Pressence Public Relations Pressence Newsletter Numer 112 / 1 grudnia 2011
Wydawca: Bogusław Feliszek biuro@pressence.com.pl www.pressence.com.pl


PRESSENCE NEWSLETTER
© Pressence Public Relations


Liczba prenumeratorów - 640 osób


Otrzymujesz ten newsletter, ponieważ poprosiłeś o to Pressence Public Relations na stronie internetowej www.pressence.com.pl i zapisałeś się na naszą listę subskrypcyjną.

Przekaż proszę nasz magazyn (e-zine) każdemu z Twoich znajomych, którzy tak jak Ty dbają o swój wizerunek, wiarygodność i dobre imię, pragną więcej sprzedawać produktów lub usług, chcą promować społecznie pożyteczną ideę.

Jeśli ktoś wykorzystał ten adres e-mail bez Twojej zgody, prosimy o kontakt: newsletter@pressence.com.pl.

OCHRONA PRYWATNOŚCI: Pressence Public Relations nie udostępni nikomu Twojego adresu e-mail. Słowo.





MEDIA GAPA - GRUDZIEŃ 2011


"Nie jestem przyspawany do stołka prezesa PZPN." - Grzegorz Lato, prezes PZPN. Przegląd Sportowy, 30.11.2011.

Media Gapa to osoba, która zapomina, że powtarzanie w mediach fałszywych, negatywnych i niesprawiedliwych oskarżeń, komentarzy i spekulacji zwiększa ryzyko wprowadzenia ich do debaty publicznej oraz zmniejsza kontrolę nad tym co się o niej mówi, jak się ją postrzega i jak to wpływa na jej reputację.





PR-OWIEC BLOGEREM


"Blog to jedno z niewielu narzędzi, które pozwala PR-owcom na odrobinę niewymuszonego luzu i subiektywizmu. A przy tym wzmacnia wizerunek firmy i rozwija kontakty z klientami." Edyta Skubisz pisze na portalu Proto o prowadzeniu blogów przez praktyków PR. W artykule są także moje wypowiedzi. Zapraszam do lektury.





ESPRESSO QUIZ


Dwie osoby osiągnęły w listopadzie rewelacyjne wyniki w EsPResso Quizie - obydwie zdobyły 19 punktów. Pierwsza odpowiedziała na pytania w 4:51 min., druga w 1:49 min. Gratuluję!

Chcesz spróbować swoich sił? Kliknij tutaj. Uwaga: quiz nie jest łatwy.





W numerze

  1. 7 rodzajów agencji PR, które lepiej omijać szerokim łukiem
  2. Lawina ruszyła, czyli coraz łatwiej o kryzys w mediach
  3. 30 brudnych sztuczek jak zwiększyć swoją popularność w mediach społecznościowych
  4. 10 powodów dlaczego nie spodobała mi się Twoja prezentacja
  5. Kiedy telewizja chce dopiec Twojemu klientowi
  6. Więcej to nie zawsze lepiej na szkoleniach medialnych
  7. Niniejszym oświadczam...
  8. Ryzyko czyste lub spekulacyjne
  9. Kiedy odrzucić ofertę wystąpienia publicznego
  10. Uśmiechnij się



1. 7 rodzajów agencji PR, które lepiej omijać szerokim łukiem

Przyrzekamy wedle swych nadziei,
dotrzymujemy wedle swych obaw.
- François de La Rochefoucauld

Większość polskich agencji public relations to solidne, profesjonalne firmy, ale jak w każdej branży także w PR są firmy, które lepiej omijać szerokim łukiem.

Jeżeli nie chcesz narazić się na przykre niespodzianki, unikaj następujących rodzajów agencji:

1. "Kochany kliencie, zgadzam się ze wszystkim co mówisz i zrobię dla Ciebie wszystko - ABSOLUTNIE wszystko."

To zdecydowanie najgorsza rzecz jaką może powiedzieć agencja PR swojemu klientowi. Najgorsi praktycy public relations nigdy nie mówią co myślą i spełniają wszystkie życzenia (zachcianki?) klientów. Jeżeli agencja PR nigdy nie krytykuje Twoich celów komunikacyjnych i nie weryfikuje planów PR, Twój budżet tego nie wytrzyma.

2. "Oczywiście, że możemy załatwić na jutro wywiad dla Gazety Wyborczej."

Nie codziennie mamy niedzielę i nie każdy posiłek kończymy szampanem. Wywiad dla "Wyborczej"? To bardzo duże wyzwanie. Wystrzegaj się praktyków PR, którzy obiecują gruszki na wierzbie.

3. "W naszym strategicznym komunikacyjnym paradygmacie poczesne miejsce zajmuje pryzmat pozytywnej optyki wertykalnych oczekiwań grupy docelowej."

Na jakimś okropnym etapie rozwoju public relations bliżej nieznana, ale dość wpływowa grupa ludzi, żeby dopieścić swoje ego i zastraszyć klientów, zaczęła używać dziwnego języka. Jeśli w czasie prezentacji usług agencji PR usłyszysz słowa, które nie pasują do codziennej komunikacji, podziękuj za ofertę, bo z tej mąki chleba nie będzie. Unikaj "ekspertów" komunikacji, którzy mówią dziwnym językiem.

4. "Nie musimy martwić się tym co mówią w mediach społecznościowych. Takie tam, ploteczki..."

W Polsce według NetTracka dostęp do Internetu ma ponad 16,6 milionów osób. Według najnowszych badań Megapanel PBI/Gemius Facebook ma w Polsce 12,2 mln użytkowników. Twitter notuje ok. 20 milionów odwiedzin miesięcznie - Facebook sześć razy więcej. Według brytyjskiego The Guardiana przeciętny użytkownik Twittera ma 126 znajomych (followers), a typowy użytkownik Facebooka ma 200 przyjaciół (friends). Nawet jeśli to tylko ploteczki, to są tam też klienci - dla nich to nie muszą być ploteczki, ale wiarygodne informacje o produktach i usługach.

5. "Jeteźmy koLĘ napendowyn PeeR."

Gramatyka, ortografia, interpunkcja - język polski do łatwych nie należy. Edytory tekstu też nie są nieomylne. Ale praca w PR do czegoś zobowiązuje. Literówki, błędy składniowe, pleonazmy w informacjach prasowych nie dają dobrego świadectwa ich autorom. Jeżeli na stronie WWW agencji PR roi się od błędów, jak zamierza ona przekonać klientów, że potrafi ich uniknąć w innych materiałach?

6. "Dobra wiadomość - udało mi spławić tego natrętnego mola z 'Wiadomości'."

Od praktyków PR oczekuje się opanowania i profesjonalnych kontaktów z dziennikarzami we wszystkich okolicznościach - także w czasie kryzysu. Nie do pomyślenia jest kłótnia z reporterem, nawet jeśli dziennikarz bardzo o to zabiega. Jeżeli agencja PR zabiega bardziej o rozgłos dla siebie niż dla swego klienta, nie należy z nią współpracować.

7. "Wyniki? Jeszcze za wcześnie o tym mówić."

To oczywiste, że klient chce współpracować z najlepszym ludźmi w agencji - bez tego trudno o efekty i satysfakcję. Tydzień po tygodniu bez żadnych konkretnych wyników nie wzmacnia zaufania do fachowości agencji. Jeśli plan A nie przynosi spodziewanych efektów, trzeba pomyśleć o alternatywie. Agencja, która tego nie widzi i ślepo brnie ku katastrofie, nie zasługuje na honorarium.

Jak wybrać agencję public relations

Góra



2. Lawina ruszyła, czyli coraz łatwiej o kryzys w mediach

Pewne wydarzenia naszego życia są jak kamienie,
po których toczy się lawina.
- William Wharton

Ludzie mediów niechętnie się do tego przyznają, ale blogi i media społecznościowe są coraz częściej dla nich pierwszym źródłem informacji, także tych sensacyjnych. Niestety, są to nierzadko wiadomości, których prawdziwość trudno sprawdzić.

Ktoś coś napisał na blogu, Facebooku lub Twitterze. Ktoś to skomentował. Ktoś powtórzył. Lawina ruszyła...

Dziennikarska rzetelność przegrywa z szybkością. Niezwłoczne przekazanie informacji stało się ważniejsze od sprawdzenia faktów w co najmniej dwóch niezależnych źródłach.

Ten trend pokazuje jak zmieniają się media i dlaczego eksperci zarządzania kryzysem powinni być przygotowani na to, że jeden pozornie niewinny artykuł, wpis na blogu, komentarz na Facebooku lub tweet na Twitterze może zepsuć budowaną latami reputację.

Oto podstawowa lista działań po wybuchu kryzysu medialnego (kryzys medialny to kryzys, o którym już mówią media w odróżnieniu od problemu wewnętrznego, o którym dziennikarze jeszcze nie wiedzą):

1. Ustal strategiczne cele komunikacji. Oceń sytuację (czy na pewno masz do czynienia z publicznym kryzysem czy "tylko" poważnym problemem wewnętrznym?) i ustal fakty (co wiesz na pewno?).

2. Zaangażuj do współpracy prawników. Każda nieprzemyślana korespondencja w sytuacji kryzysowej (e-mail, sms, wpis na portalu społecznościowym, itp.) może wywołać nieprzyjemne i trudne do przewidzenia skutki prawne.

3. Przygotuj przekazy zgodne z celami strategicznymi, dopasowane do wszystkich kluczowych grup otoczenia: pracowników, klientów, udziałowców, inwestorów, polityków, dziennikarzy, blogerów, itp.

4. Zdecyduj jak będziesz się komunikować. Wydasz pisemne oświadczenie, udzielisz wywiadu czy zorganizujesz konferencję prasową?

5. Wybierz głównego rzecznika prasowego i zadbaj o jego szkolenie w kontaktach z mediami, tworzeniu i dystrybucji kluczowych komunikatów.

6. Sprawdzaj wszystkie przychodzące rozmowy telefoniczne. W kryzysie jest więcej zapytań od osób podszywających się pod reporterów. Odpowiadaj tylko na pytania prawdziwych dziennikarzy z prawdziwych redakcji.

7. Wyznacz w zespole kryzysowym osobę odpowiedzialną za monitoring i komunikację w mediach społecznościowych. Zarządzanie komunikacją kryzysową nie kończy się o 17:00.

8. Niezwłocznie odpowiadaj na pytania renomowanych redakcji - nawet kiedy nie masz nic konkretnego do przekazania. To buduje zaufanie.

9. W zależności od wagi problemu i zakresu kryzysu, rozważ uruchomienie specjalnej witryny WWW dedykowanej komunikacji w tej konkretnej sprawie. Odciążasz ten sposób swoją główną stronę WWW i jednocześnie kierujesz zainteresowanych w jedno miejsce z najnowszymi wiadomościami.

10. Bez względu na naturę kryzysu i bez względu na Twoje przygotowanie i komunikację, zawsze znajdą się ludzie, którzy nie będą zachowywać się zgodnie z Twoimi oczekiwaniami. Tak - to frustruje. Weź głęboki oddech i przyjrzyj się obiektywnie ich reakcjom. Czy to Twój błąd czy ich unikatowa interpretacja Twoich słów i decyzji? Co możesz zrobić, żeby poprawić ich opinię? Czy może być jeszcze gorzej? Jeśli po analizie wszystkich za i przeciw, uważasz, że warto spróbować jeszcze raz, przymierz się do najlepszego strzału!

UWAGA: Każdy plan komunikacji kryzysowej, który nie był testowany i aktualizowany w ciągu sześciu miesięcy jest kompletnie nieprzydatny!

Jak przeprowadzić audyt komunikacyjny

Góra



3. 30 brudnych sztuczek jak zwiększyć swoją popularność w mediach społecznościowych

Najpiękniejszą sztuczką Diabła jest przekonanie nas o swoim nieistnieniu.
- Charles Baudelaire

Proste, skuteczne, brudne sztuczki w mediach społecznościowych - zawsze marzyłem, żeby coś takiego napisać :-)

Nie chcę słyszeć żadnego grymaszenia, że to takie oczywiste porady. Znam wielu praktyków i "ekspertów" public relations, którzy nie robią nic, żeby zaistnieć online.

1. Użyj w biogramie wyrazów, które lubią wyszukiwarki.

2. Napisz kilka ciepłych słów o kimś na Facebooku, Twitterze lub LinkedIn.

3. Podziel się za darmo wartościową poradą, za którą inni eksperci żądają sowitego honorarium.

4. Napisz artykuł na cudzym blogu.

5. Odpowiadaj na wszystkie pytania na Twitterze.

6. Opublikuj na YouTube krótkie video (1-3 minuty, luźna rozmowa, nieformalne tło).

7. Publicznie podziękuj klientowi na swoim głównym profilu w mediach społecznościowych.

8. Zostań mistrzem metafory - opowieści są znakomitym narzędziem komunikacji.

9. Opowiedz o swoim życiu poza pracą - imię psa, ulubiony smak lodów, zainteresowania, itp.

10. Publikuj codziennie na wszystkich kanałach - każdy wpis musi być inny.

11. Napisz kolejny artykuł na blogu.

12. Zostań członkiem niszowej społeczności (grupy dyskusyjnej) i niczego tam nie sprzedawaj.

13. Codziennie dziękuj minimum 10 razy.

14. Umieść na firmowej stronie na Facebooku zdjęcie swoich pracowników z opisem kto jest kim.

15. Zaproś na swoje profile wszystkich klientów, pracowników, kontrahentów, przyjaciół i znajomych.

16. Przygotuj kod QR swojej firmy i dodaj do wszystkich materiałów promocyjnych.

17. Bądź interesujący, rób interesujące rzeczy i mów o tym interesująco w mediach społecznościowych.

18. Stwórz firmową stronę na Facebooku (jeśli jeszcze jej nie masz).

19. Wyślij wszystkie swoje prezentacje na SlideShare.

20. Uruchom kanał na YouTube i umieść swoje ulubione nagrania video.

21. Przeprowadź wywiad z ulubionym bohaterem i opublikuj go na blogu.

22. Dodaj ikony mediów społecznościowych na górze firmowej strony WWW.

23. Napisz kolejny artykuł na blogu.

24. Korzystając z usługi Twitter.com/search dodawaj codziennie po 10 osób ze swojej branży.

25. Przyznaj się publicznie do błędu.

26. Do każdego wpisu na Twitterze dodawaj adekwatny hashtag (#) .

27. Zadawaj pytania i komentuj odpowiedzi.

28. Dodaj odsyłacze do swoich głównych profili w mediach społecznościowych do sygnatury w e-mailach.

29. Umieść na wizytówce swoje główne adresy w mediach społecznościowych.

30. Nie pamiętam czy już mówiłem - napisz artykuł na blogu!

Wyjdź z ukrycia, daj się poznać z lepszej strony, skup się na konwersacji (nie na sprzedaży) i spokojnie czekaj na wyniki.

Powodzenia :-)

Góra



Chcę być w świetle reflektorów

Premiera oryginalnego produktu. Praktyczny wynalazek. Zdecydowana poprawa standardu usługi. Przedłużenie bezwarunkowej gwarancji. Cenna akcja społeczna.

W takich chwilach warto mieć wpływ na bieg wydarzeń i znaleźć się w świetle reflektorów.

Aby zostać dostrzeżonym, trzeba właściwego podejścia we właściwym czasie do właściwych ludzi.

W pierwszej kolejności musisz uruchomić prosty "generator zainteresowania". Potem przedstaw zwięzłą i przekonującą argumentację, która pokaże szczegóły i korzyści. Na koniec zrezygnuj z "praw autorskich".

Zgoda, żeby każdy mógł poczuć się autorem Twego pomysłu nie tylko wyzwala, ale także jest kluczem do sukcesu. Kiedy przestajesz myśleć komu należy się "sława i chwała", odpowiedź na to pytanie staje się bardziej wiarygodna i oczywista.

Chcesz wejść w światło reflektorów?

Chętnie pomożemy. Mamy doświadczenie, czas i środki.

Napisz do nas lub zadzwoń: 77 441 40 14.




4. 10 powodów dlaczego nie spodobała mi się Twoja prezentacja

Słów brakuje, żeby opisać jak bardzo jestem rozczarowany Twoją prezentacją.

Wprowadzenie okropne. W środku nic ciekawego. Równie nudne podsumowanie. Słaby kontakt z publicznością. O slajdach też nie powiem dobrego słowa.

Jest co najmniej sto powodów dlaczego nie spodobało mi się Twoje wystąpienie. Ale kto chciałby je wszystkie poznać?

Dlatego powiem o 10 najpoważniejszych:

1. Nijakie wprowadzenie

Nie zrobiłeś nic, żeby zachęcić mnie do uważnego słuchania. Nie wytłumaczyłeś dlaczego to jest dla mnie ważne i jak to może zmienić moje życie.

Dlaczego nie zacząłeś od prowokacyjnego pytania, ciekawej anegdoty lub zaskakującej liczby?

2. Mieszanie wątków

Nie mówiłeś kiedy zaczynałeś następny punkt wystąpienia – wszystko się mieszało. Zapomniałeś, że obowiązkiem prelegenta jest jasne podkreślenie kiedy kończy wątek – taki werbalny odpowiednik końca rozdziału w książce.

Nie pamiętam, żebyś powiedział: "Kiedy już tyle wiemy o X, możemy porozmawiać o tym jak to wpływa na Y." Dlatego nie wiedziałem w jakim miejscu prezentacji jesteśmy i dokąd zmierzamy.

3. Techniczny żargon

Naprawdę musiałeś podać tyle fachowych wyrażeń? To prezentacja, nie naukowy wykład. I te mikroskopijne przypisy na slajdach! Kto by je przeczytał bez lunety?

Dlaczego nie podałeś tylko najważniejszych punktów i nie wyjaśniłeś dlaczego są ważne? Pozostałe informacje mogłeś umieścić w materiałach dodatkowych do prezentacji.

4. Monotonne mówienie

Miałeś mniej energii niż herbatka u emerytów. Dużo mniej. Jeśli mówisz bez pasji, dlaczego ma mnie to obchodzić?

Następnym razem mów 10% głośniej i z większym animuszem. Może wyda Ci się, że krzyczysz, ale wierz mi – publiczności to nie będzie przeszkadzać.

5. Czytanie tekstu ze slajdów

Jeśli wszystko co zamierzałeś powiedzieć zapisałeś na slajdach, dlaczego przyszedłeś na prezentację? Gdybyś wysłał mi ją e-mailem, nie musiałbym wstawać o świcie z ciepłego łóżka, żeby zdążyć na czas. Przy okazji, kto organizuje prezentacje o 8:00 rano?

Slajdy mają tylko wizualnie wzmacniać najważniejsze punkty. I daruj sobie animacje.

6. Brak kontaktu wzrokowego

Najczęściej spoglądałeś w stronę okna. Nie wiem dlaczego, ale wolałeś patrzeć na lewą stronę sali – tam gdzie były drzwi. Chyba nie tylko ja czułem, że myślami byłeś w innym miejscu.

7. Stary dowcip

Dowcip był śmieszny, ale nikt się śmiał, bo wszyscy go znali.

Zamiast czerstwego dowcipu wolałbym usłyszeć zabawną historię jaka Ci się naprawdę przytrafiła – jeszcze lepiej gdyby wiązała się z tematem prezentacji :-)

8. Stanie w jednym miejscu

Wydawało mi się to niemożliwe, ale jednak... można stać przez godzinę w jednym miejscu. Jak słup soli.

Kiedy mówisz ruszaj się, chodź po sali, gestykuluj – to pomaga wyrażać myśli i wprowadza trochę ruchu. Słuchacze nieświadomie podążają wzrokiem za Tobą i tokiem Twojego wywodu.

9. Zero oczekiwań

Dziwnym trafem udało mi się dotrwać do prawie samego końca prezentacji. Kilka razy przyłapałem się na tym, że... słucham. Niestety, zakończyłeś główną część wystąpienia mrucząc pod nosem: "To wszystko. Dziękuję."

Co miałem zrobić na koniec? Odwiedzić stronę WWW? Podpisać się pod petycją? Zadzwonić do posła? Zamówić newsletter? Pobić rekord świata?

Jeśli nie powiesz czego chcesz, nie pomogę Ci tego osiągnąć.

10. Długie odpowiedzi na pytania

Kiedy kończyłeś kolejną 5-minutową odpowiedź na pytanie z sali, poczułem, że muszę natychmiast biec do toalety.

Przedłużyłeś wystąpienie o kwadrans, a ja odczułem skutki trzech kaw, które musiałem wypić, żeby wytrwać do końca.

Chyba teraz rozumiesz dlaczego już nie wróciłem.

Góra



5. Kiedy telewizja chce dopiec Twojemu klientowi

Od czego zaczynasz dzień: od gazety czy telewizji?

W radiowym newsroomie często powtarzaliśmy: "Gdyby nie gazety, telewizja nie miałaby o czym mówić."

Kiedy o naszym kliencie piszą w lokalnej gazecie, wkrótce dzwoni do nas ktoś z telewizji. To pomaga zdobywać popularność jeśli artykuł jest pozytywny, ale przynosi dodatkowe kłopoty po krytycznym materiale w prasie.

Telewizyjne relacje w większości są uproszczone, skupiają się na obrazach, ludziach i emocjach. Nie ma w nich miejsca na trudne do objaśnienia fakty, długie dokumenty i zawiłe szczegóły. Taka już natura tej bestii.

Jeżeli zgodzimy się, że gazety piszą dla czytelników z podstawowym wykształceniem, to dziennikarze telewizyjni pracują dla przedszkolaków. W trzy-minutowej relacji nie ma czasu na pełne przedstawienie racji dwóch stron (nie mówiąc o trzeciej). Półgodzinny dziennik łącznie z reklamami na początku i końcu programu ma opowiedzieć o wszystkich najważniejszych wydarzeniach dnia - zapomnij o niuansach i wnikliwym dziennikarstwie.

Dla kogoś kto zajmuje się komunikacją kryzysową to nie jest dobra wiadomość, ale zawsze można próbować zminimalizować skutki szkodliwych uproszczeń lub zneutralizować negatywne tony.

Oto 10 porad do rozważenia kiedy zadzwoni reporter lokalnej lub krajowej telewizji zbierający materiały do negatywnego tematu o Twoim kliencie:

1. Przygotuj klienta na najgorsze. Bardzo rzadko można zmienić wydźwięk telewizyjnej relacji. Pamiętaj, że materiały w telewizji najczęściej są subiektywne (opozycja: czarny i dobry charakter). Nawet jeśli tym razem Ci nie dopieką - szykuj się na "grillowanie" innym razem.

2. Zdobądź jak najwięcej informacji o tym co wie i planuje reporter. Z kim rozmawia? O co pyta? Jakie ma dokumenty? Jaka jest ich treść i wydźwięk?

3. Dwa razy pomyśl zanim wystąpisz przed kamerą. W czasie montażu można przerobić optymistyczną wypowiedź na smutną, nawet agresywną. (Tak, to nie jest etyczne.) Myśl strategicznie - czy to, co powiesz może wpłynąć na ogólny wydźwięk relacji? Jak zbudować przekaz, żeby reporter nie mógł go zmanipulować?

4. Jeśli zdecydujesz się na wypowiedź do kamery, trzymaj się trzech kluczowych komunikatów, bez względu na pytania i kierunek wywiadu.

5. Jasno i zwięźle odpowiadaj na pytania reportera.

6. Mów tylko to, co wiesz na pewno - nie spekuluj i nie stawiaj hipotez.

7. Nigdy nie powtarzaj w odpowiedziach zarzutów reportera.

8. Przedstaw krótkie oświadczenie. Dłuższy komunikat będzie skrócony lub przedstawiony jako omówienie. W telewizji nie ma miejsca na wypowiedzi dłuższe niż 10 sekund - tak też sformułuj swój przekaz.

9. Rozważ przygotowanie własnego video, w którym przedstawisz swoją wersję wydarzeń. Umieść to nagranie na YouTube i/lub Vimeo, dodaj odsyłacze do niego w serwisach społecznościowych i tagi ułatwiające odnalezienie materiału w wyszukiwarkach.

10. Informuj media na bieżąco o rozwoju sytuacji. Żaden kryzys nie trwa wiecznie - kiedy uporasz się z problemem, reporter może zechce wrócić do tematu, tym razem w bardziej pozytywnym kontekście.

Porady dziennikarzy

Góra



6. Więcej to nie zawsze lepiej na szkoleniach medialnych

Jeśli chodzi o szkolenia medialne niektórzy uważają, że więcej to lepiej - więcej godzin, więcej ćwiczeń, więcej uczestników w grupie.

Niektórzy są głęboko przeświadczeni, że im więcej ćwiczeń przed kamerą, tym lepszy efekt końcowy. Duża liczba scenariuszy kryzysowych automatycznie przekłada się na lepszą umiejętność komunikacji z mediami i radzenia sobie z kryzysem.

Inna grupa twierdzi, że im więcej osób w firmie zapisze się na warsztat medialny, tym mniej będzie kosztować szkolenie jednego uczestnika.

Niestety, te założenia często nie sprawdzają się w praktyce szkoleń medialnych.

Wywiady przed kamerą

Zacznijmy od ustalenia ile próbnych wywiadów należy przewidzieć w czasie jednodniowego warsztatu. Jeden to na pewno za mało i cztery lub więcej to za dużo. Zawsze szkoda było mi tych uczestników, którzy mieli tylko jedną próbę przed kamerą i była to niestety próba nieudana. Nie mieli szansy poprawić swego występu. Dlatego tak planujemy program szkolenia, żeby każdy uczestnik miał co najmniej trzy próby kamerowe w czasie jednodniowego szkolenia.

W przypadku większej liczby próbny wywiadów obserwujemy zjawisko "malejących postępów". Doświadczenie pokazuje, że zwykle trzecia próba jest najlepsza. Potem następuje dekoncentracja i pojawia się zmęczenie. Wolimy kiedy uczestnicy kończą szkolenie z poczuciem satysfakcji niż rozczarowania.

Oczywiście, występują czasem okoliczności wymagające większej liczby ćwiczeń przed kamerą i bardziej szczegółowych analiz, ale w większości przypadków wystarczają trzy próby i oceny. Kiedy pojawia się potrzeba większej liczby ćwiczeń, radzimy rozważenie szkolenia dwudniowego.

Scenariusze kryzysowe

Wielu klientów uważa, że na dobrym szkoleniu należy "przerobić" jak najwięcej różnych scenariuszy.

Problem z wieloma lub zbyt skomplikowanymi scenariuszami polega na tym, że ludzie poświęcają za dużo czasu na przyswojenie wszystkich szczegółów zamiast na konkretne działanie. Nawet w przypadku prostego scenariusza trudno jest posługiwać się trzema kluczowymi komunikatami, mówić zwięźle i z przekonaniem.

Nadmiar różnych scenariuszy lub zbyt skomplikowany scenariusz może okazać się po prostu za trudny w realizacji. To zniechęca uczestników i zmniejsza efektywność szkolenia.

Scenariusze kryzysowe na szkoleniu medialnym powinny być proste i realistyczne. Uczestnicy muszą wierzyć, że opisana sytuacja może rzeczywiście się wydarzyć - musi odnosić się do ich zawodowych doświadczeń.

Czy zatem w programie warsztatu powinien być jeden scenariusz rozwijający się w czasie ćwiczenia czy kilka różnych symulacji? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, ale nasze doświadczenie pokazuje, że jeden, "wiarygodny" scenariusz daje najlepsze efekty szkoleniowe.

Jeszcze jedna uwaga o scenariuszach. O ile dobry scenariusz może znacznie podnieść jakość szkolenia, o tyle zły scenariusz może je całkowicie storpedować - zamiast skupić się na rozwiązaniu problemu uczestnicy będą marnować cenny czas na dyskusję jak "w ogóle mogło do tego dojść" lub "przecież nikt w takiej sytuacji nie będzie chciał nic powiedzieć."

Liczba osób w grupie

Uzgodnienie liczby osób w grupie to trudna decyzja dla nas i naszych klientów. Rozumiemy, że każdy liczy się z pieniędzmi, ale nie należy nieroztropnie poświęcać jakości dla efektów szkolenia.

W przypadku jednodniowego warsztatu, im więcej osób w grupie, tym dłuższy dzień szkoleniowy i/lub krótsze próbne wywiady i ich analiza. Większa liczba uczestników to także dłuższy czas oczekiwania na swoją kolej przed kamerą.

Naszym zdaniem, optymalna grupa liczy od sześciu do ośmiu osób - do takiej liczby przekonujemy klientów, ale przyznam, że nie zawsze nam to się udaje (rekordowa grupa liczyła 20 osób).

Kiedy klient próbuje dodać dziewiątego, dziesiątego lub jedenastego uczestnika ostrzegamy przed minusami. Koszt szkolenia jednej osoby się zmniejsza, ale często towarzyszy temu obniżenie jakości i skuteczności szkolenia medialnego.

Góra



Chcę być poza światłem reflektorów

Wadliwy produkt. Kryminalne lub kłopotliwe zachowanie pracownika. Adwersarz zyskuje poparcie mediów. Zawalił się remontowany most. 15 osób nie żyje, jest wielu rannych.

Role w przedstawieniu rozdane i Tobie przypadła rola czarnego charakteru. Widzisz, że szukanie kozła ofiarnego jest ważniejsze od rozwiązania problemu.

W takich chwilach warto mieć wpływ na bieg wydarzeń i znaleźć się poza światłem reflektorów.

Na nic wyrywanie włosów w rozpaczy - trzeba właściwego podejścia we właściwym czasie do właściwych ludzi.

Najpierw trzeba znaleźć prawdziwego winowajcę - autora zamieszania. Potem skup się na tym CO i KTO naprawi błąd. Następnie opracuj proste w zrozumieniu i wykonaniu rozwiązanie, którym zajmie się zespół wiarygodnych ludzi. Na koniec, wprowadź rozwiązanie w życie. Musisz też zrezygnować z "praw autorskich".

Zgoda, żeby każdy mógł poczuć się autorem Twego pomysłu nie tylko wyzwala, ale także jest kluczem do sukcesu. Kiedy przestajesz myśleć komu należy się "sława i chwała", odpowiedź na to pytanie staje się bardziej wiarygodna i oczywista.

Chcesz wyjść poza światło reflektorów?

Chętnie pomożemy. Mamy doświadczenie, czas i środki.

Napisz do nas lub zadzwoń: 77 441 40 14.




7. Niniejszym oświadczam...

Kierownik marketingu w firmie deweloperskiej z Poznania pyta:

Jak pisać oświadczenia dla mediów?

Pisanie oświadczeń dla mediów to sztuka.

Warto się do tego przyłożyć, gdyż poruszający komunikat może osłabić ataki mediów na firmę w kryzysie, zmienić ton debaty i nawet zjednać sobie opinię publiczną.

Pisemne oświadczenie dla mediów jest dobrym rozwiązaniem kiedy klient nie jest przygotowany do wywiadu lub firma uzna, że nie odniesie żadnej korzyści z bezpośredniej rozmowy z dziennikarzami (dziwna sytuacja, prawda?).

Krótko, rzeczowo, ugodowo

Dobrze zredagowane oświadczenie jest jak zwięzła wypowiedź do kamery - nie można go skrócić ani "wyjąć z kontekstu".

Najlepsze oświadczenia są krótkie, rzeczowe i ugodowe. Ten ostatni wyróżnik jest szczególnie cenny kiedy firma jest proszona o wypowiedź w kontrowersyjnej sprawie lub w kwestii prawnej.

Oświadczenie musi dotrzeć do reportera lub wydawcy przed terminem oddania tekstu do druku. Biorąc pod uwagę liczbę osób zaangażowanych w przygotowanie i zatwierdzenie oświadczenia, w tym także mających dużo do powiedzenia prawników, dotrzymanie tego terminu może być dla dużej firmy nie lada wyzwaniem.

Oto 6 porad jak napisać oświadczenie dla mediów:

1. Pisz krótko i na temat. Krótko znaczy nie więcej niż trzy zwięzłe zdania. Im dłuższe oświadczenie, tym mniejsza szansa, że media je wykorzystają. Dodatkowo, większe ryzyko dokonania skrótu i usunięcia najważniejszego fragmentu.

2. Wyślij oświadczenie reporterowi przed oddaniem artykułu do druku. Wczesna wysyłka zwiększa szansę na umieszczenie tekstu w głównej części artykułu - może nawet na początku. Oświadczenia wysyłane w ostatniej chwili są albo pomijane albo dodawane w podsumowaniu.

3. Oświadczenie musi odnosić się do istoty tematu. Kilka zdań o niczym będzie zlekceważone przez redaktora i czytelników.

4. Oświadczenie musi być utrzymane w pozytywnej tonacji. Media przepadają za dramatami i konfliktami - Twoje oświadczenie ma zawierać wyważoną ocenę sytuacji. Odpowiedz na zarzuty, ale patrz w przyszłość.

5. W oświadczeniu odnoszącym się do negatywnego tematu, lepiej nie umieszczaj nazwy i logo swej firmy. Takie oświadczenie nie wygląda atrakcyjnie na ekranie telewizora - i bardzo dobrze!

6. Poproś prawnika o opinię. Ostatnia rzecz jakiej możesz sobie życzyć po publikacji oświadczenia to wywołanie jeszcze większego zamieszania.

Konkluzja

Pisemne komunikaty nie są lubianą przez dziennikarzy formą komunikacji. Ale dobrze zredagowane i szybko opublikowane oświadczenie jest optymalnym rozwiązaniem kiedy nie chcesz powiedzieć za dużo i nie możesz pozwolić sobie na całkowite milczenie.

Góra



8. Ryzyko czyste lub spekulacyjne

Studentka public relations z Gdańska pyta:

Czym różni się ryzyko czyste od spekulacyjnego?

Trudno znaleźć fachowy podręcznik o zarządzaniu ryzykiem, w którym nie przeczytamy o klasycznym podziale na ryzyko czyste i spekulacyjne.

Z ryzykiem spekulacyjnym mamy do czynienia kiedy nieprzewidywalne zdarzenia mogą przynieść zyski lub straty - w czystym ryzyku mamy inne opcje: albo strata albo jej brak. Dlatego gra w ruletkę lub branie kredytu na dom we frankach szwajcarskich jest uważane za ryzyko spekulacyjne, prawdopodobieństwo bycia obrabowanym lub utraty pracy za ryzyko czyste.

To proste z akademickiego punktu widzenia rozróżnienie nie do końca jest oczywiste w biznesie.

Weźmy na przykład, sieć stacji paliw. Stacje benzynowe są łakomym kąskiem dla rabusiów (zawsze otwarte, lokalizacja w odległych miejscach, nieliczna obsługa, gotówka w kasie, itd.) Po rabunku właściciel księguje stratę. Jeśli nie było napadu, nie ma zysku. Czyli rabunek jest czystym ryzykiem, prawda?

Czysta spekulacja

Wróćmy do sytuacji kiedy stacji jeszcze nie było. Dlaczego właściciel podjął decyzję o budowie w tym właśnie miejscu? Nie kierował nim altruistyczny zamiar zwiększenia konkurencji na rynku sprzedaży paliw. Na pewno chciał na tym zarobić.

Popularna stacja przynosi profity. Kiedy dochodzi do napadu, zmniejsza się zysk i właściciel traci pieniądze. Z tego punktu widzenia rabunek jest ryzykiem spekulacyjnym.

Załóżmy teraz, że po trzech latach eksploatacji stacja numer 197 wykazuje minimalne zyski, głównie z powodu notorycznych napadów. Właściwie bardziej opłaca się ją sprzedać. Czas na decyzję. Czy będziesz nadal inwestować w pechową stację, czy lepiej ją zamknąć i pieniądze ulokować w innym przedsięwzięciu? Wypisz, wymaluj - kolejne ryzyko spekulacyjne, m.in. ze względu na "czyste" ryzyko rabunku.

Ryzykowne decyzje

Po oszacowaniu ryzyka każda firma ma do wyboru kilka wariantów działania:

1. Może całkowicie uniknąć ryzyka. Można to zrobić podnajmując inną firmę do obsługi stacji lub wydzielając odrębną spółkę - albo po prostu wycofać się z interesu.

2. Może zredukować ryzyko podejmując konkretne działania zmniejszające prawdopodobieństwo wystąpienia przykrego zdarzenia. Właściciel stacji może zainstalować lepszy monitoring, zrezygnować z płatności gotówką, zatrudnić ochroniarzy.

3. Może dywersyfikować ryzyko prowadząc sprzedaż benzyny w wielu lokalizacjach. To zwiększa ryzyko w niektórych miejscach, ale zmniejsza w innych.

4. Może przetransferować ryzyko, najczęściej przez wykupienie polisy ubezpieczeniowej. Ubezpieczyciel rozkłada swoje ryzyko ubezpieczając różnych klientów - każdy klient to inne ryzyko.

5. Może po obliczeniu ryzyka nic w tej sprawie nie robić. Większość firm wpisuje pewne drobne straty w koszty działalności, gdyż zysk z wyboru innej opcji jest mniejszy od jej kosztu.

Unikanie ryzyka (pkt.1) ma zawsze charakter spekulacyjny. Skupmy się zatem na sytuacjach kiedy nie można uciec przed ryzykiem.

Ryzyko bez ucieczki

W życiu prywatnym doskonale wiemy, że przed pewnymi rzeczami uciec się nie da. Przykład? Memento mori. Oczywiście chcemy odwlec moment śmierci dbając o dietę, biegając w parku i trzymając się z dala od sportów ekstremalnych. Ale to tylko półśrodki.

Pewnego dnia podeszły wiek, choroba, wypadek albo szalona była małżonka w końcu nas dopadnie. Jeszcze nikt nie zredukował do zera ryzyka śmierci.

Zarządzając ryzykiem w firmie, prawie zawsze możemy się wycofać zabierając na czas zyski (lub straty), zamiast lokować je w niepewny interes.

Prawie zawsze? Znam tylko kilka sytuacji kiedy to nie jest możliwe. Po pierwsze, kiedy jesteś mniejszościowym udziałowcem. Trudno wtedy odzyskać swoje pieniądze - kto inny kontroluje aktywa firmy i podejmuje kluczowe decyzje. Tobie przypadła rola kibica.

Po drugie, trudno jest odnieść się do ryzyka związanego z działaniami firmy w przeszłości. Jeżeli firma złamała prawo, poniosła duże straty, zaciągnęła poważne zobowiązania, nie płaciła podatków, decyzja należy nie do właściciela, ale do sądu lub rządu.

Góra



9. Kiedy odrzucić ofertę wystąpienia publicznego

Kierownik public relations w kancelarii adwokackiej z Warszawy pyta:

Kiedy odrzucić ofertę wystąpienia publicznego?

Byłoby wspaniale gdybyśmy mogli przyjmować wszystkie zaproszenia do wystąpień publicznych, ale mówca musi wiedzieć kiedy grzecznie zrezygnować z okazji do prezentacji.

Nikt nie chce robić tego za często - nowe wyzwania pozwalają przecież szerzej rozwijać skrzydła. To oczywiste. Ale są okoliczności kiedy - znając swoje możliwości - trzeba po prostu powiedzieć nie.

Oto 5 sytuacji kiedy wystąpienie może być dla Ciebie zbyt ryzykowne. (Wiem, że kiedy zapraszającym będzie Twój przełożony, nie będziesz mógł odmówić!)

1. Kiedy prezentacja ma dotyczyć bardzo technicznego tematu, o którym nic nie wiesz

Każdy jest w stanie przygotować wspaniałe wystąpienie na tzw. "miękki" temat, ale potrzeba wyjątkowej wiedzy i doświadczenia do prezentacji na bardzo techniczny temat.

Na przykład, jeżeli nie znasz terminologii medycznej i masz mówić do lekarzy o nowym leku lub procedurze medycznej, lepiej kiedy zrezygnujesz z zaproszenia.

2. Kiedy publiczność wie więcej od Ciebie

Nawet kiedy LUBISZ rozmawiać na pewien temat, byłoby nierozsądne decydować się na prezentację przed osobami, dla których jest żółtodziobem.

Mówiąc ogólnie, większość słuchaczy wychodzi z założenia, że wie mniej od prelegenta - tym większe zatem rozczarowanie kiedy w czasie prezentacji dostrzegą ignorancję mówcy. Odrzuć delikatnie zaproszenie jeśli nie potrafisz choćby zbliżyć się poziomem wiedzy do słuchaczy.

3. Kiedy jesteś chory

Nikt nie chce słuchać osoby, która kaszle, ma kłopoty z oddychaniem i co kilka minut musi wydmuchać nos.

Nie mówię o rezygnacji z prezentacji z powodu błahego przeziębienia, ale grypa czy poważniejsze niedomaganie zdecydowanie wyklucza Cię z grona osób zdolnych do publicznego wystąpienia. Może jest możliwość prezentacji w innym terminie?

4. Kiedy masz za dużo pracy

Jesteś osobą, która notorycznie bierze za dużo na swoje barki? Jeśli masz pełny kalendarz wystąpień, po co upychać na siłę jeszcze jedno?

Lepiej zrezygnować z jednego wystąpienia, do którego nie masz czasu odpowiednio się przygotować niż wygłosić o jedno za dużo. Nie przyjmuj nowego zlecenia jeżeli nie możesz niczego usunąć z uzgodnionego terminarza.

5. Kiedy nie masz fachowego doświadczenia

Nie masz doświadczenia w wystąpieniach? Ostrożnie dobierz rodzaj prezentacji na swój publiczny debiut.

Na przykład, jeżeli poproszono Cię o całodzienną prezentację, a najdłuższe przemówienie jakie wygłosiłeś w życiu to 5-minutowy toast na urodzinach siostrzeńca, lepiej kiedy grzecznie odmówisz.

Wiem, że trudno jest odrzucać atrakcyjne propozycje, szczególnie od przyjaciół, kolegów i osób, które podziwiasz i darzysz szacunkiem, ale każdy powinien znać i respektować granice swoich możliwości.

UWAGA: Nie wykorzystuj swoich "ograniczeń" jako wymówek do rezygnacji ze WSZYSTKICH ofert! Powyższe sugestie kierowane są do osób, które przygotowują się do wejścia w świat wystąpień publicznych, a nie tych, które przed nimi uciekają.

Góra



10. Uśmiechnij się

Świąteczna premia

Prezes międzynarodowej korporacji pyta pracowników co kupili sobie za świąteczną premię. Zaczyna od dyrektora:

- No i jak tam, dyrektorze? Co pan sobie kupił?

- Nowiutkie Audi A8.

- A resztę?

- Ulokowałem na koncie w szwajcarskim banku.

Podchodzi do kierownika PR:

- Na co pan wydał premię?

- Kupiłem nowy laptop.

- A resztę?

- Zainwestowałem na giełdzie.

Na koniec prezes podchodzi do robotnika:

- Co pan kupił sobie pod choinkę?

- Kapcie.

- A resztę?

- Babcia dołożyła.

Góra



Przeczytaj, oceń i skomentuj najnowsze artykuły na blogach: Media Gapa, Ekspert Medialny, Trener Medialny, 112 PR, Kryzys Online, Pressentacje i Feliszek PR.

Chcesz samodzielnie napisać swoją informację prasową? Skorzystaj z usługi bezpłatnej tylko dla prenumeratorów tego newslettera. Wypróbuj Twoje Info.

Przeoczyłeś ciekawy artykuł? Zajrzyj do Archiwum Pressence Newsletter.





Zastrzeżenia prawne


1. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dostarcza Czytelnikom Pressence Newsletter ogólnych informacji na tematy, które ich interesują. Informacje zawarte w Pressence Newsletter nie stanowią w żadnym przypadku świadczenia usług doradztwa public relations ani jakichkolwiek innych usług.

2. Wszelkie informacje, poglądy, interpretacje, porady i rozwiązania nie są wyczerpujące i nie są przeznaczone do bezwzględnego i bezkrytycznego stosowania w praktyce. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie udziela w tym zakresie żadnych gwarancji wyraźnych lub dorozumianych. Korzystanie z treści i mechanizmów udostępnionych w Pressence Newsletter odbywa się na odpowiedzialność Czytelnika.

3. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek dokłada należytych starań, aby prezentowane treści, akty prawne i inne teksty i mechanizmy były zgodne z obowiązującym stanem prawnym. Jednak częste zmiany prawa powodują, że część treści może dotyczyć stanu prawnego z przeszłości. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek zastrzega sobie prawo zmiany danych i informacji umieszczonych w Pressence Newsletter w dowolnym terminie, bez uprzedniego powiadomienia Czytelników.

4. Treść Pressence Newsletter nie stanowi w żadnym przypadku oferty handlowej w rozumieniu art. 66 §1 kodeksu cywilnego oraz innych właściwych przepisów prawnych i jest jedynie zaproszeniem do rozpoczęcia rokowań zgodnie z art. 71 kodeksu cywilnego.

5. Korzystanie z treści Pressence Newsletter wymaga pisemnej zgody Pressence Public Relations i Bogusława Feliszka, poza wyjątkami określonymi w powszechnie obowiązujących przepisach prawa takich jak dozwolony użytek w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90 poz. 631, t. jedn. z późn. zm.).

6. Niektóre z odsyłaczy w Pressence Newsletter łączą z zewnętrznymi serwerami. Pressence Public Relations i Bogusław Feliszek nie ponosi odpowiedzialności za informacje na tych serwerach, w szczególności za ich zgodność z prawdą.

7. Czytelnik Pressence Newsletter przyjmuje do wiadomości i akceptuje fakt, że poczta elektroniczna oraz inne transmisje przechodzące przez Internet mogą być obciążone ingerencją osób trzecich i nie mają charakteru poufnego.

Zastrzeżenia prawne




Jeśli z ciekawością przeczytałeś nasz NEWSLETTER, prześlij go swoim przyjaciołom, współpracownikom i klientom w niezmienionej formie. Będą Ci za to wdzięczni.

Aby ZAPRENUMEROWAĆ Pressence Newsletter odwiedź naszą witrynę WWW i wypełnij zgłoszenie subskrypcyjne.

Aby ODWOŁAĆ PRENUMERATĘ (i mnie zasmucić) wyślij proszę na adres: newsletter@pressence.com.pl z informacją KONIEC PRENUMERATY w linii tematu.



Bogusław Feliszek
www.facebook.pl
www.goldenline.pl
Pressence Public Relations
pl. Teatralny 10-11/33
45-056 Opole
WWW www.pressence.com.pl
e-mail: biuro@pressence.com.pl
tel. +48 77 441 40 14