotek i pogłosek.
Przyznanie się do błędu (lub nawet przestępstwa) nie jest przyjemne, ale ból jest sto razy mniejszy od opcji, w której grasz na czas, próbujesz zamieść problemy pod dywan i na koniec upokorzony musisz publiczne tłumaczyć się ze swoich pomyłek.
Wiele instytucji publicznych i firm wierzyło, że nikt nie dowie się o ich błędach i uciekną od odpowiedzialności – nie odstraszały ich destrukcyjne przykłady tych, którym to się nie udało.
O kim mówię?
Oczywiście nie mówię o firmach Amber Gold, Finroyal, OLT Express, Elewarr i wielu innych, których szefowie doszli do wniosku, żeby nic nie mówić... a nuż się uda.
Jeśli jednak uważasz, że mam na myśli właśnie Amber Gold, Finroyal, OLT Express, Elewarr, to dowód, że im się nie udało.
Kto następny w kolejce?
Jak opracować plan komunikacji kryzysowej
Chcę być w świetle reflektorów
Premiera oryginalnego produktu. Praktyczny wynalazek. Zdecydowana poprawa standardu usługi. Przedłużenie bezwarunkowej gwarancji. Cenna akcja społeczna.
W takich chwilach warto mieć wpływ na bieg wydarzeń i znaleźć się w świetle reflektorów.
Aby zostać dostrzeżonym, trzeba właściwego podejścia we właściwym czasie do właściwych ludzi.
W pierwszej kolejności musisz uruchomić prosty "generator zainteresowania". Potem przedstaw zwięzłą i przekonującą argumentację, która pokaże szczegóły i korzyści. Na koniec zrezygnuj z "praw autorskich".
Zgoda, żeby każdy mógł poczuć się autorem Twego pomysłu nie tylko wyzwala, ale także jest kluczem do sukcesu. Kiedy przestajesz myśleć komu należy się "sława i chwała", odpowiedź na to pytanie staje się bardziej wiarygodna i oczywista.
Chcesz wejść w światło reflektorów?
Chętnie pomożemy. Mamy doświadczenie, czas i środki.
Napisz do nas lub zadzwoń: 77 441 40 14.
4. Quiz: 10 etycznych problemów PR
Czasem właściwe odpowiedzi przychodzą same. Innymi razy sytuacja jest niejasna i trudno o trafną decyzję.
Śmiało! Do odważnych świat należy.
Zmierz się z 10-ma etycznymi problemami PR:
1. Córka Twego klienta została zawieszona w prawa uczniowskich za publikowanie na Facebooku swoich erotycznych zdjęć. Reporter lokalnej gazety wykorzystał te zdjęcia w artykule o "zagubionych" nastolatkach i podał pełne dane dziewczyny (imię i nazwisko) podkreślając, że jest córką Twego klienta. Co robisz?
a. Dzwonisz do newsroomu z groźbą, że ponowne użycie nazwiska Twego klienta w tej sprawie skończy się rozprawą w sądzie.
b. Dzwonisz do newsroomu z prośbą, żeby nie podawać danych dziewczyny lub nazwiska klienta, gdyż nie zrobiła niczego sprzecznego z prawem.
c. Dzwonisz do klienta i radzisz, żeby córka zawiesiła swoje konto na Facebooku.
2. Przez przypadek trafiła do Ciebie informacja prasowa z ewidentnym błędem rzeczowym napisana przez praktyka PR, którego nie znasz zbyt dobrze. Co robisz?
a. Nic.
b. Dzwonisz do autora z informacją o zauważonym błędzie.
c. Dzwonisz do klienta autora informacji i mówisz, że Ty takich błędów nie robisz.
3. Twój klient ma atrakcyjne materiały dla branżowych magazynów, ale może je przekazać tylko jednej z dwóch ostro konkurujących redakcji. Co robisz?
a. Radzisz kontakt z magazynem o większym nakładzie.
b. Radzisz kontakt z magazynem, który ma bardziej oryginalną oprawę graficzną.
c. Radzisz publikację wszystkich materiałów na firmowej stronie WWW, aby nikogo nie urazić.
4. Twój klient zamierza zamknąć trzy sklepy w Opolu. Planujesz wysłać mediom komunikat prasowy na ten temat w piątek o 15:00. W piątek o 9:45 dzwoni reporter z pytaniem czy to prawda, że firma klienta chce zamknąć trzy sklepy w Opolu. Jako źródło informacji podaje anonimowego pracownika Twego klienta. Co robisz?
a. Zaprzeczasz, zaprzeczasz, zaprzeczasz...
b. Mówisz reporterowi, że prześlesz mu o 15:00 komunikat w tej sprawie.
c. Mówisz, że możesz z nim rozmawiać pod warunkiem, że ujawni nazwisko informatora.
5. Napisałeś prostą informację prasową dla klienta o premierze nowego produktu. Nic specjalnego – kilka faktów plus banalny cytat. Krajowy dziennik wykorzystał ją w całości. Co robisz?
a. Żałujesz, że nie napisałeś dwa razy dłuższej informacji.
b. Narzekasz wśród znajomych na dziennikarzy, że bezkrytycznie wykorzystują cudze materiały i nie chce im się nawet przestawić przecinka.
c. Jesteś zadowolony, że gazeta opublikowała informację.
6. Spotykasz w restauracji byłą klientkę znajomego, który też prowadzi agencję PR. Kobieta wspomina, że szuka nowej agencji PR i chętnie nawiąże z Tobą współpracę. Co robisz?
a. Dzwonisz do znajomego z pytaniem czy nie ma nic przeciwko temu.
b. Dzwonisz do znajomego z pytaniem co o tym sądzi.
c. Podpisujesz kontrakt i dzwonisz do znajomego, żeby się tym pochwalić.
7. Otrzymałeś zlecenie napisania godzinnego wystąpienia na konferencji branżowej. Dzwoni do Ciebie zaprzyjaźniony zdolny praktyk PR z pytaniem czy nie masz "czegoś do zrobienia". Co robisz?
a. Dzielisz się z nim pracą i honorarium po połowie.
b. Przekazujesz mu całe zlecenie, ale płacisz mu połowę tego, co otrzymasz od klienta.
c. Mówisz, że jesteś bardzo zapracowany (bo tak jest naprawdę) i obiecujesz oddzwonić za dwa tygodnie.
8. Modna restauracja wysłała Ci e-mail z linkiem do nowego jadłospisu. Klikasz, ale link nie działa. Co robisz?
a. Ziewasz.
b. Dzwonisz do restauracji z informacją o błędzie.
c. Ostro krytykujesz restaurację na Twitterze za "szkolny błąd".
9. Spotykasz się na kawie z reporterem, który przekazuje Ci plotkę, że główny konkurent Twego klienta szykuje premierę usługi, która zmieni układ sił na rynku. Co robisz?
a. Zatrzymujesz plotkę dla siebie, bo... nie jesteś plotkarzem.
b. Natychmiast dzwonisz do klienta i mówisz czego się dowiedziałeś. "Tak, to tylko plotka..."
c. Publikujesz pewne szczegóły plotki na Facebooku, aby wysondować jakie to wywoła zainteresowanie.
10. Wysyłasz najbardziej popularnemu prezenterowi lokalnej stacji radiowej propozycję wywiadu na wyłączność z ciekawą osobą (czyli Twoim klientem), ale nie otrzymujesz żadnej odpowiedzi. Kontaktujesz się więc z mniej znanym radiowcem, który od razu przyjmuje Twoją propozycję. Dwie godziny później dzwoni pierwszy prezenter z ofertą wywiadu w najlepszym czasie antenowym. Co robisz?
a. Odwołujesz umówiony wywiad i decydujesz się na wywiad u bardziej popularnego dziennikarza.
b. Tłumaczysz "gwiazdorowi", że nie możesz wycofać się z danego słowa.
c. Doradzasz klientowi, żeby zrezygnował z obydwu okazji, aby nikt nie poczuł się zlekceważony.
Jak byś postąpił/a w opisanych sytuacjach? Co byłoby dla Ciebie najważniejsze: własny interes, interes klienta czy etyczne standardy PR? Napisz o tym do mnie.
Nowa klientka pierwszy raz rozmawiała z dziennikarzem branżowego magazynu. Solidnie przygotowała się do półgodzinnego wywiadu. Spotkanie trwało 2,5 godziny. Czy to dobrze? Nie sądzę.
Wytłumaczyłem klientce, że nie jest w stanie kontrolować wszystkiego co ukaże się w artykule przygotowywanym przez dziennikarza. Może tylko marzyć, żeby dziennikarz zechciał wykorzystać wszystkie lub większość jej kluczowych komunikatów.
Jako reporter telewizji udzieliłem raz wywiadu dziennikarzowi "Gazety Wyborczej". Chodziło o wrażenia z pierwszej kampanii wyborczej mniejszości niemieckiej. Przekazałem mu tyle ciekawych informacji, że – moim zdaniem – mógł napisać 10 artykułów na ten temat. Gotowy tekst miał cztery akapity – były w nim dwie moje krótkie wypowiedzi.
Kiedy byłem wydawcą w Radiu-Opole dziennikarz lokalnej gazety zapytał mnie jakiej stacji radiowej słuchałem kiedy nie słuchałem swojej rozgłośni. Odpowiedziałem, że do moich obowiązków należało słuchanie tego, co nadaje konkurencja, więc słuchałem programów głównego rywala na opolskim rynku. Następnego dnia przeczytałem, że moją ulubioną stacją było – jak już chyba się domyślasz – konkurencyjne radio :-)
Jako ktoś kto wtedy sam nagrywał długie wywiady i wybierał najciekawsze wypowiedzi z konferencji prasowych powinienem był bardziej ważyć słowa.
Jeżeli będziesz mieć okazję do występu przed mikrofonem lub kamerą, pamiętaj, żeby dobrze się do tego przygotować. Przygotuj listę trzech kluczowych komunikatów. Zastanów się jakich tematów nie chcesz poruszać.
Nawet najlepsze przygotowanie – mocny cytat, jasny przekaz, obrazowe porównanie – też nie gwarantuje wykorzystania przez dziennikarza tego, co powiesz.
W najnowszym filmie Olivera Stone'a "Ponad bezprawiem" (polska premiera 28 września 2012) roi się od znakomitych aktorów (John Travolta, Salma Hayek, Benicio Del Toro). W czasie montażu reżyser usunął wszystkie sceny z Umą Thurman nie dlatego, że źle zagrała, ale coś mu nie pasowało.
Jeżeli Oliver Stone "wyciął" ze swego filmu kasową gwiazdę, podobnie może postąpić reporter radiowy, prasowy czy telewizyjny. Z długiej rozmowy może wybrać coś co – według Ciebie – było tylko "luźną refleksją".
Przygotowując się do wywiadu przećwicz trzy kluczowe komunikaty tak, żeby przekazać je jasno, pewnie i przekonująco za pierwszym razem. Mów krótko, na temat i z pasją. Unikaj nieistotnych dygresji.
Pamiętaj, że nożyczki reżysera i reportera są bezlitosne – nawet dla gwiazd.
Mam zagadkę. Co waży więcej: 10 kg kamieni czy 10 kg pierza?
Oczywiście, że nie ma różnicy. Nie mówiłem, że pytanie będzie trudne :-)
Przypomniałem sobie tę zagadkę kiedy myślałem o długości prezentacji.
Która prezentacja trwa dłużej? Ta składająca się z 10 slajdów, z których każdy jest wyświetlany przez minutę czy druga zbudowana z 30 slajdów zmienianych co 20 sekund?
Żadna. Obydwie trwają po 10 minut.
Liczba slajdów nie musi wpływać bezpośrednio na czas trwania prezentacji – ale naturalnie zmienia jej tempo i charakter.
Przesadą graniczącą z perwersją byłoby przedstawienie publiczności 1000 slajdów w 10 minut. Jeśli jednak prelegent nie mówi za szybko i każdy slajd pasuje do jego słów, nie należy oceniać jakości wystąpienia według liczby slajdów.
Trzy kwadranse to nie pół godziny
Organizatorzy konferencji (nazwa nieważna) poprosili mnie o przesłanie dwa tygodnie przed imprezą gotowej prezentacji. Po trzech dniach otrzymałem telefon, że moje wystąpienie zaplanowane na 45 minut zostało skrócone o kwadrans. Nie ma sprawy – zmieniłem tekst i zmniejszyłem liczbę slajdów.
Kiedy przyjechałem na konferencję dowiedziałem się, że mam na prezentację... 45 minut. Trochę zmieszany zapytałem o przyczynę kolejnej zmiany. Usłyszałem, że po obejrzeniu moich materiałów uznali, że nie zdołam zmieścić się w 30 minutach, więc wrócili do pierwotnego planu.
Odpowiedziałem, że przećwiczyłem całą prezentację i na pewno nie przekroczyłbym trzech kwadransów i teraz – zgodnie z umową – byłem przygotowany na pół godziny wystąpienia.
Częściej i krócej
Nudne prezentacje składają się ze slajdów wypełnionych tekstem – nawet po kilku minutach oglądania nie wiadomo o co chodzi.
Dzielenie jednego slajdu na kilka nie zwiększy liczby przekazywanych informacji – ale pozwoli uwypuklić poszczególne myśli.
Zamiast wyświetlać przez dwie minuty jeden skomplikowany slajd, pokaż cztery – każdy przez 30 sekund. Czas prezentacji i liczba informacji się nie zmieni, ale poprawi się klarowność przekazu i ogólna jakość wystąpienia.
Chcę być poza światłem reflektorów
Wadliwy produkt. Kryminalne lub kłopotliwe zachowanie pracownika. Adwersarz zyskuje poparcie mediów.
Kilkadziesiąt osób zginęło w wyniku wybuchu gazu w rafinerii. Ucierpiały wszystkie domy w okolicy. Ewakuowano mieszkańców z pobliskich ulic. Przyczyny eksplozji nie są znane – bada je specjalna komisja śledcza. Pracownicy mówią w mediach, że skarżyli się na rosnącą liczbę drobniejszych wypadków w rafinerii.
Role w przedstawieniu rozdane i Tobie przypadła rola czarnego charakteru. Widzisz, że szukanie kozła ofiarnego jest ważniejsze od rozwiązania problemu.
W takich chwilach warto mieć wpływ na bieg wydarzeń i znaleźć się poza światłem reflektorów.
Na nic wyrywanie włosów w rozpaczy – trzeba właściwego podejścia we właściwym czasie do właściwych ludzi.
Najpierw trzeba znaleźć prawdziwego winowajcę – autora zamieszania. Potem skup się na tym CO i KTO naprawi błąd. Następnie opracuj proste w zrozumieniu i wykonaniu rozwiązanie, którym zajmie się zespół wiarygodnych ludzi. Na koniec, wprowadź rozwiązanie w życie. Musisz też zrezygnować z "praw autorskich".
Zgoda, żeby każdy mógł poczuć się autorem Twego pomysłu nie tylko wyzwala, ale także jest kluczem do sukcesu. Kiedy przestajesz myśleć komu należy się "sława i chwała", odpowiedź na to pytanie staje się bardziej wiarygodna i oczywista.
Chcesz wyjść poza światło reflektorów?
Chętnie pomożemy. Mamy doświadczenie, czas i środki.
Napisz do nas lub zadzwoń: 77 441 40 14.
7. Dowcip? Anegdota? Jak rozpocząć wystąpienie?
Kierownik marketingu w firmie budowlanej z Krakowa pyta:
Jak rozpocząć wystąpienie publiczne?
Początek prezentacji to trudny moment. Jesteś trochę podenerwowany i niezbyt pewny czy wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Z drugiej strony, publiczność też nie wie co się wydarzy i czy w ogóle warto było przyjść.
Słuchacze obawiają się, że zanudzisz ich na śmierć, zastanawiają się czy nie byłoby lepiej wziąć ze sobą ciekawą książkę lub – żeby było zabawnie i krótko – wrzucić Ci do szklanki z wodą tabletki na przeczyszczenie. Każdy – nie wykluczając Ciebie – jest trochę zestresowany!
Dlatego niektórzy prelegenci zaczynają wystąpienie od dowcipu. Kłopoty dwóch radiowych wesołków, którym ewidentnie nie udały się żarty o Ukrainkach, pokazują, że sztuka rozśmieszania to ryzykowne zajęcie. Moja rada? Nie zawracaj sobie tym głowy. Jeśli nie chcesz zostać gwiazdą Kabaretowego Klubu Dwójki, zostaw żarty zawodowym satyrykom. Nie jesteś tresowaną foką w cyrku, prawda?
Każdy dobry mówca wybierając optymalne rozpoczęcie musi zdecydować się na jedną z opcji: 1. Czy będzie mówić o sobie? lub 2. Czy zamierza powiedzieć coś co automatycznie zainteresuje publiczność?
Jeśli nazywasz się Bogusław Linda, możesz opowiadać o sobie i nikt nie zaprotestuje. Jeżeli jednak nie jesteś gwiazdą kina, radzę już w pierwszym zdaniu powiedzieć coś co z miejsca zaintryguje wszystkich.
Większość nudnych prelegentów na samym początku zniechęca słuchaczy: "Cieszę się, że mogę tu być. Dziękuję prowadzącemu za wspaniałe przedstawienie. Oto kilka informacji o moim wykształceniu, sukcesach i nagrodach. Teraz kilka słów o mojej firmie i jej głównych produktach. Oto lista naszych głównych zakładów. Wszystko co powiem można streścić w 15 punktach. Toalety są na parterze, po prawej." Ktoś jeszcze nie śpi?
Dobry prelegent wie, że musi od początku skupić uwagę słuchaczy na nich samych – nie na sobie.
Wyobraź sobie taki początek: "Rozmawiałem przed prezentacją na korytarzu z Krzysztofem, który przyznał się, że stracił ważnego klienta, gdyż był dla niego za drogi. Co zrobić w takiej sytuacji?" Może to nie jest rewelacyjne wprowadzenie, ale ma kilka korzyści:
1. Krzysztof słucha uważnie, bo wymieniłem jego imię.
2. Każdy może odnieść swoje doświadczenia do problemu kolegi, więc też słucha.
3. Wszyscy są zdziwieni tym, że nie korzystam z notatek i nie odprawiam rytuału podziękowań.
4. Sprawiam wrażenie osoby pewnej siebie, gdyż potrafię improwizować – mimo że taki właśnie początek wcześniej zaplanowałem.
Powiedzmy jednak, że nie miałeś czasu na krótką rozmowę przed prezentacją. Żaden problem.
Zacznij wystąpienie od kilku pytań do publiczności i wykorzystaj to, co usłyszysz.
Także w tym przypadku unikasz standardowego (czyli nudnego) początku i z miejsca angażujesz słuchaczy.
Pamiętaj jednak, żeby zadawać prawdziwe (czyli ciekawe) pytania. To nie może być ćwiczenie gimnastyczne w podnoszeniu rąk.
Nie pytaj na przykład: "Kto z państwa chciałby pracować dwa razy krócej i zarabiać dwa razy więcej?" Kto nie chciałby? Takie pytania obrażają inteligencję, bo są tendencyjne i każdy widzi, że niczego nie wyjaśniają.
Jeśli potrafisz wymyślić ciekawe i ważne dla publiczności pytanie lub masz do przekazania interesujący fakt lub wiadomość, nie musisz się martwić jak dobrze rozpocząć wystąpienie.
8. Trzy wady zespołów kryzysowych
Rzecznik prasowy w firmie transportowej z Wrocławia pyta:
Czy zespoły kryzysowe mają jakieś słabe strony?
Przez ponad 10 lat przeprowadziliśmy kilkadziesiąt szkoleń kryzysowych dla różnych organizacji – od prostych warsztatów komunikacji kryzysowej do złożonych symulacji.
Oto w skrócie trzy spostrzeżenia z tych zajęć i wynikające z nich potencjalne zagrożenia dla zespołów kryzysowych.
1. Homogeniczność
Większość zespołów kryzysowych składa się głównie z mężczyzn – często są w nich tylko mężczyźni. Różnica wieku członków tych zespołów jest bardzo mała. Ponad 90% osób, które uczestniczyły w naszych warsztatach kryzysowych, mieściło się w przedziale 40-55 lat. Zespoły tworzyły osoby o zbieżnym doświadczeniu zawodowym, podobnym poziomie wykształcenia, pracujące w tej samej firmie lub branży przez wiele lat.
Taka jednorodność zawęża liczbę rozwiązań proponowanych w zarządzaniu kryzysem. Co gorsza, w skrajnej postaci prowadzi do ujawnienia się syndromu grupowego myślenia prowadzącego w krytycznych momentach do izolacji zespołu od otoczenia oraz zaniku logicznego myślenia i niemożności podejmowania w terminie optymalnych decyzji.
2. Zadufanie
W niedoskonałej naturze ludzkiej głęboko siedzi wiara, że można dokładnie przewidzieć przyszłość (stąd na przykład, planowanie projektów i prognozy sprzedaży) – mimo wielu dowodów, że jest to niemożliwe.
Nadmierna pewność siebie prowadzi na ćwiczeniach do podejmowania decyzji na podstawie przewidywania rozwoju scenariusza kryzysowej symulacji. Tę skłonność wzmacnia obecność w sztabie kryzysowym "ekspertów". Mniej doświadczeni członkowie nie chcą podważać autorytetu fachowców. Paradoksalnie, doświadczenie i wiedza – jeżeli są źle wykorzystane – mogą utrudniać znalezienie najlepszego rozwiązania.
3. Nierealne oczekiwania
Kolejnym zagrożeniem są nierealne oczekiwania posiadania dokładnych informacji – najczęściej artykułowane przez członków z technicznym wykształceniem.
Ludzie, którzy przywykli do analizowania ogromnych porcji szczegółowych i dokładnych danych (na przykład, naukowcy, technicy i inżynierowie), czują stres i dyskomfort kiedy muszą decydować bez dostępu do wszystkich danych w niepewnych warunkach typowych dla kryzysowej sytuacji. Powoduje to maksymalne odwlekanie ważnych decyzji, co z kolei uruchamia całą serię błędnych decyzji.
Konkluzja
Jakie jest rozwiązanie? Odradzam powoływanie do zespołu kryzysowego ludzi, którzy znani są z upodobania do narzucania swej woli jak i tych, którzy nie potrafią bronić swego zdania. Zespół kryzysowy musi być zróżnicowany wiekowo, psychologicznie i zawodowo.
Doświadczenie i wykształcenie to nie wszystko – potrzebna jest także umiejętność pracy w grupie i podejmowania decyzji w oparciu o niepełne dane. Dodatkowo liczy się kreatywność, inteligencja, intuicja i empatia.
Najważniejsze, żeby wszyscy członkowie zespołu regularnie uczestniczyli w realistycznych i praktycznych szkoleniach kryzysowych. Tylko w ten sposób można sprawdzić, które z opisanych wyżej wad są obecne i stopniowo uczyć jak neutralizować potencjalnie negatywne skutki.
9. Transparentność kontra przejrzystość w komunikacji kryzysowej
Rzecznik prasowy w urzędzie miasta na północy Polski pyta:
Czy w komunikacji kryzysowej obowiązuje absolutna transparentność?
W public relations, szczególnie w komunikacji kryzysowej, często mówi się o potrzebie transparentności w przekazywaniu opinii publicznej wszystkich istotnych informacji – z naciskiem na słowo "istotnych".
Ale czy rzeczywiście absolutna przeźroczystość jest efektywną polityką?
Kiedy byłem w liceum zdarzyło mi się wejść z dwoma przyjaciółmi na szkolną dyskotekę bez biletu. Następnego dnia wezwał nas dyrektor. Za karę mieliśmy sami powiedzieć rodzicom co zrobiliśmy.
Zrobiłem to, czego oczekiwał dyrektor, ale tylko ja wiedziałem, że miałem na sumieniu kilka większych przewinień, z których – na szczęście – nie musiałem nikomu się zwierzać.
Nie ma organizacji, która nigdy nie popełniła żadnego błędu, ale to nie znaczy, że po wybuchu kryzysu ma głośno bić się w piersi i spowiadać publicznie ze wszystkich pomyłek od pierwszego dnia działalności.
W sytuacji kryzysowej trzeba przyznać się do pomyłki, przedstawić plan naprawy i wyrazić współczucie dla poszkodowanych. Ale przekazywanie zbyt wielu informacji tylko zwiększy zamieszanie i sprawi, że opinia publiczna nie będzie wiedzieć co jest ważne a co jest tylko sensacją.
Całkowita przeźroczystość jest niebezpiecznym mitem.
W sytuacji kryzysowej trzeba dbać o przejrzystą komunikację – opinii publicznej należy przekazać tylko istotne informacje.
Rzecznik prasowy powinien wiedzieć co może powiedzieć mediom. Nie chodzi o cenzurę, ale klarowną i rzeczową komunikację.
W komunikacji kryzysowej liczy się przejrzystość – nie absolutna transparentność.
Nowy golfista
Do klubu golfowego przyjęto nowego członka. Bardzo się przechwalał prezesowi klubu i opowiadał o swoich nieprawdopodobnych sukcesach. Ten poprosił go o pokaz umiejętności.
Facet grał okropnie – kijem zbierał ziemię zamiast piłki i nigdy nie trafiał do dołka. Na koniec zapytał:
– Co pan sądzi o mojej grze?
– Hmm... Jest bardzo oryginalna, ale nie sądzę, żeby wyparła golfa.
Przeczytaj, oceń i skomentuj najnowsze artykuły na blogach: Media Gapa, Ekspert Medialny, Trener Medialny, 112 PR, Kryzys Online, Pressentacje i Feliszek PR.
Chcesz samodzielnie napisać swoją informację prasową? Skorzystaj z usługi bezpłatnej tylko dla prenumeratorów tego newslettera. Wypróbuj Twoje Info.
Przeoczyłeś/aś ciekawy artykuł? Zajrzyj do Archiwum Pressence Newsletter.
Reklama
Zastrzeżenia prawne
1. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dostarcza Czytelnikom Pressence Newsletter ogólnych informacji na tematy, które ich interesują. Informacje zawarte w Pressence Newsletter nie stanowią w żadnym przypadku świadczenia usług doradztwa public relations ani jakichkolwiek innych usług.
2. Wszelkie informacje, poglądy, interpretacje, porady i rozwiązania nie są wyczerpujące i nie są przeznaczone do bezwzględnego i bezkrytycznego stosowania w praktyce. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie udziela w tym zakresie żadnych gwarancji wyraźnych lub dorozumianych. Korzystanie z treści i mechanizmów udostępnionych w Pressence Newsletter odbywa się na odpowiedzialność Czytelnika.
3. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dokłada należytych starań, aby prezentowane treści, akty prawne i inne teksty i mechanizmy były zgodne z obowiązującym stanem prawnym. Jednak częste zmiany prawa powodują, że część treści może dotyczyć stanu prawnego z przeszłości. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek zastrzega sobie prawo zmiany danych i informacji umieszczonych w Pressence Newsletter w dowolnym terminie, bez uprzedniego powiadomienia Czytelników.
4. Treść Pressence Newsletter nie stanowi w żadnym przypadku oferty handlowej w rozumieniu art. 66 §1 kodeksu cywilnego oraz innych właściwych przepisów prawnych i jest jedynie zaproszeniem do rozpoczęcia rokowań zgodnie z art. 71 kodeksu cywilnego.
5. Korzystanie z treści Pressence Newsletter wymaga pisemnej zgody Pressence Public Relations i Bogusława Feliszka, poza wyjątkami określonymi w powszechnie obowiązujących przepisach prawa takich jak dozwolony użytek w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90 poz. 631, t. jedn. z późn. zm.).
6. Niektóre z odsyłaczy w Pressence Newsletter łączą z zewnętrznymi serwerami. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie ponosi odpowiedzialności za informacje na tych serwerach, w szczególności za ich zgodność z prawdą.
7. Czytelnik Pressence Newsletter przyjmuje do wiadomości i akceptuje fakt, że poczta elektroniczna oraz inne transmisje przechodzące przez Internet mogą być obciążone ingerencją osób trzecich i nie mają charakteru poufnego.
Jeśli z ciekawością przeczytałeś/aś nasz NEWSLETTER, prześlij go swoim przyjaciołom, współpracownikom i klientom w niezmienionej formie. Będą Ci za to wdzięczni.
Aby ZAPRENUMEROWAĆ Pressence Newsletter, odwiedź naszą witrynę WWW i wypełnij zgłoszenie subskrypcyjne.
Aby ODWOŁAĆ PRENUMERATĘ (i mnie zasmucić), wyślij proszę na adres: newsletter@pressence.com.pl z informacją KONIEC PRENUMERATY w linii tematu.
Bogusław Feliszek Facebook Google+ | Pressence Public Relations pl. Teatralny 10-11/33 45-056 Opole | WWW www.pressence.com.pl e-mail: biuro@pressence.com.pl tel. +48 77 441 40 14 |